Andri Xhahu: „12 punktów dla czytelników Eurowizja.org!”

Prezenter radiowy, fan Eurowizji, albański podawacz punktów i komentator rozmawia z portalem Eurowizja.org na temat swojej pracy, stresie przy wypowiadaniu słów „12 points” oraz o polskiej muzyce!

Andri Xhahu pojawił się w świecie eurowizyjnym stosunkowo niedawno, parę lat temu zastąpił Leona Menshki na pozycji osoby, która podaje eurowizyjne punkty Albanii. Chociaż jego występy to tylko parę chwil, swoim zachowaniem, kolorowymi strojami i wspaniałym uśmiechem szybko zapadł w pamięć miłośnikom konkursu, zwłaszcza, że sam jest wielkim fanem Eurowizji i ma na temat konkursu sporą wiedzę. Poza podawaniem punktów zajmuje się też komentowaniem show na żywo dla telewizji RTSH. Jak wygląda praca „podawacza” punktów za kulisami, co Andri sądzi o piosence reprezentującej Albanię w tym roku i jaką ma radę dla Polaków, którzy dopiero staną przed wyborem swojego przedstawiciela do Sztokholmu? Zapraszamy do lektury wywiadu!

To nie był przypadek. Zanim zostałem eurowizyjnym prezenterem, czyli głosem podającym albańskie punkty, przygotowywałem specjalne audycje dla Radia Tirana poświęcone konkursowi. Jestem fanem Eurowizji, więc nie jest to tylko moja praca. Śledziłem konkurs nawet przed debiutem Albanii. Nie zaprzeczę, że wyobrażałem sobie siebie w roli komentatora czy nawet prezentera punktów. Gdy w 2012 roku dyrektor medialny zaproponował mi komentowanie Eurowizji dla telewizji albańskiej, przyjąłem tę propozycję bez wahania, a nawet wyraziłem ogromną chęć by to robić, bo uważam to za ważny krok w mojej karierze. 

https://www.youtube.com/watch?v=nUfu96z1xl4

Moja pasja do radia rozpoczęła się gdy miałem 15 lat. Zacząłem pracę jako prezenter w Radio Koha i dość szybko stałem się częścią Radia Tirana, gdzie nadal pracuję. Jako dziennikarz i prezenter wyprodukowałem przez te lata wiele programów i audycji jak np. „Gjithçka Shqip” („Wszystko po albańsku”) poświęconej muzyce albańskiej, która nadal jest emitowana w Radio Tirana. Przygotowywałem też radiowy dokument pt. „Ane e erret” („Ciemna strona”), dotyczący tajemniczych postaci i wydarzeń, które zapisały się na kartach naszej historii. A jeśli chodzi o pytanie, dlaczego RTSH wybrała mnie do tej roli, myślę, że stało się tak, gdyż od czterech lat to ja komentuję i promuję Eurowizję. To chyba wystarczający powód. 

https://www.youtube.com/watch?v=3TJWh7qLLPQ

Konkurs Piosenki Eurowizji to gigantyczne przedsięwzięcie, a dowodem na to jest m.in. ilość prób, które odbywają się przed wielkim wieczorem, nawet jeśli sama prezentacja punktów trwa tylko chwilę. Oczekiwanie na swoją kolej jest bardzo ekscytujące, gdyż do ostatnich sekund nawet ja nie znam oficjalnych wyników głosowania swojego kraju, więc czuję też wielką ciekawość. Poza tym muszę biegać z jednego miejsca w drugie, by w ciągu trzech minut pokonać dystans pomiędzy studiem, z którego komentuję konkurs do miejsca, gdzie stoi ścianka na której tle podaję punkty. To doświadczenie pełne adrenaliny ze szczyptą niepokoju, mnóstwem emocji i fantastycznej reakcji widzów. 

Słynne i magiczne „12 points” to nie tylko maksymalna ilość punktów dla najpiękniejszej piosenki, ale także odpowiedzialność. Zawsze próbuję utrzymać napięcie zanim przekażę najwyższą notę, jednocześnie skupiam się na szczegółach by z roku na rok wyróżnić się na tle innych europejskich prezenterów.

Wszystko się może zdarzyć w ciągu tych paru sekund. Nie lubię kurczowo trzymać się skryptu gdy podaję punkty, stąd ryzyko zapomnienia lub pomyłki w punktacji. Do tej pory nic takiego mi się nie przydarzyło i mam nadzieję, że nigdy się nie przydarzy.

Nie ma gotowego przepisu na eurowizyjny sukces. Wszystko może się zdarzyć, nawet jeśli teraz dany utwór czy gatunek muzyczny są na topie, za rok może się to zmienić. Zauważyłem, że często utwory konkursowe nawiązują do zwycięskiej piosenki z poprzedniego roku. To typowy błąd. To co najważniejsze, to podkreślić oryginalność i wyjątkowość kraju, który reprezentujesz i jednocześnie śledzić aktualne trendy w muzyce. Tak czy siak, wspaniała kompozycja zachowuje to piękno na zawsze, bez względu na to jak się ją oceni. Gdybym odwrócił pytanie, zastanowiłbym się jaki utwór z Albanii zasłużyłby na maksymalną notę z Polski. Myślę, że ciężko jest znaleźć odpowiedź w obydwu przypadkach. 

W jednej z audycji, którą prowadzę, pt. „Udheto me Andrin” („Podróże z Andrim”) opowiadam o podróżowaniu dookoła świata i jednym z tematów była Warszawa. Zacząłem od architektury, kuchni czy herbu po najważniejsze osobowości takie jak Fryderyk Chopin, Maria Skłodowska-Curie czy Jan Paweł II. Wracając do Eurowizji, jedną z moich ulubionych polskich piosenek jest „Follow my heart” (2006) i było mi przykro, że nie zakwalifikowała się do finału. Bardzo lubię też „In the name of love” Moniki Kuszyńskiej, głównie za wspaniałe przesłanie i ogromną pasję, jaką widziałem w tej wokalistce. 

Jestem szczęśliwy ze względu na piosenkę i wokalistkę. Utwór jest bardzo dobrej jakości ale też wymagający, a Eneda Tarifa to świetna piosenkarka z długą i pełną sukcesów karierą. Utwór „Perralle” („Bajka”) był jednym z moich faworytów podczas „Festivali i Kenges”, obok utworu Aslajdona Zaimaj, Fleki Krelani, Nilsy Hysi i Ergi Halilaj. Myślę, że to jest strzał w dziesiątkę. Po raz kolejny prezentujemy piękną albańską kulturę muzyczną i jest to udana kontynuacja serii dobrych piosenek i wykonawców którzy reprezentowali Albanię do tej pory. 

https://www.youtube.com/watch?v=bnBXUIqZjXQ

Gust muzyczny to indywidualna cecha. Mogę podać całą listę albańskich piosenek i wykonawców których po prostu trzeba znać, ale to byłby długi spis. Chciałbym jednak wspomnieć o piosenkarce Jonidzie Maliqi, gdyż od lat cenię jej talent. Zaproponowałbym utwory „S’ka fajtor ne dashuri” („W miłości nie ma winnych”), „Nje ore me shume” („Jeszcze jedna godzina”) i „Njeri nga ata” („Jeden z nich”).

Rok temu byłem w Wiedniu by doświadczyć z bliska tej wyjątkowej atmosfery eurowizyjnego sezonu. Szczerze mówiąc, nie byłem do końca zadowolony, bo na dzień przed oficjalnym otwarciem sezonu musiałem wracać do Tirany, by przygotować się do komentowania konkursu. Mimo wszystko mam ogromną satysfakcję z komentarzy i wiadomości jakie otrzymuję od fanów Eurowizji, a tym razem miałem okazję spotkać się z nimi osobiście. Nigdy nie spodziewałbym się, że te kilka chwil podczas podawania wyników sprawią, że uda mi się wywrzeć na kimś pozytywne wrażenie. Może spotkamy się w Sztokholmie, nawet jeśli będę musiał wrócić wcześniej, bo albańska publika czeka na to, by razem ze mną śledzić konkurs i dowiedzieć się, jaki będzie ich werdykt w kwestii wyboru najpiękniejszej piosenki. 

Ostateczny ranking piosenek nie do końca mnie interesuje. Zazwyczaj podobają mi się piosenki, które Eurowizji nie wygrywają. Mogę powiedzieć, że Albania, bez względu na to czy zajmie piąte czy siedemnaste miejsce, zostania po sobie ślad w postaci inspirującej piosenki, pięknego głosu czy chwytliwego refrenu, który zostaje potem na ustach widzów. 

Po pierwsze, chciałbym Ci podziękować za interesujący wywiad. Moje 12 punktów wędruje do polskich czytelników! Serdecznie Was pozdrawiam! Pamiętajcie by dzielić się miłością, słuchać dobrej muzyki i cieszyć się życiem! 

Rozmowę przeprowadził Maciej Błażewicz, fot. Facebook

 

Exit mobile version