Amar pelos três, czyli portugalska dysputa, cz. 2

Portugalia. Niewielkie państwo, które poza Hiszpanią ma za sąsiada jeszcze tylko stary, dobry Ocean Atlantycki. Na Eurowizji od 1964, pierwsze zwycięstwo odnotowali jednak dwa pokolenia później. Dziś drugi półfinał Festival da Canção,  zatem kontynuujemy nasz cykl. Redaktorzy Marcin, Przemek i Tymon, którzy na co dzień dostarczają Wam wieści z Portugalii, postanowili trochę sobie pogawędzić i to niekoniecznie całkiem na serio.

Marcin (M): Hej chłopaki! Kontynuujemy naszą rozmowę! Tymek – wstęp poproszę!

Tymon (T): Jesteśmy już po pierwszym półfinale Festival da Canção (FdC). Do finału przeszli: Matay, Conan Osíris, Calema i Ana Cláudia. Jesteście zaskoczeni? Gdybym mógł, zagłosowałbym bez wątpliwości na João Camposa. Marcin, Ciebie on też kupił występem prawda?

M: Tak, bardzo mnie kupił i gdy wspólnie śledziliśmy FdC w naszej portugalskiej sekcji, chciałem Wam nawet podczas głosowania napisać “o, João już pewny finału!“. A jednak, matematyka jest bezwzględna. A szkoda, bo gdyby była względna, to poza awansem João, może uzyskałbym na maturze z niej wynik lepszy niż 60%, które wywalczyłem. Ale to było już z 5 lat temu… Szkoda mi tego Camposa, naprawdę – zwłaszcza że moi faworyci mnie zawiedli – Felipe był tragiczny, a Conan pogubił się we własnych zmianach w utworze, chociaż i tak pozostaję mu wierny.

P: Z tą matematyką to Cię zmartwię, bo ona akurat wcale surowa nie była. Bezwzględne okazały się zasady awansu w przypadku remisu – w takiej sytuacji premiuje się raczej piosenki, które zdobyły więcej punktów od widzów, a tu psikus, organizatorzy zrobili odwrotnie. I tak do finału zamiast João dostała się ta jakaś pani, czyli bezwładna Ana Cláudia. Czyżby jednak RTP miało żal po zajęciu ostatniego miejsca w zeszłym roku? Wszak O Jardim wygrało FdC także po remisie, ale wtedy o wyniku przesądzili widzowie.

M: No ale przecież nawet jakby się dostał, to by nie wygrał. A co do systemu głosowania – większość krajów w przypadku remisu faktycznie premiuje tych, którzy dostali więcej od telewidzów. Ale Portugalia idzie, jak zwykle, pod prąd, co zresztą rozumiem, bo zadziorność jest niebywałą rozkoszą. Ale ja tam chcę wiedzieć, co powiecie o moim ulubieńcu – Conanie. Spodziewałem się występu prima sort, a tu o…

P: Conan, tak… Cóż, jak Tymek poprzednio zauważył, ta piosenka wywołuje skrajne emocje. I ja może nawet się do niej powoli przekonuję, tylko ten występ… występ był zły i taniec – tak, taniec też był zły. Zapamiętałem jedynie buty z seledynową podeszwą – czemu tancerz nie był boso?

M: No bo podwozie było złe. Telemoveís jest piosenką bardzo specyficzną. Jedni ją kochają, inni odprawiają krucjaty przeciwko niej. Na szczęście dla mnie i dla Portugalii – znaczna większość tę piosenkę bardzo lubi.

P: Nie zaprzeczam, wręcz potwierdzam. Znajomi w pracy niestety FdC nie oglądali, ale o Conanie słyszeli wszyscy. Czy jednak nie dość już o pierwszym półfinale? Może teraz kilka słów o tym, co nas czeka w najbliższą sobotę?

M: Proszę uprzejmie! Oto lista:

  1. Lara Laquiz O Lugar (Miejsce)
  2. Dan Riverman Lava (Lawa)
  3. Mariana Bragada Mar Doce (Słodkie Morze)
  4. João Couto O Jantar (Obiad)
  5. Madrepaz Mundo A Mudar (Świat Do Zmiany)
  6. Surma Pugna
  7. Mila Dores Debaixo Do Luar (W Świetle Księżyca)
  8. NBC Igual a ti (Jak ty)

Mnie fascynuje w tym półfinale postać Mili Dores. Po pierwsze, jej utwór jest taki klasyczny – do wina i kolacji. A po drugie jest gruntownie wykształconym muzykiem, bo skończyła dwa kierunki muzyczne, skubana. NBC też jest fajny, ale jestem jakoś uprzedzony do muzyków, którzy na co dzień robią hip hop, a tu nagle wyskakują z takim utworem w stylu z amerykańskiej prerii. Patrzę na takich podejrzliwym wzrokiem. Zresztą zapewne i tak mi się ktoś spodoba na żywo, więc po co ja o swoich faworytach gadam… Mam traumę po Felipe Keilu, obym po sobocie nie miał traumy w trybie combo.

T: W tym półfinale, muszę przyznać, pamiętałem tylko utwór NBC. Jest chyba głównym faworytem z tej stawki. Surma była zdaje się największym nazwiskiem, ale kiedy poznaliśmy piosenkę nagle wszyscy przestali widzieć w niej jakiekolwiek zagrożenie. Jestem bardzo ciekaw co wydarzy się w sobotę bo nikogo nie można być pewnym, ani nikogo nie powinno się skreślać.

M: Mnie zaś ten półfinał zupełnie nie frachuje pod kątem wyników, bo przeczuwam, że nie ma w nim pretendenta do wygrania całego FdC. Chociaż ww. piosenki z tego “semi” mi się podobają! Tym niemniej, ja głową jestem już bardziej w Portimão (miejsce finału), niż w lizbońskim studio RTP.

P: Nie pozostaje mi nic innego jak zgodzić się z Wami. W tym półfinale nie widzę zwycięzcy, choć piosenki są przyjemne. Ponoć najgorszym, co można powiedzieć o chłopaku po randce z nim, to że jest bardzo miły. Czyli w zasadzie nijaki, niewyróżniający się, przeciętny. I te piosenki trochę takie dla mnie są – poprawne, nieprzeszkadzające, ale też nie zapadające w pamięć. Liczę, że występy na żywo wykrzeszą z nich trochę emocji, a wiemy, że portugalskie utwory zyskują właśnie przy odbiorze bezpośrednim. Dlatego dzisiejszy półfinał na pewno warto śledzić.

M: No, i na Eurowizji ma się tylko 3 minuty, aby oczarować publiczność. Więc mimo, że lubię piosenki z drugiego półfinału FdC, to wyróżnienie się którejkolwiek z nich wśród 25 innych utworów – zakładam oczywiście, że Portugalia wejdzie do finału Eurowizji – byłoby nie lada wyzwaniem. Z tego względu uważam, że nasza Tulia, mimo, że jestem uczulony na biały śpiew, może osiągnąć nawet przyzwoity wynik. Bo wyróżni się, i to bardzo. 

P: Jeśli jeszcze Tulia zaśpiewa po polsku, to w ogóle miód na uszy. W przypadku propozycji portugalskiej mamy pewność, że zostanie wykonana po portugalsku. Choć nie jest to język tak melodyjny i przyjemny w odbiorze jak hiszpański, francuski czy włoski, to jednak konsekwentnie wybrzmiewa na Eurowizji za każdym razem, gdy pojawia się na niej Portugalia. W 55-letniej historii startów tylko jedyna portugalska propozycja miała angielski tytuł (Play-back), ale i tak została zaśpiewana w języku ojczystym.

M: Nie obrażaj języka portugalskiego! Dla mnie hiszpański brzmi okropnie, nie uważam go za język melodyjny. Tym bardziej, nie uważam go za język ładny – mówiąc delikatnie. Ale wiecie co? Muszę się pokusić o kroplę obiektywizmu. Mimo tego, że portugalski znam, uważam, że to nie jest wcale rzecz dobra, by śpiewać rokrocznie w języku ojczystym. Pewne piosenki, takie jak Amar pelos dois, nie tracą nic, gdy nie są śpiewane po angielsku. Ale takich utworów jest niezwykle mało. Dla standardowego odbiorcy piosenka śpiewana w języku ojczystym jest czymś zbyt egzotycznym. Fani Eurowizji by się z tym niekoniecznie zgodzili, bo ich ta różnorodność języków fascynuje. Fani Eurowizji to bardzo, bardzo specyficzni ludzie. Angielski, hiszpański… Trochę mniej włoski i francuski. Na tym tolerancja językowa odbiorców się kończy. I uważam, że Portugalia na tym traci.

P: Haha, obrażam chyba tylko jego europejską wersję. Portugalski mówiony w Brazylii istotnie jest mniej szeleszczący i bardziej melodyjny – i to z nim spotykamy się częściej, nawet o tym nie wiedząc. Ale nie na Eurowizji. Choć muszę przyznać, że i tę lekcję kompozytorzy piosenek na tegoroczny FdC odrobili bardzo dobrze. Brzmią one wg mnie dość miękko, słowa dobrano tak, by twarde głoski nie pojawiały się zbyt często. Jacy są Wasi faworyci w dzisiejszym półfinale? Ja postawię na Larę Laquiz – to chyba najbardziej dynamiczny utwór w dzisiejszej stawce. A ponieważ w Portugalii już wiosna, to energetyczna kompozycja ma odzwierciedlenie w moim dzisiejszym nastroju 😉

M: Ja wstępnie wybieram Milę Dores i NBC.

* * *

Rozmowa redaktorów OGAE Polska – opiekunów Portugalii: Marcina Krępskiego, Tymona Chwalisza i Przemka Jóźwika. Zapowiedź drugiego półfinału Festival da Canção ze szczegółami jak oglądać znajduje się tutaj.

Źródła: media.rtp.pt, fot.: Michał Kacprowicz, OGAE Polska.

Exit mobile version