Gdyby Eurowizja 2020 odbyła się zgodnie z planem, dziś ocenialibyśmy, jak Alicja Szemplińska wypadła na scenie w Rotterdamie. W związku z epidemią koronawirusa możemy tylko gdybać, czy świętowalibyśmy awans, czy trzeci raz z rzędu czulibyśmy gorycz porażki. Sprawdźmy jednak, jakie szanse miałaby Alicja Szemplińska dzięki ósmej pozycji startowej w finale.
Za nami druga odsłona Eurovision Song Celebration – formatu przygotowanego przez Europejską Unię Nadawców, który jest alternatywą dla Eurowizji 2020. W założeniu twórców ma jak najpełniej odwzorowywać półfinały konkursu. Wczoraj usłyszeliśmy piosenki, które zostały wylosowane do występów w drugim półfinale. W grupie tej była polska propozycja. Zgodnie z losowaniem przeprowadzonym w styczniu w Rotterdamie, Alicja Szemplińska miała wystąpić z balladą Empires w pierwszej połowie stawki.
Alicja Szemplińska z ósmą pozycją startową
O ostatecznej pozycji startowej każdej piosenki na Eurowizji decydują producenci konkursu. Od kilku lat to oni na bazie podziału na pierwszą i drugą połowę danego koncertu wybierają kolejność występów. Pod uwagę biorą przede wszystkim tempo eurowizyjnej kompozycji. Aby urozmaicić widowisko widzom, starają się na przemian pokazywać piosenki szybkie i wolne. Półfinał zazwyczaj otwiera i zamyka nośna kompozycja. Tajemnicą jednak nie jest, że pozycja startowa może mieć ogromny wpływ na awans kraju do finału. Najbardziej sprzyjające są miejsca pod koniec koncertu. Widz ma wtedy potencjalnie największą szansę na zapamiętanie piosenki, gdyż usłyszał ją stosunkowo niedawno i ma już porównanie z innymi propozycjami pojawiającymi się wcześniej. Dobrze też, gdy nasz występ nie poprzedza lub nie następuje po prezentacji faworyta do zwycięstwa.
Choć Eurowizja 2020 została odwołana, twórcy Eurowizji postanowili przygotować dla fanów konkursu nie lada gratkę i podczas Eurovision Song Celebration wyemitować piosenki w kolejności, która miała być tą właściwą podczas konkursu. Zgodnie z opublikowanym zestawieniem Alicja Szemplińska powinna wystąpić jako ósma w czwartkowym półfinale.
Czy Alicja Szemplińska miałaby szanse na awans?
Co to oznacza? Zasadniczo nie jest to zła pozycja startowa. Na 28 artystów starających się o awans do finału z ósmego numeru, aż szesnastu udała się ta próba. Najwięcej razy jako ósma występowała Szwajcaria i Białoruś – trzykrotnie. W obu przypadkach tylko raz udało się tym krajom osiągnąć sukces. W 2007 roku faworyt konkursu, reprezentujący Szwajcarię, DJ Bobo, przepadł w półfinale Eurowizji. Podobny los czekał Anżalikę Ahurbasz z Białorusi, typowaną w 2005 roku do zajęcia miejsca w czołowej dziesiątce półfinału – ostatecznie była trzynasta. Największe szczęście sprzyjało Szwecji. Na dwa starty z tej lokaty, dwukrotnie udało jej się awansować do finału, w tym raz zdobywając największą liczbę punktów w półfinale (dokonał tego Eric Saade w 2011 roku).
Wróćmy na moment do Eurowizji 2020 i spójrzmy raz jeszcze na nasza pozycję startową przez pryzmat innych uczestników. I tu nie mamy dobrych wieści. Z jednej strony cieszy fakt, że Alicja Szemplińska nie musiałaby występować jako druga. To potencjalnie najgorsze miejsce w całej konkursowej stawce. Z drugiej strony warto spojrzeć na inne propozycje, które znalazły się na liście przed nami i za nami.
https://www.youtube.com/watch?v=s_Y7mMka4SQ
Z siódmym numerem startowym miała wystąpić Serbia. Choć zespół Hurricane nie był pewniakiem w walce o finał, to taneczna i prawdopodobnie przykuwająca oko na scenie piosenka Hasta la vista, wybiłaby się na tle zgoła odmiennej ballady. Po nas z numerem dziewiątym i dziesiątym mieli wystąpić faworyci do wygrania całej Eurowizji. Dadi Freyr stał się w krótkim czasie fenomenem nie tylko w rodzimej Islandii, ale i w całej Europie. Jego taniec do utworu Think About Things obiegł viralowo media społecznościowe. Z kolei Gjon’s Tears ze Szwajcarii chwyta za serce swoją wrażliwością i umiejętnościami wokalnymi. Na tym tle rzeczywiście mogłoby być trudno o awans.
Pozycje startowe polskich reprezentantów
Trzeba jednak pamiętać, że sama pozycja startowa nie daje awansu. Występ na żywo to wypadkowa nie tylko doświadczenia scenicznego, ciekawego stagingu czy dobrego głosu. Ważna jest także forma artysty danego dnia, brak usterek technicznych niezależnych od artysty czy po prostu dobre przyjęcie utworu przez jurorów i fanów konkursu. Ci ostatni zapytani przez nas na Instagramie uznali, że Alicja Szemplińska z powodzeniem znalazłaby się w sobotnim finale Eurowizji 2020. Taką odpowiedź zaznaczyło 79% ankietowanych.
Polska jak do tej pory trzynastokrotnie próbowała swoich sił w półfinale Eurowizji. Awans do finału wywalczyła piątka naszych reprezentantów. Isis Gee (10. numer startowy w 2008) i Kasia Moś (11. numer startowy) wystąpiły na początku drugiej połowy stawki. Półfinałowy koncert w Wiedniu zamykała Monika Kuszyńska (17. pozycja startowa). Jako ostatni w półfinale w 2005 roku prezentował się także zespół Ivan i Delfin. Do awansu z 25. numeru startowego zabrakło zaledwie czterech punktów. Michałowi Szpakowi udało się przełamać pechowy drugi numer w 2016 roku. Z kolei Cleo i Donatan awansowali z piątej pozycji, ostatniej przed przerwą. W ubiegłym roku Polska wystąpiła jako czwarta w pierwszym półfinale, zajmując 11. miejsce. Nasz kraj reprezentował zespół Tulia z utworem Fire of Love (Pali Się).