Od maja trwały różne dywagacje na temat francuskiego wyboru na Rotterdam 2020. Jednak w ostatnich tygodniach nabrały one na sile. Otrzymywaliśmy spekulacje o powrocie Destination Eurovision, lecz w bardziej okrojonej formie (tylko finał), jak również i takie mówiące o wyborze wewnętrznym nadawcy. Dziś nadawca rzuca więcej światła na ostateczną decyzję France 2.
Destination Eurovision to format, który doczekał się dwóch edycji. Koncerty cieszyły się sporą popularnością wśród fanów Eurowizji jako preselekcje na najwyższym poziomie. Niestety, nie odbijało się to na oglądalności widowiska. W 2018 roku finał Destination Eurovision oglądało 2,5 miliona widzów, podczas gdy tegoroczne zwycięstwo Bilala Hassani’ego widziało 2,14 miliona Francuzów.
Dziś przedstawicielka francuskiej telewizji Alexandra Redde-Amiel ogłosiła, że Destination Eurovision powróci, lecz jako wewnętrzna forma wyboru reprezentanta na Eurowizję 2020. Jak podkreśla dyrektor rozrywki, francuski nadawca chce mieć większą kontrolę nad procesem selekcji, a już teraz France 2 zgłosiło się z zapytaniem do francuskich kompozytorów i producentów o propozycje na Eurowizję. Co ciekawe, po raz pierwszy publiczny nadawca skierował taką samą prośbę do zagranicznych producentów.
Przypomnijmy, że Polska ma za sobą podobną historię. W 2016 roku reaktywowano Krajowe Eliminacje i taką formę wyboru kontynuowano do 2018 roku. W 2019 roku zadecydowano o wewnętrznych Krajowych Eliminacjach. Francja jednak co roku pojawia się w finale Konkursu Piosenki Eurowizji, dzięki corocznym niemałym wkładom pieniężnym, zaangażowanych w Eurowizję. Czy zmiana formatu przyczyni się do uzyskania przez wybranego reprezentanta lepszego wyniku w Rotterdamie?
Francuska historia wyborów jest dość niestabilna. Znaczna część utworów, które usłyszeliśmy na Eurowizji z Francji została wybrana wewnętrznie. Otwarte selekcje zdarzają się niespodziewanie rzadko nad Sekwaną. Przed 2018 rokiem, nadawca Heksagonu wskazał swojego reprezentanta za pomocą otwartych selekcji w 2014 roku, a jeszcze wcześniej w 2007.
źródło: Le Parisien