Czechy w tym roku po raz pierwszy zakwalifikowały się do finału Konkursu Piosenki Eurowizji. Choć ostatecznie zajęły w nim przedostatnie miejsce, fani raczej nie mieli wątpliwości, że nasi południowi sąsiedzi zdecydują się wysłać reprezentanta do Kijowa. Kto nim będzie?
Historia Czech w Konkursie Piosenki Eurowizji w niczym nie przypomina startów takich krajów, jak Armenia, Gruzja, Ukraina czy nawet Polska. To państwo Grupy Wyszehradzkiej jedynie raz zakwalifikowało się do finałowych zmagań (na 5 podjętych prób). Dokonała tego Gabriela Gunčíková, która w tym roku w Sztokholmie wyśpiewała naszym południowym sąsiadom 25 miejsce balladą I Stand. Choć według niektórych taki wynik pozostawia wiele do życzenia (tym bardziej, że punkty uzyskane w finale pochodziły jedynie od jurorów), kwestią czasu było potwierdzenie uczestnictwa Czech w przyszłorocznych zmaganiach na Ukrainie.
Tak też się stało – w ogłoszonych zasadach nadawca ČT podkreślił, że do siedziby stacji mogą spływać zgłoszenia zarówno od krajowych, jak i zagranicznych kompozytorów oraz wykonawców. Wyboru odpowiedniej piosenki oraz wokalisty dokona specjalna komisja, złożona z osób związanych z branżą muzyczną oraz z pracowników stacji.
Jan Potměšil, odpowiedzialny za eurowizyjny projekt z ramienia ČT, uprzedził potencjalną krytykę związaną z otwarciem selekcji na zagranicznych autorów tekstów i kompozytorów. Tłumaczył on, że bardzo trudno jest znaleźć utwór, który wpasuje się w trendy współczesnego świata i jakość z tym związaną oraz sprosta presji eurowizyjnej rywalizacji. Jeżeli chodzi o potencjalnych wykonawców, nie ma ponoć jednego konkretnego kandydata, zaś telewizji publicznej zależy na osobie, która powtórzy sukces Gabrieli ze Sztokholmu. Otwarcie na zagranicznych kompozytorów ma związek ze stosunkowo małym zainteresowanie rodzimych artystów odnośnie do udziału w konkursie (choć i tak jest ono większe niż w zeszłym roku).
To całkowicie normalne, że czescy artyści współpracują z zagranicznymi autorami i producentami. Jestem przekonany, że otwarcie na nich związane z wyborem piosenki wynika z dbania o jak najwyższą jakość produkcji – przekonywał. Krok ten nie dziwi również o tyle, że za I Stand, czyli tegoroczną czeską propozycją, stali Sara Biglert, Christian Schneider oraz Aidan O’Connor (autorzy szwedzcy i irlandzcy).
Warto przypomnieć, że tegoroczny czeski reprezentant był trzymany w tajemnicy niemal do ostatniej chwili. W kontekście Eurowizji mówiło się o trzech nazwiskach: Thomie Artway’u, duecie Light & Love i Dashy. Koniec końców plotki nie miały nic wspólnego z prawdą.
Specjalna komisja złożona z ekspertów muzycznych i pracowników stacji ČT wyselekcjonuje piosenki i wykonawców wewnętrznie, z nadzieją na dobrą lokatę w finale drugi rok z rzędu. Utwory można było nadsyłać do siedziby stacji do końca listopada 2016 r.
W oficjalnym komunikacie nadawca publiczny przekonuje, że dzięki udziałowi Czech w tegorocznej Eurowizji stacji udało się dotrzeć do prawie dwóch milionów widzów (biorąc pod uwagę śledzących półfinał oraz finał).
Przypomnijmy, że do tej pory czescy wykonawcy, którzy pojawiali się na Eurowizji, byli wybierani poprzez finał narodowy dwukrotnie (w 2007 i 2008 r.), zaś trzy razy wewnętrznie (w 2009, 2015 i 2016 r.).
Źródło: axs.com, esctoday.com, ceskatelevize.cz
Zdjęcie: eurovision.tv