25 lat Polski na Eurowizji

Serwis specjalny

Teksty, historyczne podsumowania, wywiady.

2005: Ivan i Delfin

Występ i teledysk

Wybór reprezentanta

We wrześniu 2004 roku pojawiły się pierwsze informacje na temat udziału Polski w 50. Konkursie Piosenki Eurowizji w Kijowie. W listopadzie pojawiły się pogłoski, że ze względu na wysoki koszt udziału w Eurowizji i słabą pozycją uzyskaną przed Blue Cafe w Stambule, przez co reprezentant Polski po raz pierwszy musiałby wystąpić w półfinale widowiska, TVP myśli nad rezygnacją z udziału w konkursie. Koniec końców zdecydowano się na wysłanie aplikacji, potwierdzającej chęć udziału w wydarzeniu. Wirtualne Media podały, że TVP miała zapłacić za udział w konkursie 1 mln zł.

Początkowo planowano zorganizowanie otwartych preselekcji, jednak ze względu na ówczesne zmiany na polskiej scenie politycznej i nowy zarząd TVP postanowiono, że reprezentant Polski zostanie wybrany wewnętrznie przez telewizję. Informację przekazano do wiadomości publicznej w styczniu 2015 roku. Chęć udziału w wewnętrznych selekcjach wyrazili m.in. niemiecki kompozytor Ralph Siegel oraz maltański muzyk Gerard James Borg. Początkowo zainteresowanie udziałem w konkursie wyraził także m.in. zespół Virgin, jednak ze względu na zamknięty charakter preselekcji zrezygnował ze startu.

Termin zgłaszania kandydatów mijał 20 stycznia. Uzbierano 63 propozycje, z czego kilka z nich nie spełniało wymogów regulaminowych. Według nieoficjalnych informacji swoje kompozycje nadesłali m.in. Patrycja Markowska, zespół Offside i bracia Molędowie. 29 stycznia, podczas specjalnego wydania programu telewizyjnego „Stratosfera”, którego gośćmi specjalnymi była Justyna Steczkowska (Polska 1995) oraz zespoły Ich Troje (Polska 2003) i Blue Cafe (Polska 2004), ogłoszono, że nasz kraj będzie reprezentował zespół Ivan & Delfin z utworem „Czarna dziewczyna”. Komisja jurorska składała się z 28 osób, a jej członkami byli m.in. dziennikarz Rzeczypospolitej Jacek Cieślak, ówczesny prezes stowarzyszenia OGAE Polska Tomasz Deszczyński, dyrygent Zygmunt Kukla i dziennikarz radiowy Wojciech Jagielski. Przewodniczącą komisji była dziennikarka telewizyjna i radiowa Maria Szabłkowska.

Przytłacza nas ciężar odpowiedzialności. Biuro programowe telewizji zaleciło TVP1 powołanie komisji ekspertów, i TVP1 zwrócił się do nas, tj. 20 kilka osób, które siedzą w show-biznesie, to są dziennikarze muzyczni, producenci, szefowi stacji radiowych i telewizyjnych, po prostu komisja ekspertów” – podsumowała Maria Szabłowska w programie „Stratosfera”.

Poziom był niestety niski i wydaje mi się, że jest to pokłosie pewnych zaniechań, których dokonała telewizja. W ostatniej chwili zdecydowała się na komisję wewnętrzną, zaniechała tego konkursu publicznego, który zawsze był magnesem dla kompozytorów i dla gwiazd. W poprzednich edycjach najlepsi muzycy, kompozytorzy, gwiazdy były kuszone możliwością nakręcenia wideoklipu i wylansowania piosenki. Tego w związku z brakiem konkursu otwartego zabrakło, w związku z czym zgłosili się przeważnie amatorzy” – dodał Jacek Cieślak.

Pierwsza piątka głosowania prezentowała się następująco:

  1. „Czarna dziewczyna” – Ivan i Delfin 141 pkt.
  2. „First Kiss” – Monika Jarosińska i Zenon Boczar 100 pkt.
  3. „Le luxe” – Abra 86 pkt.
  4. „Ma vie” – Agata Torzewska 68 pkt.
  5. „Euro Smile” – Ewa Kowalska i Przyjaciele 67 pkt.

Utwór „Czarna dziewczyna” zdobył osiem najwyższych not, a w ogóle zagłosowało na niego 15 jurorów.

„Mogę zacytować jednego z szefów Jedynki i powiedzieć, że Eurowizja to nie filharmonia i że piosenki łatwe i przyjemne mają tam szanse. Myślę, że dostaliśmy melodię, trzeba tę piosenkę wyprodukować. Może to być wizytówka naszej wielokulturowości, ponieważ główny muzyk jest z pochodzenia Rosjaninem, melodia jest cygańska… Jeśli w barwny sposób przedstawimy tę piosenkę, to może jest szansa, by wreszcie przełamać złą passę na Eurowizji” – ocenił Jacek Cieślak po ogłoszeniu wyników preselekcji.

Warto odnotować, że wokalistką zespołu Abra była Iwona Węgrowska (zajęła trzecie miejsce w Krajowych Eliminacjach 2010), a swoją pierwszą eurowizyjną próbę miała Magdalena Tul (reprezentantka Polski na Eurowizji 2011), która występowała pod pseudonimem Lady Tullo.

Polski wybór spotkał się z bardzo krytycznym odbiorem w mediach. Wiele osób zarzuciło, że „Czarna Dziewczyna” reprezentuje niechlubny gatunek disco polo. Skupiono się również na narodowości wokalisty, który jest Rosjaninem. Obywatelstwo polskie otrzymał dopiero w 2010 roku, przy jednoczesnym zrzeczeniu się obywatelstwa rosyjskiego.

Przewodniczący Eurowizyjnej Komisji Janusz Kosiński również nie upatrywał dużych szans na awans:

„Wszystkie teledyski, które obejrzałem wcześniej, prezentują się przy naszym dużo lepiej. Są na poziomie światowym. Jednak wykonawca i producent teledysku uparł się, że tak to ma wyglądać. I ludzie jak oglądają takie rzeczy, to mają wrażenie, że to słabizna. Ten festiwal, a obserwuję go już z ulicy Woronicza [siedziba TVP – przyp. red.] 12 lat, rządzi się swoimi prawami. Jak wiadomo, ludzie głosują SMS-ami i mogą „wytupać” daną piosenkę. Niestety w przypadku piosenki Ivana i Delfina nie za bardzo widzę szansę, by weszli do finału. Mój osąd oparty jest na teledysku do piosenki „Czarna dziewczyna”. Być może choreografia, a mają mieć jakieś szalone efekty, zaważy na awansie. Aczkolwiek jest to Konkurs Piosenki…” – wywiad dla Interia.pl z maja 2005 roku.

Zwolennicy utworu twierdzili: „Na tego typu festiwal ten zespół się nadaje w sam raz… Tam nie ma po co wysyłać zbyt zaawansowanej muzyki”. Zagraniczni fani również byli podzieleni. Jedni uważali utwór za charakterystyczny dla naszego kraju, inni natomiast stwierdzili, że widzowie z krajów zachodnich tego nie kupią.

Przygotowania do Eurowizji

W marcu powstała nowa wersja „Czarnej Dziewczyny”, która została wzbogacona o dodatkowe warstwy muzyczne oraz dodatkowy tekst w języku rosyjskim, co miało być ukłonem w stronę wschodniej części Europy. Podczas prób dziennikarze zebrani w Pałacu Sportu w Kijowie bardzo pozytywnie ocenili polski występ i stawiali Polskę jako pewniaka do awansu.

Eurowizja to specyficzny festiwal. Tam trzeba czymś zaskoczyć. Planujemy wielki show, tancerki i choreografię. Tego jeszcze żaden z polskich wykonawców nie zaprezentował” – rozmowa z Interią.pl z przełomu kwietnia i maja 2005 roku.

„Każdy ruch i gest współgra z melodią. Na scenie cały czas będzie się coś działo. Przewidziany jest także tzw. gwóźdź programu, ale niech będzie to zaskoczeniem. (…) Będzie kolorowo, zaskakująco, ze zdominowaniem kolorów czerwień, biel i czerń” – zapowiadał zespół przed Eurowizją.

Na konkursie

Zespołowi podczas konkursu towarzyszyły dwie tancerki: Radosława Bogusławska i Aneta Bocwińska-Bartoszuk oraz piosenkarka Gosia Andrzejewicz, która grała na akordeonie i śpiewała w chórkach. Reprezentacja ubrana była w tradycyjne stroje romskie, które przygotowała projektantka z Elbląga. Pantofelki z czerwonej satyny uszył na zamówienie białostocki producent obuwia Damex.

„Pierwszy występ czeka nas 19 maja, podczas koncertu półfinałowego. Od tego, czy odniesiemy sukces, zależy, czy zostaniemy dopuszczeni do finału. (…) Jestem zachwycony tym miastem, a najbardziej podoba mi się to, że jest tu bardzo czysto. (…) Konkurencja jest niełatwa, ale ja osobiście wolę myśleć o jakości naszego występu” – mówił Iwan Komarenko Polskiej Agencji Prasowej w 2005 roku.

Małgorzata Andrzejewicz oraz Radosława Bogusławska i Aneta Bocwińska-Bartoszuk, dwie tancerki, towarzyszące Ivanowi Komarence na scenie w trakcie 50. Konkursu Piosenki Eurowizji – Kijów 2005, fot. archiwum prywatne Beaty i Tomasza Deszczyńskich

Reakcje

Brak awansu i kontrowersyjny występ zespołu nie przeszedł bez echa. Maria Szabłowska, która rok później zasiadła jako przewodnicząca eurowizyjnej komisji, powiedziała: „Niepotrzebnie postawiliśmy na ludyczność. Głosowanie pokazało, że europejska publiczność lubi nie tylko lekką muzykę. Prawdopodobnie zjadła ich trema. Iwan Komarenko nie rozwinął się na scenie i słabo zaśpiewał”.

Ciekawe wypowiedzi

„Wcale nie [jesteśmy rozczarowani]. Zajęliśmy 11. miejsce, a do udziału w finale zabrakło nam tylko czterech punktów. Najważniejsze, że zostaliśmy zauważeni i dzięki Iwanowi, który jest Rosjaninem, mamy już otwarte wrota na rynek wschodni. Wkrótce nagramy płytę w języku rosyjskim. (…) Trochę nam przeszkodził system głosowania, który powoduje, że kraje wywodzące się z jednego regionu głosują na siebie nawzajem. Polska musiałaby się rozpaść na pięć części, żeby jej reprezentant miał takie same szanse jak jego rywal np. z Bałkanów. Nie bez znaczenia była także postawa polskiej telewizji, która mimo naszych zabiegów nie pomogła w promocji „Czarnej dziewczyny”.” – Łukasz Lazer w wywiadzie dla KurekMazurski.pl w 2005 roku.

„W tańcu mieści się całe nasze życie: miłość, nienawiść, smutek, troska. Kiedy przegrałem na festiwalu Eurowizji, byłem bardzo, bardzo zły, potem jednak się zmobilizowałem, bo kłody rzucane pod nogi mnie nie załamują. Im ich więcej, tym bardziej się mobilizuję. Może dlatego, że jako dziecko wpadłem do studni i przeżyłem? Śmierć naprawdę patrzyła mi w oczy” – Iwan Komarenko w wywiadzie dla „Vivy!” w 2007 roku.

Dużym doświadczeniem i „kopniakiem“ inspiracji. Zająłem 11. miejsce, czyli całkiem niezłe” – Iwan Komarenko w wywiadzie dla Polonia.sk w 2008 roku.

„Z jednej strony bardzo dobrze wspominam udział w Eurowizji, bo poznałam artystów z całego świata. Podobała mi się też atmosfera całego występu. Nie czułam tremy, bo cała energia i skupienie było na zespole. Z drugiej strony nie za bardzo przepadałam za tą piosenką, za tym akordeonem. Byłam doczepiona do tego. Ale tak bardzo chciałam pojechać, zobaczyć ten wielki świat” – Gosia Andrzejewicz w rozmowie z Plejada.pl w 2017 roku.

Wcale nie uważam, że Eurowizja jest to coś „be”. Bardzo dobrze wspominam moją przygodę. Cały czas oglądam. To, co zrobiła Szwedka [Loreen], to było coś niesamowitego. Wyszła jedna osoba, zaśpiewała i zatańczyła i wygrała i to było piękne” – Gosia Andrzejewicz w wywiadzie dla Radia Świdnik w 2012 roku.

„[To było bardzo ważne wydarzenie], dlatego starałem się, żeby wypaść jak najlepiej. Nie miałem wtedy jeszcze polskiego obywatelstwa, dlatego chciałem dać z siebie wszystko, żeby pokazać Rosjanom, że potrafię godnie reprezentować Polskę. Zarzucano mi, że swoim występem promowałem kulturę romską. Szczerze przyznam, że to był przypadek, że wybraliśmy akurat tę piosenkę. Musieliśmy wymyślić choreografię i scenografię, no i najbardziej pasowały do tego kolorowe suknie. One wcale nie były cygańskie, tylko estradowe. Próbowałem połączyć naszą kulturę słowiańską z nutką cygańskiego romansu. Muzyka romska miała na mnie ogromny wpływ, nie wstydzę się tego i chciałem to pokazać całej Europie. (…) Nie [pojechałbym drugi raz na Eurowizję], ale nie dlatego, że nie szanuję tego konkursu. Byłem tam raz, pokazałem się z jak najlepszej strony i nie ma sensu tego powielać. Chcę zaskakiwać swoich fanów, a nie robić kolejny raz to samo” – Iwan Komarenko w wywiadzie dla serwisu Plejada.pl w 2016 roku.

Inne związki z Eurowizją

W 2006 roku zespół Ivan & Delfin nadesłał trzy utwory do siedziby TVP, jednak żaden z nich nie awansował do krajowego finału eliminacji. W 2010 roku Iwan Komarenko gościł na imprezie „Warsaw Eurovision Party” organizowanej przez Marcina Mrozińskiego, reprezentanta Polski na Eurowizji 2010.

Od lewej: Marcin Mroziński, Mirella Kostrzewa, Ivan Komarenko i Małgorzata Czaczkowska w trakcie 55. Konkursu Piosenki Eurowizji – Oslo 2010, fot. Daniel Kruczyński

Gosia Andrzejewicz w 2007 roku startowała w białoruskich preselekcjach z piosenką „Dangerous Game”, a w 2010 roku wzięła udział w preselekcjach szwajcarskich z utworem „You”. W 2017 roku zgłosiła się do polskich selekcji, ale nie ujawniła publicznie tytułu piosenki.

Więcej na ten temat