25 lat Polski na Eurowizji

Serwis specjalny

Teksty, historyczne podsumowania, wywiady.

1997: Anna Maria Jopek

Występ i teledysk

Wybór reprezentanta

Telewizja Polska przed Konkursem Piosenki Eurowizji 1997 przeprowadziła wewnętrzne preselekcje. Pierwszym wyborem komisji była Natalia Kukulska z piosenką „Powieki kryją świat” (muzyka Jarosław Kukulski, słowa Ryszard Kunce). Wokalistka jednak odrzuciła propozycję reprezentowania Polski.

Gina Komasa – ówczesna szefowa nagrań w Polskim Radiu – przedstawiła członkom jury TVP utwór „Ale jestem” (kompozycję Tomasza Lewandowskiego do słów Magdy Czapińskiej). Wykonywała go nieznana wtedy jeszcze szerszej publiczności Anna Maria Jopek, specjalizująca się w muzyce jazzowej. To właśnie ona ostatecznie otrzymała bilet do Irlandii. Co ciekawe – Anna Maria Jopek była członkinią polskiego jury podczas Eurowizji 1994.

„Zaczęłam dla radia nagrywać jakieś piosenki i jedną z tych piosenek Gina Komasa – moja koleżanka wspaniała – po prostu samozwańczo zaniosła na komisję typującą do Eurowizji. Mnie w ogóle nie było wtedy w Polsce, ja byłam wtedy w Stanach u mojej cioci, bo ja bardzo przeżyłam śmierć mojej babci, z którą mieszkałam. Siedziałam sobie na Florydzie u tej cioci w piasku i raptem dzwoni telefon i okazuje się, że ja muszę wracać do Warszawy, ponieważ ja występuję w konkursie Eurowizji. Krótko mówiąc, wiesz, to się stało z dnia na dzień, że okazało się, że jadę na tę Eurowizję i właściwie ta Eurowizja to tak nie do końca była moja, też to nie było to, czego ja szukam, ale jedna rzecz się stała się niezwykła…

[Czułam się tam] okropnie! Ale wiesz, to też dlatego, że ja byłam mała i przerażona. Ja nie miałam takich doświadczeń. Pomyśl sobie, jak jesteś debiutantem i z czwartku na piątek po prostu wszyscy Cię raptem znają, bo wtedy tak to działało. Ja naprawdę w ogóle nie byłam na to gotowa. Ani się nie umiałam tak ubierać, ani nie umiałam się tak zachowywać jak trzeba… Pamiętam, że ja byłam przerażona. Natomiast jedna rzecz się stała niezwykła. Wszystkie te wytwórnie, w których ja byłam wcześniej, proponując, że ja właśnie jestem ta taka gotowa, mam tutaj jakieś piosenki, może ja bym pośpiewała, może nagrałabym płytę – wszystkie te wytwórnie położyły mi kontrakty na stół. To się naprawdę stało z czwartku na piątek. I ja sobie po prostu wybrałam najfajniejszy kontrakt”

Rozmowa z Szymonem Majewskim w Radiu Zet, „Nie mogę słuchać swoich starych płyt, śpiewam tam jak Gąska Balbinka”, lipiec 2019 r.

Przygotowania do Eurowizji

Teledysk do utworu wyreżyserował Jerzy Krysiak. Premiera odbyła się na antenie TVP1. Tuż przed jego nagraniem… artystka złamała nogę (i właśnie z nogą w gipsie zapozowała do zdjęć dla magazynu „VIVA!”, któremu udzieliła również wywiadu). W materiale wyemitowanym przez publicznego nadawcę przy okazji prezentacji piosenki Anna Maria Jopek wyznała w rozmowie z Magdą Olszewską, że ma tremę, ale jest to coś bardzo ludzkiego i będzie działało na nią mobilizująco. Zapytana o to, jak czuje się w takim repertuarze („To nie ballady jazzowe!”), odpowiedziała, że kocha czasami zrobić coś innego, bo taka jest jej przekorna natura i czuje się szczęśliwym użytkownikiem muzyki. W międzyczasie przez godzinę w studio TVP1 odbierała połączenia od widzów, którzy przekazywali jej życzenia. „Ludzie to jest jednak potęga, oni są celem tego wszystkiego, muzyka może być tylko środkiem” – tak skomentowała rozmowy z widzami.

Według Andrzeja Trzcińskiego (dyrektora artystycznego Polygram Polska) Anna Maria Jopek po pierwszych próbach w Dublinie była typowana do ścisłej trójki. Kreacja, w której wystąpiła w konkursie, nie spotkała się jednak z entuzjazmem samej artystki, jak i reszty ekipy (w przeciwieństwie do przedstawicieli TVP, którzy mieli decydujący wpływ na kształt występu). Sukienkę określali jako „zbyt ciężką i wyszukaną, w połączeniu z szalem dodającą Ani lat i odejmującą jej gracji”. Wytykano również bardzo dużą oszczędność TVP w kwestii lotów i zakwaterowania.

„Byłam pod wrażeniem profesjonalnej organizacji i fajnej, przyjaznej atmosfery między uczestnikami konkursu. Moje zaskoczenie i podziw wynikały z tego, że w tamtych czasach w Polsce nie spotykałam się (zarówno przed tą edycją Eurowizji, jak i po niej) z takim poziomem techniki i logistyki oraz z takim skupieniem uwagi na każdym uczestniku w trosce o jego jak najlepszy występ. W naszym kraju bywało wtedy różnie pod tym względem: były oczywiście koncerty czy festiwale ze świetną współpracą ekipy akustycznej i technicznej (na miarę naszych możliwości w XX w.), ale też zdarzyło mi się któregoś razu przed jednym z koncertów odpowiedzieć na pytanie: »A po co chórkowi odsłuch?«. W Dublinie z hotelu na próby jeździliśmy pod eskortą, aby przez ewentualne korki na ulicach nie spóźnić się na wyznaczony dla nas czas na próbach. Kiedy pierwszy raz weszliśmy na scenę, zaskoczyła mnie ciemna, grafitowa, trochę industrialna scenografia, która wydawała się szarobura, dołująca i zbyt surowa dla wielu romantycznych czy lekkich występów. Ku mojemu zaskoczeniu, podczas próby w kostiumach i ze światłami okazało się, że ten grafitowy kolor jest zaledwie tłem dla wszystkich innych barw, a światła reflektorów dopasowano kolorystycznie i klimatycznie do występu każdego uczestnika. Teraz nikogo by to nie zdziwiło, ale był 1997 rok — nie widziałam, by w tamtych latach w Polsce scenografia była koloryzowana jedynie światłem. Podczas próby dźwiękowej podchodzili do nas pracownicy z miarkami i notowali miejsce ustawienia statywu z mikrofonem i jego wysokość oraz — zgodnie z naszymi życzeniami — poziomy głosów i instrumentów w monitorach odsłuchowych — wszystko to zostało odtworzone szybko i sprawnie przed samym występem, dzięki czemu każdy muzyk mógł czuć się komfortowo na scenie. W czasie występów konkursowych logistyka zmieniających się co cztery minuty wykonawców działała jak w zegarku, wszystko było dobrze przemyślane, każdy wiedział, gdzie i po co ma w danym czasie być, i nie przypominam sobie, by były jakiekolwiek wpadki czy opóźnienia. W przerwach między próbami i występami mijaliśmy się na korytarzach z reprezentantami innych krajów, robiliśmy wspólne zdjęcia na pamiątkę, wymienialiśmy się uśmiechami albo rozmawialiśmy. Panowała atmosfera wspólnego udziału w fajnym projekcie. Oczywiście każdy starał się wystąpić najlepiej jak potrafił i zapewne każdy miał chociażby cichą nadzieję na zwycięstwo, ale nie odczuwałam tam negatywnych emocji między ludźmi — byli dla siebie mili i serdeczni, mimo że był to konkurs. Organizatorzy zadbali również o to, abyśmy poznali trochę kultury Irlandii. Między próbami odwiedziliśmy m.in. przepiękne zabytki w okolicach Dublina, oglądaliśmy zjawiskowy taniec irlandzki w wykonaniu dzieci, zwiedziliśmy muzeum znanego browaru. Podczas podróży autokarem zdziwiły mnie też trochę palmy przed domami Irlandczyków (nie byliśmy w tropikach), a na ulicach Dublina zachwyciły podświetlone lampkami drzewa — w Polsce nie znaliśmy jeszcze wtedy takich dekoracji.” — powiedziała Agnieszka Betley, chórzystka Anny Marii Jopek z Dublina, w rozmowie Sergiusza Królaka dla Eurowizja.org.

Podczas konkursu

W skład polskiego jury, oceniającego konkursowe występy, weszli: Wioleta Machowiec, Jacek Skubikowski, Patrycja Markowska, Robert Janson, Magda Makarewicz, Wojciech Karolak, Olga Kurek, Paweł Brodowski, Danuta Błażejczyk, Michał Borkowski, Anita Lipnicka, Grzegorz Szczerba, Joanna Rawik, Jacek Makowski, Hanna Banaszak i Artur Jaworski. Sekretarzem jury po raz kolejny został Jan Chojnacki i to on przekazał na wizji werdykt jurorów.

Po raz trzeci już Point Theatre w Dublinie gościł na swoich deskach polską reprezentację. Anna Maria Jopek występowała jako 12. w kolejności, pomiędzy Niemcami a Estonią. Chórzystkami artystki były Agnieszka Piotrowska i Dorota Miśkiewicz (wspierała rok wcześniej wokalnie Kasię Kowalską w Oslo). Na scenie wokalistce towarzyszyli także Wojciech Pilichowski (bas), Krzysztof Przybyłowicz (perkusja) i Robert Amirian (gitara, wokal, autor tekstu anglojęzycznego pt. „Awakening”, kompozytor piosenki „Chcę znać swój grzech” z Oslo). Orkiestrę prowadził uznany polski kompozytor Krzesimir Dębski.

Transmisję dla TVP1 komentował Jan Wilkans. Po raz pierwszy w historii konkursu, zamiast tradycyjnego głosowania jury, w pięciu krajach został wprowadzony televoting (Austria, Niemcy, Szwajcaria, Szwecja i Wielka Brytania). Utwór „Ale jestem” otrzymał w sumie 54 punkty (w tym 8 punktów od widzów z Austrii), co uplasowało go na 11 miejscu. Wyprzedziliśmy m.in. Grecję, Rosję, Niemcy czy ubiegłorocznych gospodarzy – Norwegię (razem z Portugalią nie uzyskali ani jednego punktu).

Reakcje

Lucjan Kydryński (prywatnie teść artystki) w swojej książce „Przejazdem przez życie – kroniki rodzinne” poruszył krótko temat udziału synowej w konkursie. Wspominał, że Ania co prawda nie wypadła najlepiej, ale z drugiej strony nie najgorzej, jeżeli chodzi o ówczesne osiągnięcia Polski w wydarzeniu. Podkreślił również, że byliśmy lepsi od Ałły Pugaczowej. Podczas spotkania w sieci „Empik” w 2008 roku Anna Maria Jopek przyznała, że udział w Eurowizji pozwolił jej wybrać dla siebie najkorzystniejszy kontrakt płytowy i zaistnieć w branży muzycznej. Dodała również, że „dla siebie tę Eurowizję w ten sposób wygrała”.

„Chyba to było trochę za delikatne, niszowe, ale na pewno inne” – Michał Wiśniewski (Gwiazdy Eurowizji, materiał TVP, emisja: 5.05.2014)

„To była dobra możliwość pokazania naszego języka” – Magda Tul (Gwiazdy Eurowizji, materiał TVP, 5.05.2014)

Ciekawe wypowiedzi

Czasami ludzie patrzą na nas jak na konie wyścigowe. Oczywiście, przyjemnie jest jechać ze świadomością, że jest się w stanie wygrać, ale tak naprawdę nie o to chodzi. Dobrze by było, gdyby ten festiwal stał się konfrontacją tego, co się dzieje na europejskim muzycznym rynku, ale tak nie jest. (…) Chcę wystąpić, ale w ogóle nie myślę w kategoriach: wygrana-przegrana. Chcę po prostu jak najlepiej zrobić to, co mam do zrobienia.

Anna Maria Jopek dla magazynu VIVA! (nr 6/1997)

Samego występu nie pamiętam, myślę, że to musiał być duży wstrząs. Był to dla mnie ważny życiowo moment. (…) Tak naprawdę wszystko się od tej Eurowizji dla mnie zaczęło, więc w tym sensie ja dla siebie tę Eurowizję wygrałam.

Anna Maria Jopek na spotkaniu w fanami w sieci EMPIK, 2008 rok

Ta rzecz być może nauczyła mnie też jakiejś krzepy, bo to jest też tak, że wtedy raptem się bardzo ludzie… Jedni są za tobą, drudzy uważają, że kompletnie ich zawiodłeś. Trzeci uważają, że to było nieporozumienie, że wybrano właśnie ciebie… I wtedy właśnie na szczęście Marcin Pospieszalski pomógł mi ogarnąć tę pierwszą płytę – „Ale jestem” i była to strasznie fajna praca.

Rozmowa z Szymonem Majewskim w Radiu Zet, Nie mogę słuchać swoich starych płyt, śpiewam tam jak Gąska Balbinka, lipiec 2019

Wtedy jeszcze orkiestra grała na żywo, była ukryta za sceną. Nasi muzycy na scenie mieli udawać, że grają. Bardzo upierali się, żeby zagrać naprawdę. Takie były nasze przygody, niezrozumienie warunków. Przekonywałem ich jednak, że mamy tutaj orkiestrę z najlepszymi, którzy grali z największymi gwiazdami – The Beatles, George’em Michaelem… Odtworzyli dokładnie takie samo brzmienie, jakie otrzymali na taśmie z Polski. Wtedy wszystko było na żywo, dzisiaj wszystko z playbacku.

Krzesimir Dębski o swoich wspomnieniach z Eurowizji 1997 (rozmowa K. Szczęsnego po Krajowych Eliminacjach 2017)

Pobyt z Anną Marią Jopek na Eurowizji wspominam bardzo miło i czułam się zaszczycona, mogąc zaśpiewać z tak znakomitą artystką i muzykami, którzy nam towarzyszyli. Anna Maria Jopek — cudowny człowiek i nasze dobro narodowe, była — jak zawsze — perfekcyjnie przygotowana i skupiona przed występem, a przy tym pełna ciepła, życzliwości i szacunku dla wszystkich naokoło. Nie tylko wybitnie uzdolniona i mądra, ale również przemiła, wrażliwa, empatyczna i skromna — i to się nigdy nie zmieniło. Oprócz wszystkich znakomitych muzyków, którzy nam towarzyszyli, wspaniale było również wystąpić w chórku razem z fantastyczną Dorotą Miśkiewicz — to też jest dla mnie cudownie artystyczne wspomnienie.

Agnieszka Betley, chórzystka Anny Marii Jopek z Dublina, o udziale w konkursie (rozmowa S. Królaka dla Eurowizja.org)

Więcej na ten temat