Co się stało z punktami Macedonii i Czarnogóry? Dlaczego Albańczycy byli wściekli na Mansa? Czym stacja RTS naraziła się swoim widzom? Czy „Golden Boy” to plagiat?
Sympatyczna Bojana Stamenov ledwo co weszła do finału Eurowizji, gdyż w półfinale zajęła stosunkowo niskie, 9. miejsce. Dzięki wsparciu krajów z regionu (ale nie tylko) udało się jej jednak zająć aż 10. miejsce w finale, co jest sporym sukcesem dla Serbii, która w tym roku wróciła do europejskiej rywalizacji. Warto przypomnieć, że utwór „Beauty never lies” zanotował najwyższy wzrost w zakładach bukmacherskich pomiędzy półfinałem a finałem w Wiedniu. Chociaż z miejsca w czołowej dziesiątce należy się cieszyć, to jednak serbskie media wolą skupiać się na skandalach, które gwarantują więcej czytelników ale i psują wizerunek Eurowizji.
W trakcie publikowania szczegółowych wyników głosowania jury i widzów w finale i półfinale Europejska Unia Nadawców zaznaczyła, że w finale nie liczono głosów jury Macedonii i Czarnogóry, gdyż firma zliczająca punkty wykryła nieprawidłowości i unieważniła głosowanie. Podobna sytuacja miała miejsce rok temu w przypadku Gruzji. Punkty Czarnogóry i Macedonii przyznano więc zgodnie z wolą widzów, o czym EBU również poinformowała, ale umknęło to już brukowcom serbskim, które zaalarmowały, że … Serbia utraci 22 punkty, które otrzymała z Podgoricy i Skopja. Oznaczałoby to spory spadek Bojany w oficjalnym rankingu. Na te nieprawdziwe informacje szybko zareagowało stowarzyszenie OGAE Serbia, które dokładnie wyjaśniło zasady głosowania i sytuację, do jakiej doszło w Czarnogórze i Macedonii.
O tym, co będzie dalej z państwami, które nie były w stanie zapewnić prawidłowego głosowania jurorów, EBU zdecyduje dopiero w czerwcu. Przedstawiciel czarnogórskiego nadawcy telewizyjnego RTCG uważa jednak, że oskarżenia wobec lokalnego jury są niesprawiedliwe i żąda od Unii przeprosin za doznane starty (moralne). Sądzi, że punktacja jury została anulowana z powodu podejrzeń o wymianę punktami między różnymi delegacjami eurowizyjnymi, chociaż o samym procederze poinformowała EBU właśnie stacja RTCG. Z kolei w Macedonii nikt na razie nie wie, z jakiego powodu anulowano głosowanie jury. Meri Popova z MKRTV poinformowała, że ogólny ranking i punktację eurowizyjną stacja otrzymała z Niemiec, a zaraz potem dotarło oświadczenie, że wzięte pod uwagę będą tylko głosy telewidzów, a EBU spotka się z nadawcą za tydzień, by wyjaśnić całą sytuację. Producent Antiono Dimitrevski, przewodniczący jury Macedonii, jest pewien, że wszystko przebiegło zgodnie z regulaminem, a koperty z rankingami przekazano przedstawicielowi stacji MKRTV, który miał je przesłać do Niemiec. Co się dalej z nimi stało? Nie wiadomo…
O tym, jak wyglądało głosowanie serbskiego jury opowiedział dziennikowi „Alo” Marko Kon, reprezentant Serbii w 2009 roku. Pięciu członków jury oraz osoba kontrolująca głosowanie, zostało zamkniętych w biurze stacji RTS gdzie wyemitowano im próbę generalną finału. Oglądając, jurorzy pili kawę, jedli przekąski i komentowali każdy występ na bieżąco. Po zakończonym przekazie mieli 30 minut by przygotować swoje listy rankingowe. Po ich wysłaniu musieli odczekać ok. półtorej godziny, aż ich głosowanie zostanie zaakceptowane. Dopiero wtedy mogli opuścić siedzibę RTS. Warto dodać, że poza Markiem, w jury zasiedli też Nevena Bozovic (ESC 2013), Sasa Mirkovic Mare (współtwórca „Molitvy”) oraz jego żona Ksenija (skrzypaczka, która wystąpiła na scenie z Zeljko Joksimoviciem w Baku).
Jak sytuację z głosowaniem komentuje sama Bojana? Wokalistka przyznała, że to nie pierwszy raz, gdy odbiera się jej to, co do niej należy, ale wszystko inne, co związane z Eurowizją, było dla niej cudownym przeżyciem. „Może nie przystoi mi o tym mówić, ale w Wiedniu byłam uwielbiana. Otrzymałam największy aplauz w Stadthalle, a to jest dla artysty najważniejsze. Nazywano mnie księżniczką Serbii” – mówi. Z rezultatu zadowolony jest też Vladimir Graić, kompozytor „Beauty Never Lies”, który uważa, że zajęcie 10. miejsca i ogromny szał, jaki w Wiedniu wywołała reprezentantka Serbii, to wielki sukces. Przyznał jednak, że z powodu agresywnego lobby państw zachodnich, nie było możliwości zajęcia wyższej pozycji. Bojanie gratulował też Zeljko Joksimović, który w tym roku z Green Roomu wspierał Kneza, dla którego napisał utwór „Adio”. Dwukrotny reprezentant Serbii (ESC 2004 i 2012) skrytykował aktualny format głosowania i fakt, że punkty od widzów i jurorów tak diametralnie się różnią. Twierdzi, że miarodajny jest tylko wybór publiczności.
O ile RTS dość dobrze współpracował z wytwónią Beoton przy promocji utworu „Beauty Never Lies” w Wiedniu, to jednak od swojej publiczności otrzymał sporą dawkę krytycznych uwag skierowanych w stronę Duski Vucinic, szefowej PR-u, która komentowała finał Eurowizji 2015. Popularna (wśród fanów ESC) „królowa” telewizji RTS była chyba dość znudzona przebiegiem show, a swoimi kąśliwymi komentarzami częstowała fanów zwłaszcza w trakcie głosowania. Podawacza z Azerbejdżanu określiła jako „dramatycznie nudnego”, Valentinę skrytykowała za śpiewanie między punktami, a Belga za zbytnią powagę. Żart Rosjanina („12 points from Russia go to Russia”) uznała natomiast za dość zabawny. Widzowie byli ponoć zniesmaczeni, gdyż komentatorka przeszkadzała im w śledzeniu transmisji.
To nie koniec ciekawostek z b. Jugosławii. Piosenkarka Zlata Petrović uznała, że izraelski „Golden Boy” to plagiat jej piosenki „Mirises na nju”, bo refreny dwóch kompozycji są niemal identyczne. Czy tak jest, możecie przekonać się sami, klikając na nagranie TUTAJ. Nawet jeśli to plagiat, wokalistka nie planuje zgłaszać przestępstwa, bo jak sama twierdzi, do takich kradzieży często dochodzi także na Bałkanach. „I my kradniemy, więc co z tego. Cieszę się, że mój utwór spodobał się w Izraelu. Życzę im, by ich piosenka była tak popularna jak moja” – stwierdziła.
I na koniec parę słów o zwycięzcy Eurowizji 2015 – Mansie Zelmerlow, którego media już zdążyły ochrzcić mianem homofoba, homoseksualisty czy złodzieja piosenki i pomysłu na prezentację sceniczną. Albańczycy uznali natomiast, że…upokorzył ich kraj, gdyż na jednym z profili społecznościowych wrzucił zdjęcie, na którym leży na kanapie. Pech chciał, że pod jego stopami znalazła się (zapewne zupełnie przypadkowo) flaga Albanii. „Wstydź się! Skasuj to zdjęcie! Przeproś za swoje zachowanie” – tego typu komentarze bardzo szybko pojawił się pod zdjęciem. Przewrażliwieni Albańczycy doprowadzili do tego, że Zelmerlow skasował zdjęcie.
Krótkie podsumowanie tegorocznej przygody krajów b. Jugosławii na Eurowizji. Najlepsza okazała się Serbia, która zajęła 10. miejsce. Czarnogóra wywalczyła swój najwyższy wynik – miejsce 13. Dobrze poradziła sobie także Słowenia, która była czternasta. Macedonia tradycyjnie zakończyła rywalizację na poziomie półfinału, zajmując w nim przedostatnie miejsce. Co ciekawe, gdyby o wynikach decydowali jedynie jurorzy, Serbii zabrakłoby w finale – Bojana zajęła w głosowaniu komisji 13. miejsce w półfinale i 24. w finale. Czarnogórcy swój awans również zawdzięczają widzom, którzy dali im 9. miejsce. Jury oceniło „Adio” na pozycję 11. W finale Knez był 18. u widzów, ale 12. u jury.
Źródło: Vest Online, Tracara, Alo, Blic, Al Jazeera; fot. Telegraf, Mirror.co.uk