Co Ta Europa – czyli o selekcjach słów kilka

Odcinek 2: Tropem Dziecięcej Eurowizji…

Ponad tydzień temu odbyło się macedońskie Skopje Fest. Emocje zdążyły opaść niczym Jesienny Liść Daniela Kajmakoskiego, który na tyle zdołał oczarować widzów, że pomogli mu wygrać z ulubienicą jurorów, Tamarą Todevską. Z wielkim żalem opuściliśmy piękne Macedonki (ahhh ta słowiańska krew).

Oczy eurowizyjnych fanów skierowały się na drobny, wyspiarski kraj, położony między głębinami Morza Śródziemnomorskiego – Maltę. Powody były aż dwa. Nie tylko Maltańczycy wybierali swojego reprezentanta, ale również tydzień temu w stoczni (brzmi znajomo?) w miejscowości Marsa odbyła się ‘młodsza’ wersja ulubionego show Europejczyków – Eurowizja Dla Dzieci. Nastoletni Vincenzo Cantiello wygrał, przynosząc triumf swoim rodzinnym Włochom.

Była to pierwsza tak duża eurowizyjna impreza organizowana na Malcie. Nie można, więc się dziwić, że telewizja PBS postanowiła się popisać tak bardzo jak tylko było to możliwe. Olbrzymia scena, tańce i wygibasy na wszelakie sposoby oraz mnóstwo obrazków prezentujących piękno Malty umilały nam zmagania nieletnich piosenkarzy. Chociaż… o tańcu zdecydowanie nie można powiedzieć, że cokolwiek umilał. Przez jeden wieczór obejrzeliśmy tyle układów choreograficznych, ile zazwyczaj przypada na jeden sezon You Can Dance. Po połowie koncertu robiło mi się niedobrze, jak tylko widziałam, że ktoś znowu zaczyna się wyginać. Organizatorzy chyba zapomnieli, że to nie jest Taneczna Eurowizja…

W ten weekend odbyły się półfinał oraz finał selekcji MESC, mających na celu wyłonienie reprezentanta na najbliższy Konkurs Piosenki Eurowizji. Odbyły się one w tym samym miejscu, co Eurowizja dla Dzieci.

Organizatorzy dosyć mocno skorzystali z możliwości, jakie dała im Eurowizja dla Dzieci…

Oglądając selekcje miało się wrażenie, że Eurowizja Dla Dzieci się jeszcze nie zakończyła. Maltańczycy podążając za modną w ostatnim czasie ekologią postanowili poddać recyklingowi scenę (podłogi do tej pory nie umyli). No wiadomo, w końcu zbyt szybko tak dobrej sceny się ponownie nie dorobią. Piosenkę będąca mottem przewodnim JESC również poddano ponownemu wykorzystaniu. Tym razem ‘#Together’ wykonane zostało w czasie Openingu przez uczestników półfinału. Muzyczne migawki również pozostały takie same. Wystąpiła również Federica Falzon, tegoroczna dziecięca reprezentantka Malty, ze swoim głosem jak dzwon. Co ciekawe zaśpiewała czyściej, niż na właściwym konkursie. Prowadząca jednak lepsza niż tydzień temu. I zdecydowanie lepiej ubrana. Pan jej towarzyszący również był całkiem-całkiem.

Jednak z tym żeby powtórnie powtórzyć wszystkie układy choreograficzne sprzed tygodnia zdrowo przegięli. Naprawdę. Wszystkie. Maltańskie tańce nie mają dla nas litości. Tak więc jak ktoś przegapił Dziecięcą Eurowizję, oglądając MESC mógł nadrobić wszystkie zaległości. Tyle, że ja już sama nie wiem, czy to jeszcze ekonomia, czy już czyste lenistwo.

Wróćmy na chwilę do podstaw. Co Ta Malta? Z czym zazwyczaj mi się kojarzy?  W ostatnich latach piosenki z tego kraju mają w sobie coś takiego, co nazywam po prostu maltańską przeciętnością. Niby dobrze zrobione, ale pozostają zwyczajnie obojętne dla ucha i duszy. Ani ziębią ani grzeją. Osiągają jednak w miarę przyzwoite wyniki (włącznie z mocno zaskakującym 8. miejscem Gianluci Bezziny w 2013. roku). A jak to jest z ich selekcjami? Fani mają podzieloną opinię na ten temat.

Krótko Maltę w kontekście eurowizyjnym przybliżył nam Mateusz, będący od paru lat prawdziwym maltanofilem:

‘Jak co roku cały naród maltański będzie żył muzycznym świętem jakim są maltańskie preselekcje do Konkursu Piosenki Eurowizji o nazwie Malta Eurovision. W tym roku jak w poprzednich latach w stawce usłyszymy byłych kandydatów z ubiegłych lat oraz nowe twarze. Niestety również nie zobaczymy weteranki Claudii Faniello (siostry Fabrizia Faniello, reprezentanta Malty w 2001. oraz 2006. roku), która swoich sił w preselekcjach próbowała w latach 2006-2013, 2 razy otarła się o reprezentowanie Malty, w roku 2008 z piosenką „Caravaggio” oraz w roku 2012 z balladą „Pure”. Czyżby Claudia miała dość porażek będąc tak blisko pojechania na europejski konkurs? Claudię Faniello pokonała w ilości startów w preselekcjach Oliwia Lewis, która trzy razy z rzędu ocierała się o zwycięstwo, w końcu wygrywając w roku 2007 z utworem „Vertigo”.

W latach 70′ ubiegłego wieku Malta radziła sobie słabo, choć o wyniku na Eurowizji decydowało tylko jury, tak teraz nie mając sąsiadów „lądowych”, tylko kulturowych Malta odnosi widoczne sukcesy w muzyce. Rok 2002 był szczególny, maltańskie preselekcje wygrała młoda wokalistka Ira Losco, która wygrała całe selekcje z piosenką”7th wonder”. Poleciała do Tallina, gdzie spodziewanie lub nie, zajęła 2 miejsce. 11 lat później została prowadzącą Malta Eurovision 2014. Świetna, charyzmatyczna, najsławniejsza na tej cudownej wyspie Ira również była typowana do powrotu do tegorocznych preselekcji. Jednak jakiś czas temu przed ogłoszeniem listy uczestników zdementowała plotki na swoim koncie na facebooku, zapowiedziała jednak, że jej powrót może się odbyć już wkrótce.’

Spora część eurowizjomaniaków nie ogląda selekcji maltańskich. Powody bywają różne: dla jednych piosenki są zbyt przesłodzone, dla innych ilość powtarzających się w kółko bloków reklamowych jest nie do zniesienia. Są też tacy którzy nie oglądają bo… gotują (odpowiedź autentyczna). Co niektórzy jednak doceniają potencjał selekcji.

Kamil pisze: ‘Preselekcje na Malcie od kilku dobrych lat mogą być uznane za udane, gdyż jak na tak małą wyspę są one różnorodne muzycznie i prawidłowo przygotowane pod względem organizatorskim.’.

Mariusz pisze: ‘Preselekcje Maltańskie wyjątkowo mnie w tym roku zaskoczyły. Wysoki poziom utworów, dobra prezentacja, świetnie zorganizowane show… Preselekcje z Malty powoli wyrastają na mojego faworyta sezonu preselekcyjnego. Z roku na rok jest po prostu co raz lepiej.’

Oglądając tegoroczne selekcje rzuciły mi się w oko dwie rzeczy. Po pierwsze: reklamy. Po drugie: powracający artyści… Wiadomo, Malta mały kraj, niewielu ludzi (a co za tym idzie wokalistów) mają. Jednak jeśli chodzi o powroty na selekcje biją wszelakie rekordy! Na 20 tegorocznych wykonawców aż 9(!) biło się o bilet na Eurowizję TYLKO w poprzednich selekcjach (w poprzednie lata nawet nie wnikałam), a trzech kolejnych ma już za sobą występy na eurowizyjnej scenie! Nie liczę oczywiście tych którzy asystowali w chórkach.  A jeśli chodzi o reklamy? Przed każdym występem obowiązkowa krótka reklama. Raz na jakiś czas dłuższy blok reklamowy (co trzy albo cztery piosenki) Większość się powtarza, niektóre nawet są takie same jak rok temu. No cóż, telewizja musi na czymś zarabiać. Widzowie, których drażni ilość reklam na Polsacie, uwierzcie mi że to nic w porównaniu do tego co serwuje nam PBS. Muszę również powiedzieć że bardzo śmiesznie się ogląda polską reklamę Belvity z angielskim dubbingiem… Hammilton Travel reklamuje zaś… wyjazdy do Wiednia na Eurowizję! Przez ekran przebiegają między innymi Boszenki Donatana.

Selekcje prowadzone były w języku maltańskim. Z jednej strony szkoda, bo niewiele można zrozumieć, ale z drugiej… Maltańczycy pomimo tego, że angielski jest jednym z ich oficjalnych języków, zazwyczaj mówią nim takim akcentem jakby parę dni temu zaczęli się go uczyć. Tradycyjnie wszystkie piosenki zaśpiewane były po angielsku. A szkoda, chętnie usłyszałabym maltański właśnie w muzycznej wersji.

Przed transmisją półfinału został nam zaserwowany bonus: pokazano nam członków międzynarodowego jury, mającego oceniać maltańskie piosenki, robiących sobie selfie. Wśród jurorów tradycyjnie zachwycała urodą Ormianka Gohar Gasparyn, znana między innymi ze współprowadzenia Dziecięcej Eurowizji 2011.

W półfinale wyeliminowano Lynsday Pace, Ionę Dalli, Raquel, Domenique, Danicę Muscat oraz Corazon. Pomijając Raquel, żadna z dziewczyn nie zrobiła na mnie większego wrażenia. Nie potrafiłabym zanucić żadnej z tych piosenek, a jedyną rzeczą którą zapamiętałam było to, że Danica wygląda jak starsza siostra Gai Cauchi (maltańska zwyciężczyni Eurowizji Dla Dzieci 2013).

Nie wiem czy jest to spowodowane tym że ostatnie selekcje jakie oglądałam to były te macedońskie czy może Maltańczycy się na tyle wyrobili, ale na moje ucho w tym roku poziom muzyczny jest naprawdę dobry.

Przed selekcjami moją zdecydowaną była Jessika, która rok temu otarła się o zwycięstwo z ‘Hypnoticą’. Udało jej się nawet wygrać televoting.  Nie lubiłam tej piosenki, była to tylko marna kopia ‘Euphorii’. Za to w tym roku jej rytmiczne ‘Fandango’ sprawiło że kompletnie odleciałam. Połączenie delikatnych dźwięków harfy oraz mocnych basów totalnie mnie urzekło. Kilka dobrych tygodni gwałciłam replay przy tej piosence.

A jakich faworytów mieli nasi czytelnicy?

Kamil: Ja osobiście przez kilka już edycji kibicuję jednemu wokaliście – Chrisowi Grechowi, który odstaje swoją muzyczną stylistyką od typowych maltańskich piosenek. Podobał mi się jego utwór rok temu – „Oblivion”, niestety przepadł w finale. Tym razem zaprezentuje on kompozycję „Closed door”, która jest solidną rockową balladą, niepasującą do tego, co Malta pokazuje na Eurowizji. Ale jeśli tak miałyby wyglądać zmiany w podejściu muzycznym tego kraju do konkursu, to jestem całkowicie za!

Mariusz: Moimi największymi faworytami od początki byli Karen, Amber, Jessika, Chris Grech oraz Trilogy. W trakcie preselekcji doceniłem też utwory Christabelle, Glena, Franklina czy Corazon (która niezasłużenie została odrzucona już na poziomie półfinału).  Tak naprawdę to ciężko było mi się zdecydować, który utwór chciałbym aby zwyciężył więc z jednej strony czuję radość z wygranej Amber, ale z drugiej niedosyt z przegranej mojej całej reszty faworytów…

Do wygranej Amber jeszcze wrócimy…

Finał otworzyła Conchita śpiewająca zwycięskie ‘Rise like a phoenix’. Bardziej męsko niż broda wyglądają jej dłonie. Chyba proponowałabym włożyć jakieś rękawiczki.

W finale zaprezentowało się 14 uczestników (trochę sporo, zważywszy że w półfinale odpadła ledwie szóstka). Przed każdym występem mogliśmy obejrzeć krótką reklamę jednego ze sponsorów oraz pocztówkę prezentującą danego uczestnika zakończoną selfiaczkiem.

1. Glen Vella –  Breakaway. Po eurowizyjnym występie w 2011, który trwale uszkodził moją psychikę, nie spodziewałam się i tym razem nic dobrego po Glenie. A tu niespodzianka! Piosenka chwytliwa, nieprzekrzyczana, miliony razy lepsza od tej z przed czterech lat. Nie obraziłabym się jeśli by wygrał. Najbardziej profesjonalnie przygotowane show tego wieczoru. Mieliśmy nawet półnagiego pana kręcącego się w hula-hop. Ostateczna lokata: 3.

2. Karen DeBattista – 12, Baker Street. Na pocztówce miała przerażający uśmiech. Na scenie wyglądała już zdecydowanie lepiej. Całkiem niezła piosenka, jednak niezbyt czysto zaśpiewana. To chyba zaważyło na ostatecznym, nienajlepszym wyniku… Ostateczna lokata: 14.

3. Dominic – Once in a while. Jedna z bardziej pozytywnych piosenek tego wieczoru. Nie należy jednak do moich faworytów. Trochę za dużo lukru jak dla mnie na tym deserze. Ostateczna lokata: 12.

Co trzy piosenki oczywiście blok reklamowy. Szło oszaleć.

4. Trilogy – Chasing a dream. W składzie trio były reprezentant Malty z 2004. roku. Straszny z niego kurdupelek przy reszcie. Piosenka nie chwyciła mnie, popera to nie moja bajka, nawet w wersji light. Ostateczna lokata: 10.

5. Chris Greech – Closed doors. Braku głosu nie można kolesiowi zarzucić. Piosenka wyróżniała się ze stawki zdecydowanie mocniejszym brzmieniem. Wokalista miał też całkiem ciekawy szalik w kratę. Ostateczna lokata: 4.

6. Ekklesia sisters – Love and let go. Siostrunie-pupilki, najbardziej pozytywne uczestniczki maltańskich selekcji, kibicuje im z całego serca. Mimowolnie kojarzą się z rosyjskimi Babuszkami. Trochę lepsze wykonanie niż w półfinale, kiedy to trochę im się rozjechało… Pod koniec każda na inną modłę śpiewała. Zakonnice wyglądały przesłodko w grupie uczestników półfinału wykonujących piosenkę ‘#Together’. A jak tańczyły! Poziom uroczości przekroczył poziom wszystkich kotów zgromadzonych w czeluściach internetów. Ostateczna lokata: 7.

7. Jessika – Fandango. Moja faworytka! Nieźle utarła nosa wszystkim hejterom twierdzącym, że wokalnie nie podoła. Zaśpiewała rewelacyjnie! Mogłaby jednak trochę lepiej potrenować ruchy sceniczne… W końcu Malta to niby taki roztańczony kraj. Mówię też zdecydowane nie czarnym szpilom. No ale… mniejsza o to! O o o Fandango do boju! Jessika, z racji bycia moją faworytką, jest jedyną uczestniczką tegorocznych maltańskich selekcji, której poprzednim próbom dostania się na Eurowizję przyjrzałam się bliżej. Jak się okazuje jest to jej czwarty start, trzeci pod rząd. Zawsze możemy udawać że tylko trzy miały miejsce… Wiadomo początki bywają trudne, teraz jest rewelacja bla bla bla i tak dalej, no ale Jessiko, bez przesady! Uwaga: piosenka z serii ‘nie słuchaj, jeśli nie chcesz mieć koszmarów’

Ostateczna lokata: 9.

8. Deborah C – It’s OK. Pozytywnie, wiosennie, zielono… wkręca się. Śpiewajmy razem! ‘It will be okay…’. Ostateczna lokata: 11.

9. Amber – Warrior. Faworytka wielu fanów. Muszę powiedzieć, że nie rozumiem fenomenu. Okej, wokalnie nieźle, chociaż sporo partii przekrzyczanych. Piosenka jednak nie wbija mnie w ziemię. Jest przeciętna w przeciętny maltański sposób. Ot tyle. Myśl z serii luźnych: laska brzmi tak, jakby miała wibrator w gardle. Ostateczna lokata: 1.

10. L-Ahwa – Beautiful to me. ’Gianluki’ są tak ciapciowate, że aż urocze. Rodzinka śpiewających lekarzy, inżynierów i tym podobnych. Chyba jednak wolę eurowizyjne ‘Tommorow’, które dwa lata temu wykonywał właśnie Gianluca, mimo że piosenki zrobione na jedno kopyto. Ostateczna lokata: 13.

11. Franklin – Still here. Ma taką dziwną twarz, nie wiedzieć czemu kojarzy mi się z żabą… Piosenka skomponowana przez Aleksandra Rybaka. Zwycięzcy Eurowizji się chyba ostatnio nudzi, bo skomponował również piosenkę do selekcji białoruskich… Ostateczna lokata: 5.

12. Christabelle – Rush. Jak ja uwielbiam takie klimaty! ‘Oh no, here we go, you can beat that rush, ou!’ To jest ten typ kiczu, za który możemy być wdzięczni Stwórcy. Czysto, zwiewnie, rewelacyjny performans. Ostateczna lokata: 2.

13. Lawrance Gray – The one that you love. Wygląd paszteta, ale piosenka zacna. Jak dla mnie mogłaby nawet wygrać. Ostateczna lokata: 8.

14. Daniel Testa – Something in the way. Jak to Angole mawiają – rok temu było o drogę lepiej. Może jednak kiedyś byłemu reprezentantowi Malty na Eurowizji Dziecięcej uda się wreszcie trafić na dorosła wersję konkursu. Ostateczna lokata: 6.

Jako jeden z wielu Interval Actów mieliśmy zaserwowany występ zeszłorocznych reprezentantów Malty: grupy Firelight. Nie byli typowani do zwycięstwa w selekcjach. Jurorom przypadli jednak do gustu. Wystąpiła również ponownie Conchita. Zaśpiewała swój najnowszy singiel ‘Heroes’. Niezła piosenka. W tym tygodniu miała miejsce premiera teledysku. Oj mogą być afery…

Selekcje maltańskie charakteryzują się dosyć średniowiecznym sposobem głosowania (chociaż na przykład w takiej Albanii jest jeszcze gorzej). Aż 84 % głosów pochodzi od jurorów. Jeśli wybór piosenki skupiony jest głównie w ręku pięciu ludzi, wynik często może być nieprzewidywalny.

Swoje niezadowolenie z obecnego systemu głosowania wyraził Mateusz:

‘Niestety, pomimo tego, że piosenki są na wysokim poziomie rok w rok, tak system głosowania w selekcjach jest niezadowalający. Podczas zeszłorocznych preselekcji poszkodowaną numer jeden została również weteranka Jessika Muscat, która była faworytką widzów, ale u jury zajęła odległe 8 miejsce. Czy ten system ma sens? Czy widzowie powinni oddawać swoje głosy wiedząc, że ich wola przeistoczy się tylko w 14% na wynik? To wymaga zmiany, telewizja PBS powinna pomyśleć nad urozmaiceniem i odświeżeniem formatu. Gdyby o wyniku końcowych decydowało w 100% jury do Kopenhagi pojechałby zespół Firelight, gdyby w rękach widzów i jury było po 50% końcowego rezultatu wygrałby Daniel Testa z piosenką „One last ride”, gdyby w 100% to widzowie wybierali reprezentanta to pojechałaby Jessika z „Hypnoticą”.’

W związku z panującym obecnie systemem oceniania, rzadko kiedy faworytom udaje się wygrywać. I tym razem spodziewałam się jakiegoś zaskoczenia. Nie tym razem…

W televotingu Amber wygrywa, siostry drugie. Przewidywalnie. Amber zgarnia również wszystkie dwunastki jurorów. Nuuuudy. Śpiewający wibrator jedzie do Wiednia. Jeśli chodzi o moich faworytów: Jessika dopiero dziewiąta, na szczęście Chrisabelle wspięła się aż na drugą pozycję. Uratowała honor kiczu.

Do Amber pewnie się jeszcze przekonam. Nie mówię, że jest zła, ma całkiem niezły potencjał. Ma nawet szansę na dobrą pozycję w Wiedniu. Jednak z racji tego, że zdetronizowała moich faworytów muszę się na nią jeszcze przynajmniej miesiąc oficjalnie poobrażać. Sami rozumiecie, taki to już honor prawdziwego fana Eurowizji.

Dla chętnych. Wyczyny wokalne ‘Wibratora’, z 2012, kiedy miała okazję wspomagać Kurst Calleję w jego eurowizyjnej przygodzie. Bardzo wyraźnie ją słychać przy każdym ‘night’. Wybija się też jej okrzyk ‘listen to your heart’. Każdy teraz sam we własnej mierze może ocenić talent wokalny tej pani.

Już drugi kraj za nami. Tym razem pod względem muzycznym było bardziej ‘europejsko’ – nie miałam ochoty usnąć przy piątej piosence. W najbliższym czasie czeka nas dłuższa przerwa od selekcyjnych bojów. Spotkamy się dopiero pod koniec grudnia, ale od razu ruszamy z super weekendem! Swoich reprezentantów wskażą Albania oraz Białoruś. To nie są nudne kraje! Albańskie Festivali i Këngës od lat cieszy się niezmiernym szacunkiem fanów. Przez jakiś czas to ten właśnie festiwal otwierał cały sezon selekcyjny. Egzotyki dodaje fakt, że piosenki (wykonywane w towarzyszeniu żywej orkiestry) nigdy nie mają takiego brzmienia, jakie miałoby wybrzmieć na eurowizyjnej scenie, a ponadto wybór reprezentanta jest tylko i wyłącznie w rękach jurorów. A Białoruś? Tam na pewno nie obędzie się bez skandali.

W takim razie, moi drodzy, do zobaczenia po Świętach. Będę tęsknić zarówno za Wami, jak i mocą selekcyjnych wrażeń…

Wasza HoSanna

Exit mobile version