Występ i teledysk
Wybór reprezentanta
Początkowo spekulowano, że Telewizja Polska rozważała wycofanie się z Konkursu Piosenki Eurowizji 2009 z uwagi na słaby wynik, jaki Isis Gee uzyskała w finale widowiska w 2008 roku. Wiadomo na pewno, że publiczny nadawca zasugerował Europejskiej Unii Nadawców zmianę regulaminu konkursu oraz przywrócenie komisji jurorskich. Celem takiego działania miało być ograniczenie efektów głosowania geograficzno-polityczno-kulturowego telewidzów, widocznych w ostatnich latach w konkursie. Koniec końców, w listopadzie 2008 roku, potwierdzono udział w wydarzeniu i organizację preselekcji narodowych pod nazwą „Piosenka dla Europy”. Do siedziby Telewizji Polskiej zostało nadesłanych 122 utworów. Komisja (w składzie Zuzanna Łapicka-Olbrychska, Piotr Baron, Paweł Sztompke, Tomasz Miara, Dariusz Maciborek, Tomasz Deszczyński, Małgorzata Kosturkiewicz oraz Piotr Klatt) zadecydowała o wyborze 12 finałowych propozycji:
- Marco Bocchino i Aleksandra Szwed – „All My Life”
- Katarzyna Skrzynecka – „Amazing”
- Dali – „Everyday”
- Ira – „Dobry czas”
- Lidia Kopania – „I Don’t Wanna Leave”
- Renton – „I’m Not Sure”
- Stachursky – „I nie mów nic”
- Det Betales – „Jacqueline”
- Mikromusic – „Kardamon i pieprz”
- Artur Chamski – „Kilka słów”
- Man Meadow – „Love Is Gonna Get You”
- Tigrita Project – „Mon Chocolat”
Wkrótce po ogłoszeniu listy dwa utwory, Katarzyny Skrzyneckiej oraz zespołu Mikromusic, zostały zdyskwalifikowane za złamanie punktu regulaminu o premierowym charakterze zgłaszanego utworu (utwory nie mogły być publikowane przed 1 października 2007 roku). Ostatecznie 10 finałowych utworów zostało zaprezentowanych telewidzom 14 lutego 2009 podczas walentynkowego koncertu na żywo pt. „Piosenka dla Europy”. Początkowo selekcje miały odbyć się w innym mieście niż Warszawa (nieoficjalnie mówiło się o Katowicach), zakładano również zaangażowanie w nie oddziałów regionalnych nadawcy publicznego, jednak później zadecydowano o zorganizowaniu koncertu w hallu świeżo oddanego do użytku budynku TVP przy Woronicza 17, popularnie zwanym Wieżą Babel.
Reprezentant do Moskwy został wyłoniony głosami jurorów i telewidzów. W skład komisji jurorskiej oceniającej występy uczestników weszli: kompozytor Robert Chojnacki, piosenkarz Krzysztof K.A.S.A Kasowski, zastępca dyrektora TVP1 ds. rozrywki Roman Rogowiecki oraz przedstawicielka OGAE Polska Marta Turska. Jak zaświadcza przedstawicielka naszego stowarzyszenia, członkowie komisji jurorskiej przed finałowym koncertem nie znali utworów, a i podczas ich wykonywania często rozpraszali się rozmowami, nie potrafili odróżniać wykonawców biorących udział w selekcjach od tych zaproszonych do koncertu w charakterze gości. Podczas obrad jury poza sceną wywiązał się burzliwy spór o to, czy należy wyżej ocenić klasyczną i „bezpieczną gatunkowo” na Eurowizji balladę Lidii Kopani czy lepiej zaryzykować i postawić na utwór zespołu Renton, wykonany w gatunku, w którym dotychczas Polska nie wystawiała reprezentantów. Ostatecznie zdecydowali niejednogłośnie o przyznaniu pierwszego miejsca Rentonowi, a drugiego Kopani, jednak to ona, dzięki dużej przewadze głosów widzów z audiotele, ostatecznie wygrała selekcje.
„Niektórzy się bardzo negatywnie odnoszą do Eurowizji, ale myślę, że przewinęło się przez tę imprezę wiele utalentowanych osób, m.in. Celine Dion, ABBA, Lara Fabian. Jestem też pod wrażeniem zeszłorocznego reprezentanta Izraela [Boaz Mauda], niesamowity głos, bardzo muzykalny człowiek, bardzo dobry utwór. Ważne jest to, by przygotować jak najlepszy utwór i jak najlepiej go zaśpiewać, niekoniecznie wpisując się w tę konwencję. Właściwie są tam różne sposoby prezentowania się, są normalne, fajne utwory, ale są i takie zupełnie potraktowane dla zabawy i żeby wykpić całą tę imprezę. Każdy wybiera sposób dla siebie najlepszy, ja postaram się przygotować piosenkę, którą będę mogła zaśpiewać i której nie będę się wstydzić” – mówiła Lidia Kopania w wywiadzie dla Interii.pl w grudniu 2008 roku, czyli jeszcze przed zgłoszeniem się do krajowych eliminacji.
Piosenka „I Don’t Wanna Leave” wygrała zorganizowany jeszcze przed krajowymi eliminacjami wewnętrzny plebiscyt OGAE Polska. Członkowie stowarzyszenia uznali Lidię Kopanię za swoją faworytkę „Piosenki dla Europy 2009”, tak samo jak rok wcześniej wskazali na Isis Gee i jej „For Life”, które później rzeczywiście wygrało eliminacje i zostało reprezentantem Polski na Eurowizji 2008 w Belgradzie. Mimo że telewidzowie także postawili na „I Don’t Wanna Leave”, wybór ten nie został przyjęty dobrze przez internautów. Z jednej strony chwalili oni fakt, że piosenka będzie wykonana przed międzynarodową publicznością w języku angielskim, ale jednoczenie z żalem wypowiadali się o niezbyt mocnym głosie wokalistki i wysyłaniu kolejny rok z rzędu ballady z Polski. O wyborze krytycznie wypowiedziała się także Sara May, kontrowersyjna blogerka, która wielokrotnie zgłaszała swoje utwory do selekcji, jednak bez powodzenia. Oceniła reprezentantkę Polski jako „osobę przeciętną i bez charyzmy”, która zniknie z polskiej sceny muzycznej zaraz po Eurowizji w Moskwie. Zawiedziona własnym niepowodzeniem, była przekonana, że z utworem „I Don’t Wanna Leave” Polska nie wejdzie do finału, a Kopanię oceniła jako osobę, która „wygląda jak Ruska, którą przejechał traktor”, co (…) „może w Moskwie się to spodoba”.
„Jestem pełna energii bardzo pozytywnej i mam nadzieję, że będę mogła szerzej pokazać to, co robię. (…) Utwór napisany został m.in. przez Alexa Geringasa, który – jak się później okazało – że jest w połowie Rosjaninem, urodził się w Moskwie” – powiedziała Lidia Kopania tuż po wygraniu krajowych eliminacji w wywiadzie dla „Faktu”.
Przygotowania do Eurowizji
Z wielu wywiadów wynika, że Lidia Kopania lubiła Konkurs Piosenki Eurowizji i śledziła go od dawna. Po wyborze na reprezentantkę cieszyła się, że bierze udział w takim przedsięwzięciu oraz że będzie mogła przy okazji zwiedzić Moskwę. W rzeczywistości zaczęła podróżować po Europie jeszcze kilka miesięcy przed majowymi koncertami: w lutym wystąpiła jako gość w finale preselekcji łotewskich, w marcu wystąpiła gościnnie podczas finału preselekcji ukraińskich, a w kwietniu odwiedziła Mołdawię i Irlandię oraz brała udział w imprezach gromadzących fanów eurowizyjnych w Wielkiej Brytanii i w Holandii, gdzie chętnie udzielała wywiadów mediom zagranicznym.
Lidia Kopania została okrzyknięta Miss Eurowizji 2009 w sondażu zorganizowanym przez chorwacką stronę eurovision-croatia.com. Nasza rodaczka pozostawiła daleko w tyle inne uczestniczki, zdobywając w sumie aż 65% wszystkich głosów.
Pod koniec kwietnia na konferencji prasowej w Teatrze Bajka w Warszawie polska ekipa opowiedziała o przygotowaniach do występu moskiewskiego. Reżyserem prezentacji scenicznej został Bolesław Pawica, za choreografię odpowiadała Anna Milej, zaś za realizację koncepcji wizualnej Artur Szyman. Pawica planował, aby w Moskwie przedstawić podobny występ do tego z „Piosenki dla Europy 2009”. Zmiany miały być jedynie kosmetyczne. Reżyser chciał w szczególny sposób podkreślić przekazywane przez utwór emocje, za pomocą nowej pary tancerzy. Wizja reżysera występu była spójna z przekonaniami Lidii Kopani na temat Eurowizji. Reprezentantka Polski wielokrotnie podkreślała, że nie traktuje muzyki jako sportu, i choć jest to konkurs, to raczej skupia się na przekazywaniu emocji.
TVP przed Eurowizją wyemitowała autopromocyjne reportaże, w których ukazano przygotowania Lidii Kopani do występu. „Będzie fajnie, to jest przygoda życia! (…) Niczego się nie boję. (…) W Moskwie wielkie emocje i wydarzenia, konferencje, próby, a 14 maja półfinał!” – powiedziała w wywiadzie dla TVP.
Lidia Kopania w dniu wyjazdu do Moskwy była bardzo pozytywnie nastawiona. Także przedstawiciele TVP wielokrotnie powtarzali na różnego rodzaju konferencjach, że liczą w tym roku na awans do finału. Roman Rogowiecki, ówczesny dyrektor ds. Rozrywki w TVP, na jednej z konferencji pogratulował „największej trasy promocyjnej polskiego artysty w eurowizyjnej historii” oraz głośno zapowiadał, że „czas najwyższy, żeby pani Lidia wskoczyła na miejsce Edyty Górniak”. Przed samym wyjazdem do Moskwy Rogowiecki jeszcze raz życzył Kopani rozpoczęcia wielkiej kariery.
Na konkursie
Lidia Kopania w Moskwie spędziła dwa tygodnie. „W tym czasie przygotowywaliśmy się do występu, miałam chyba osiem prób. Konkurs odbywał się na stadionie olimpijskim, mogącym zmieścić 20 tys. widzów, co robiło kolosalne wrażenie, bo stojąc na scenie, nie można było dostrzec końca widowni. Natomiast sama Moskwa to miasto wielu kontrastów. Z jednej strony bieda, a z drugiej miasto multimilionerów. Byliśmy też świadkami przygotowań do parady wojskowej z okazji zbliżającego się Dnia Zwycięstwa. Na ulicach pełno było sprzętu wojskowego” – wspominała w wywiadzie dla portalu Koluszki.pl w 2015 roku.
„Podobała mi się ta próba, ulepszamy występ krok po kroku. Czuję się bardzo dobrze na scenie, która jest piękna. Mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze!” – mówiła Lidia Kopania po drugiej próbie kostiumowej. „Znakomita organizacja, pan od nagłośnienia od razu podszedł, dał wodę mineralną, by mi nie zaschło w gardle ze stresu” – powiedziała w wywiadzie dla Misja Eurowizja w 2022 roku.
Lidia Kopania w czasie pobytu w Moskwie się rozchorowała, co – jak komentowali dziennikarze obserwujący próby na miejscu – wpłynęło na negatywny odbiór polskiej piosenki. Być może to właśnie przyczyniło się do tego, że bezpośrednio przed półfinałami Polska nie była przez bukmacherów typowana do grupy państw awansujących do finału. Nie była również dostrzegana w plebiscytach organizowanych przez narodowe oddziały klubów OGAE, ani przez największe internetowe serwisy eurowizyjne.
Na scenie zaprezentowało się w sumie sześć osób – Lidia Kopania śpiewała przy statywie, stojąc pośrodku sceny, a w tle pojawiała się para tancerzy baletowych, których choreografia symbolizowała początek związku uczuciowego, a następnie rozstanie. Wokalnie reprezentantkę wspomagał trzyosobowy chórek: Krzysztof Pietrzak, Jan Radwan (późniejszy chórzysta Moniki Kuszyńskiej na Eurowizji 2015) oraz Patrycja Gola, która była chórzystką „Piaska” na Eurowizji 2001 w Kopenhadze. Występ Polski był utrzymany w subtelnych i stonowanych barwach.
Dużo uwagi polska prasa poświęcała kreacji, w której wystąpiła artystka, jako że stworzył ją na potrzeby tego wydarzenia Maciej Zień. Suknia była popielata, a sam projektant określał ją jako „zwiewną” i „w stylu glamour„. „Kiedy Lidia zadzwoniła do mnie pierwszy raz z propozycją zaprojektowania jej sukienki, miałem oczywiście milion pomysłów, ale musiałem się skoncentrować na jednym. Wyklarował się po rozmowie z Lidią, stwierdziliśmy, że musi być to sunia pasująca do utworu, to było najważniejsze dla nas” – mówił Maciej Zień w materiale autopromocyjnym TVP.
4 maja Lidia Kopania wystąpiła w drugim półfinale Eurowizji 2010. Utwór „I Don’t Wanna Leave”, zgodnie z przewidywaniami bukmacherów, otrzymał niewystarczającą liczbę punktów w drugim półfinale, by móc znaleźć się w Top10. Uplasował się na 12. pozycji, uzyskując 43 punkty.
Reakcje
Polskie media w różny sposób komentowały brak naszego awansu do finału. Fakt.pl napisał z żalem „Tegoroczna Eurowizja przeszła nam koło nosa”, Onet.pl natomiast stwierdził, że „Polka zasługiwała na finał”. Na dużą konkurencję, z jaką musiała zmagać się Lidia Kopania w Moskwie, zwrócił uwagę serwis Infomuzyka.pl: „Jej występ w porównaniu z większością dzisiejszych uczestników było mocno… ascetyczny”, serwis próbował także znaleźć przyczyny porażki: „Niestety, nie udało się też ukryć nieco drewnianej angielszczyzny naszej reprezentantki”.
Sama artystka już kilka dni po półfinale tak oto skomentowała wyniki: „Występ w Moskwie zaliczyć mogę do najpiękniejszych doświadczeń scenicznych w moim życiu. Miałam poczucie spełnienia, a publiczność w niesamowity sposób zareagowała na mój utwór. Zrobiłam wszystko, co mogłam w danych warunkach i nie miałam wrażenia, że coś nie poszło tak, jak powinno. Oczywiście, że miałam nadzieję, że się zakwalifikuję, z drugiej jednak strony od początku miałam świadomość, że jest to konkurs nieprzewidywalny. Muszę wyznać, że nie traktuję tego wyniku jako porażki” – mówiła Interii.pl.
Lidia Kopania w kolejnych latach wielokrotnie udzielała wywiadów, w których wspominała udział w Eurowizji 2009. W rozmowie dla Pomponika ujawniła, że sama musiała przygotowywać się do występu, bo „takie były warunki”. „Widziałam tę różnicę w traktowaniu uczestników, szczególnie w Moskwie. Wokół Wielkiej Brytanii było pięć osób, byle by tylko włos się ładnie ułożył. (…) Mieliśmy tę samą garderobę w pewnym momencie, więc kiedy ona musiała się rozśpiewać, to ja musiałam wyjść. (…) Widziałam tę różnicę, ale co się będę biła z koniem? Nie ma, to nie ma, trzeba sobie radzić” – mówiła w 2020 roku. W tym samym wywiadzie opisała także sytuację, kiedy to tuż po wylądowaniu w Moskwie przez nieuwagę lokalnych przewodniczek dość późno dotarła do hotelu Marriott, w którym była zakwaterowana, co „zaprawiło ją w boju”, zwłaszcza że kolejnego dnia z rana miała próbę. Dodała, że nie uczestniczyła także w after party po Eurowizji. „Nie byłam osobą baletującą. Byłam rozżalona sytuacją” – podsumowała.
Do nieprzyjemnej sytuacji w drodze z lotniska do hotelu opowiedziała także w innym wywiadzie. „W Moskwie są dwa Marriotty. Zanim trafiliśmy z walizkami, zmęczeni, z ekipą, do hotelu, musieliśmy chodzić chyba z cztery godziny po Moskwie. Mieliśmy dwie panie, które były przewodniczkami. (…) Z walizkami krążyliśmy po tej Moskwie, aż w końcu trafiliśmy do hotelu wymęczeni, zmęczeni, a następnego dnia… próba. Serio. To było trochę trudne, bo trzeba odpocząć, jakoś się przygotować, nastroić, ale udało się” – mówiła w rozmowie z Piotrem Dyją dla „Misja Eurowizja” w 2022 roku.
Ciekawe wypowiedzi
„Inne kraje, wysyłając swoich artystów, przygotowują najpierw wielomilionowe budżety, wspierają medialnie, budują zespoły produkujące występ swojego przedstawiciela. W Polsce ogranicza się to do wysłania jednej osoby i dokonania rezerwacji hotelowych. Nie udziela się żadnej pomocy w organizacji trasy po Europie przed konkursem, nie daje absolutnie żadnego wsparcia promocyjnego. Telewizja nie powołuje również zespołu produkcyjnego, działającego do czasu wyjazdu z wybranym artystą/zespołem, a do przygotowania jest wiele spraw, takich jak, chociażby: choreografia, stroje, chórki, opłacenie osób wyjeżdżających z artystą/zespołem na kilka tygodni, efekty wizualne emitowane na ścianach diodowych, projekt oświetlenia, jak i sama reżyseria występu. Skutkuje to tym, że od wielu lat żaden z polskich artystów nie zajął ciekawej pozycji w ścisłym finale oprócz Edyty Górniak, gdzie tzw. show nie dominował i nie odgrywał tak jak obecnie, priorytetowej roli. Dobra piosenka i świetne wykonanie nie wystarczą, aby osiągnąć sukces w tym konkursie. Po moim występie wszystkie następne były już dużo słabsze, co miało odzwierciedlenie w wynikach. Występ Magdaleny Tul i zajęcie ostatniego miejsca w półfinale powinny uświadomić decydentom, że podejmując decyzję o preselekcjach, są gotowi na poniesienie kosztów nie tylko związanych z wyborem polskiego artysty, ale też jego profesjonalnym wsparciem zarówno logistycznym, jak i promocyjnym oraz finansowym” – mówiła Lidia Kopania w jednym z wywiadów.
„Już dawno wszyscy zauważyli, że to nie jest konkurs piosenki. To jest konkurs o olbrzymim zasięgu, gdzie prezentowane są oczywiście utwory, ale tak naprawdę poprzez utwory są to reprezentacje krajów. To jest budowanie marki kraju. Jest to polityka i sami organizatorzy tego nie ukrywają. (…) Największą siłę rażenia ma utwór, który wygrywa, ale już sam fakt, że bierze się udział w tym konkursie, jest fajny. To głosowanie budzi jakieś emocje. Musi mieć program oglądalność, nie zapominajmy, że to jest format telewizyjny, natomiast nie o to tutaj chodzi. Można budować swoją markę, można się promować w czasie tego konkursu i niekoniecznie wygrywać” – stwierdziła Lidia Kopania w programie „Oko w Oko” w 2015 roku.
„Atmosfera wśród artystów podczas konkursu w Moskwie była bardzo ciepła i pełna wzajemnej sympatii. Czułam się częścią wielkiej rodziny. Jeśli chodzi o sam występ, wspominam go wspaniale. Konkurs odbywał się na olbrzymim Stadionie Olimpijskim i nie ukrywam, że tysiące ludzi oglądających mój występ oraz świadomość milionów przed odbiornikami telewizyjnymi – to wszystko robiło niesłychane wrażenie. Po występie usłyszałam mnóstwo ciepłych słów na temat mojego głosu i wykonywanego utworu, a gratulacje otrzymywałam jeszcze kilka miesięcy po samym konkursie z różnych części Europy. Dzięki Eurowizji wiele zyskałam, m.in. koncerty w Niemczech i Rosji. Nawet ostatnio otrzymałam wspaniałą propozycję wzięcia udziału w bardzo dużym projekcie o zasięgu międzynarodowym. Na razie nie mogę zbyt wiele o tym mówić, nie chcę zapeszyć. W tym roku nie zgłosiłam żadnej propozycji do preselekcji, ale nie wykluczam takiej możliwości w przyszłości” – powiedziała Lidia Kopania w wywiadzie dla Eurowizja.org w 2016 roku.
„Co by nie mówić, Eurowizja jest niesamowitym wyzwaniem i przeżyciem. Chociaż nie udaje nam się wygrać, to sam fakt, że bierzemy w tym udział, jest istotny i osoby, które raz wejdą do tej przestrzeni eurowizyjnej, zostają tam już do końca. Ja też mam co roku jakiś odzew związany z moim występem eurowizyjnym i nawet ostatnio producenci ze Stanów stwierdzili, że chcą ze mną współpracować, bo podobał im się mój eurowizyjny stage performance” – powiedziała w rozmowie z Wideoportalem.tv w 2017 roku.
„Eurowizja od kuchni robi niesamowite wrażenie. To jest naprawę wielkie wyzwanie organizacyjne i logistyczne. Zanim wystąpi się w koncercie, ma się wiele prób, każda z nich jest rejestrowana i po każdej z nich idzie się do specjalnego pomieszczenia, w którym ma się szansę zobaczyć to, co się zaprezentowało na scenie i w razie czego skorygować to i owo. Poza tym wszystko jest na bardzo wysokim poziomie organizacyjnym. Uczestnictwo w tym konkursie bardzo mocno wzbogaciło moje bio artystyczne i cieszę się, że mogłam wziąć w nim udział. (…) W moim odczuciu Polska w konkursie jest przyjmowana przyjaźnie, ale może bez nadmiernej ekspresji tych uczuć. (…) Konkurs jest sprzężony z wieloma czynnikami, nie tylko muzycznymi, ale także politycznymi, ekonomicznymi i zawsze to znajduje jakieś odzwierciedlenie, jeśli się np. przeanalizuje się historie zwycięstw” – wspominała w programie „Pamiętasz, kto nas reprezentował na Eurowizji?” w 2018 roku.
„[Na Eurowizji większe szanse ma] dużo pieniążków, bardzo dużo! (…) Nie, nie ma żadnego przekupstwa, korupcji, nie, nie. [Pieniądze są po to, by] zrobić dobry utwór, dobrą aranżację i mieć znakomitych przyjaciół. (…) Kocham naszych kompozytorów, którzy cały czas się starają, dłubią, dłubią, ale czasami coś tam wydłubią. Mamy naprawdę utalentowanych ludzi, ale czasami jest taki rodzaj energii, że pieniądze same się do tej energii pchają” – mówiła w wywiadzie dla Jastrzabpost.pl w 2018 roku.
Inne związki z Eurowizją
Lidia Kopania ukończyła studia doktoranckie na kierunku kulturoznawstwo w SWPS, a jej praca doktorska dotyczyła w dużej mierze Konkursu Piosenki Eurowizji. Artystka przyznaje, że temat ją „bardzo pochłonął, a być może nawet uzależnił”. „Drążę temat Eurowizji. Interesuje mnie kwestia jej politycznego charakteru, o którym piszą media w wielu krajach. (…) Jest to najstarszy w Europie konkurs piosenki, jego pierwsza edycja odbyła się w 1956 roku. Od tamtego czasu Eurowizja ewoluowała, zmieniała swe oblicze. Co ciekawe, pewne zmiany, które zachodzą na kontynencie w sferze politycznej, można też zaobserwować podczas konkursu piosenki. Promowanie pewnych krajów, otwarcie granic państw zza żelaznej kurtyny, upadek komunizmu, to przykłady widoczne podczas Eurowizji. (…) W 2003 roku Michał Wiśniewski utworem Keine grenzen zajął co prawda siódme miejsce, ale zaśpiewanie Żadnych granic było znaczące. Było to w czasie, gdy w Europie niektóre kraje, m.in. Polska, przeprowadzały referenda dotyczące wejścia do Unii Europejskiej” – mówiła w wywiadzie dla portalu Koluszki.pl.
Lidia Kopania często pytana jest o wybory TVP dotyczące reprezentantów na Eurowizji i wyrażała wsparcie polskim uczestnikom konkursu.
Lidia Kopania kilkukrotnie zgłaszała się do krajowych eliminacji do Eurowizji. W 2018 roku zgłosiła piosenkę „Scars Are Beautiful” do krajowych eliminacji do Eurowizji 2018, jednak komisja jurorska TVP nie zakwalifikowała jej utworu do stawki. „Mam wspaniały utwór, wspaniale zaśpiewany, w dosyć szybkim tempie, ale są także smyczki, prawie że orkiestra” – mówiła portalowi przeambitni.pl. Autorami zgłoszonej piosenki były szwedzkie kompozytorki Ylva i Linda Persson (znane fanom Eurowizji z zapraszania do współpracy wykonawców z wielu różnych państw), które same zgłosiły się do Kopani z propozycją nagrania piosenki na potrzeby Eurowizji. Utwór był śpiewany po angielsku i opowiadał o ludziach, którzy – mimo przykrych życiowych sytuacji – się nie poddają. Rok później ponownie zgłosiła się do krajowych eliminacji, jednak także bez powodzenia.
W 2022 roku zakwalifikowała się z piosenką „Why Does It Hurt?”, również autorstwa sióstr Persson, do koncertu „Tu bije serce Europy! Wybieramy hit na Eurowizję” wyłaniającego reprezentanta Polski na Eurowizji 2022. 19 lutego wystąpiła jako czwarta w kolejności w finale konkursu, w głosowaniu widzów i jurorów zajęła ostatnie, 10. miejsce. Jej występ wzbudził duże kontrowersje w polskich mediach, ponieważ w trakcie show zapomniała dużych fragmentów tekstu, wyglądała na zmęczoną i zestresowaną, a na koniec w geście bezradności rozłożyła ręce. W wywiadach po preselekcjach utrzymywała jednak, że efekt ten był zamierzony i celowy. Oświadczenie w tej sprawie wydały m.in. kompozytorki piosenki oraz oficjalny Fan Club wokalistki, w którym odcięto się od niej oraz jej scenicznej prezentacji.
„Czasami trzeba zinterpretować utwór w taki, a nie inny sposób, żeby zwrócić uwagę. Ja i tak wiedziałam, że nie wygram, a przynajmniej dzięki mnie ta edycja [preselekcji] przejdzie do historii” – tłumaczyła w wywiadzie dla Eurowizja.org.