Co Ta Europa – czyli o selekcjach słów kilka, odcinek 8

Pod znakiem psychodeli!

Luty zbliża się do końca, a my wciąż nie znamy ponad połowy piosenek Konkursu Piosenki Eurowizji 2016. Spokojnie jednak – sezon selekcyjny trwa w najlepsze! Fakt, że ten weekend był z lekka mniej intensywny względem poprzedniego, zaliczyliśmy ‘tylko’ 9 show selekcyjnych, jednak poznaliśmy cztery nowe eurowizyjne utwory, w tym dwa wybrane wewnętrznie.

Sobotni wieczór upłynął nam w towarzystwie islandzkiego finału, półfinałów w Szwecji, Finlandii, Węgrzech, Estonii, oraz kolejnych odcinków maratonów litewskiego i izraelskiego.

Trzeci półfinał Melodifestivalen budził skrajne emocje – od euforii po załamanie poziomem. Zależy od tego czy ktoś lubi czy też nie szybsze, bardziej oryginalne i mniej schlagierowe brzmienie – bo takie właśnie królowało w tym odcinku. Choć (prawdopodobny) zwycięzca półfinału, Oscar Zia postawił na emocjonalną balladę z mocnym przekazem pro-LGBT. Human mówi o tym, żeby każdego właśnie jak człowieka traktować. Współprowadzącym wieczoru był  Henrik Schyffertpomimo tego, że w przeciwieństwie do swoich tegorocznych poprzedników był kompletnym no-name’em dla przeciętnego eurowizjomaniaka, świetnie sobie poradził w swojej roli. Gina Dirawi zachwyciła nas afro-fryzurą oraz tańcem nowoczesnym. A w openingu pojawiła się kolorowo-włosa  dziewczynka znana z MF 2014.

W tym półfinale pojawił się jednak jeden mocny schlagierowy element – piosenka After Dark Kom ut som en stjärna. Ciekawie się ogląda występ drag quen, jeśli jeszcze przed chwilą w ‘pocztówce’ pojawia się brodaty brzydki pan, a na scenę wychodzi już nieziemsko zrobiona laska…

Niezaprzeczalną królową fińskiego Uuden Musiikin Kilpailu jest Krista Siegfrieds. Prowadząca zachwycała ciekawymi kreacjami, m.in. koszulkami ‘Roope is my religion’ czy też ‘Gušani Brothers are my religion’ (dla przypomnienia – ten pierwszy to współprowadzący UMK, a drudzy to uczestnicy trzeciego półfinału). Stety/niestety ci ostatni do finału nie awansowali, ustępując miejsca Tuuli Okkonen, Barbe-Q-Barbies oraz Sanhji.  Co oznacza że dalej przeszła typowa eurowizyjna ballada, ‘wkurzone baby’ oraz szybszy kawałek z jazzowymi korzeniami. Stawia się jednak, że żadne z nich nie zagrozi ostatecznemu starciu Saara/Saari.

Czy pamiętacie piosenkę która reprezentowała Finlandię w 1962?

Oto Tipi tii w lekko bardziej psychodelicznej formie…

Eesti Laul jest nie tylko najbardziej ‘hipsterskim’ tegorocznym show selekcyjnym pod względem muzycznym, ale też konkurujący artyści raczą nas najciekawszymi występami. Trzeba przyznać że oprawa graficzna też należy do najbardziej oryginalnych, czyt. psychodelicznych.

Jak już o psychodeli mówimy… oto jej tegoroczny król, który za siedzibę obrał sobie właśnie Estonię. Meisterjaan!

A oto, najprawdopodobniej, przyszły reprezentant Estonii. Panie i Panowie, przywitajcie Jüria Pootsmanna! Ciekawostka – utwór Play skomponował znany z poprzedniego ESC Stig Rästa.

Przy okazji – mózgoniszczący estoński interval z krzaczastymi brwiami w roli głównej…

Na Węgrzech półfinał A Dal bezkonkurencyjnie wygrał Freddie. W odcinku działo się  aż tyle ciekawego, że jako gościa specjalnego oglądać mogliśmy węgierski odpowiednik Al Bano. Szkoda, że w ślad za świetną oprawą graficzną nie idzie interesujące show…

Kolejne odcinki litewskiego maratonu wygrywają raz po raz ci sami wykonawcy. Spodziewać się więc można, że ostateczna walka o zwycięstwo rozegra się pomiędzy Rutą, Donnym oraz Aiste. Ta ostatnia w ten weekend zaskoczyła dość mocną stylizacją, którą w oryginalny sposób podkreśla poniższy mem (Aiste po prawej).

Niestety wyeliminowano zespół 4 Roses, którego piosenka Butterflies była chyba najlepsza w tej grupie uczestników, tych ‘bez własnych utworów’.

Gościem specjalnym na Litwie była… formacja Brainstorm! Łapka w górę, kto ma do nich słabość podobnie jak Wasza Redaktorka HoSanna!

Izraelskie The Next Star przeszło już etap ćwierćfinału. W grze ciągle są drag quen Kiara Duple, oraz inny ciekawy uczestnik, Hovi Star. Z tego to dopiero prawdziwa gwiazda! Na prawdziwą faworytkę wyrasta jednak ‘hebrajska Amy Winehouse’ – Ella Daniel.

Ćwierćfinał był o tyle ciekawym odcinkiem, że łzy uczestników lały się wiadrami. W trakcie bowiem ich występów wtrącano filmiki, w których bliscy wykonawców mówili im kilka wzruszających słów. Nie można więc się dziwić, że większość zdecydowała się na śpiewanie ballad… Mogli się spodziewać, że lepiej będą wyglądać płacząc śpiewając smutne piosenki…

Islandia zaś już zakończyła Söngvakeppnin 2016! Decyzja zapadła – do Sztokholmu pojedzie Greta Salome, znana eurowizjomaniakom z duetu z Jonsim na ESC 2012. I tym razem jej utwór sięga do motywów folkowych, jednak w lekko mniej mrocznym klimacie. Można rzec, że Hear them calling zalatuje nawet trochę disnejowym brzmieniem, co jednak w żadnym stopniu nie jest cechą negatywną. Występ, jak już było tu wcześniej wspomniane, mocno został zainspirowany tym zwycięskim od Heroes. Jednak, dzięki przełożeniu tekstu na angielski, stwierdzić można, że do utworu wizualizacje bardzo pasują. Co ciekawe, zwyciężyła faworytka, a to zbyt często na Islandii się nie zdarza.

Bardzo niewiele brakło, aby finał wygrała Alda z piosenką Now, która po przetłumaczeniu na angielski dostała 200 % cukru w cukrze. W czasie transmisji można było się martwić o widzów z cukrzycą. Była to również kolejna w tym sezonie ‘księżniczka’ w białej sukni. Moda zapewne zaczerpnięta została od Poliny Gagariny… Jury bardzo dobrze oceniło świetny utwór Á ný, niestety przepadł on jednak totalnie w głosowaniu widzów.

Ciekawie wyglądał finał islandzki, ponieważ kraj ten świętuje trzydziestolecie swoich eurowizyjnych startów. Nie tylko w wielkim medleyu wystąpiła większość artystów kiedykolwiek reprezentujących  tę oceaniczną wyspę na ESC (niestety zabrakło Silvii Night), ale też pojawiła się Loreen (znowu) oraz Sandra Kim – czyli zwyciężczyni edycji, w której debiutowała Islandia.

Wyniki, tak jak kiedyś w Szwecji, dzieli się na głosowanie widzów, oraz na jury regionalne. Jest to bardzo ciekawy sposób ich podawania. Pamiętajmy, że w tym roku zobaczymy go również w czasie samego finału Eurowizji! Najpierw kolejno punktacje jurorów, na końcu zaś zbiorczo widzowie, mogący całkowicie obrócić losy show! Na minus trzeba zaliczyć mocno drewniany angielski prowadzących w trakcie podawania tytułów piosenek…

W niedzielę śledzić mogliśmy kilkugodzinny ukraiński finał, oraz łotewski półfinał. Emocji nie zabrakło!

Na Łotwie wyeliminowano połowę pozostałych w grze artystów. Z ósemki – zrobiła nam się czwórka. Wśród finalistów zabrakło Samanty Tiny oraz Markusa Rivy – pomimo tego, że chwilowo świetnie radzili sobie w głosowaniu internetowym, wyprzedzając nawet samego faworyta, Justa. Ten ostatni jednak awansował, a oprócz niego między innymi metalowy zespół Catalapsia. Patrząc jednak na skład finału, zwycięstwo Justsa wydaje się być raczej oczywiste – pamiętać jednak trzeba, że Łotysze zawsze lubili zaskakiwać dziwacznymi decyzjami.

https://www.youtube.com/watch?v=UCA86CSaqlo

Ukraina – kraj zaginający czasoprzestrzeń. Zastanawiające, jak show z sześcioma piosenkami selekcyjnymi i jednym gościem specjalnym trwać może 5 godzin? Na pewno na ten fakt wpłynęła gadatliwość jurorów oraz spora częstotliwość przerw reklamowych.

Selekcje, bez większego zaskoczenia, wygrała Jamala, z piosenką 1944 opowiadającą o wywozie Tatarów Krymskich w głąb Azji w czasie II Wojny Światowej. Spodziewać się można, że EBU zażąda zmiany tytułu utwory, tekst najprawdopodobniej nie zostanie ruszony, ponieważ nie ma on aż tak głębokiego politycznego przekazu. Jamala niestety w finale zaprezentowała się słabiej niż w półfinale, co między innymi przełożyło się na słabszą ocenę od jurorów. W końcu zremisowała punktowo z grupą The Hardkiss, a wygrała tylko i wyłącznie dzięki wyższej nocie od telewidzów.

https://www.youtube.com/watch?v=Y1yzjoNTokk

Finał ukraiński pod względem muzycznym był, jest i będzie najlepszy w tym sezonie selekcyjnym. Nie było tam ani jednej złej piosenki, każda z nich miała tak naprawdę szansę na eurowizyjne top 10, a najsłabsze wykonanie należało najprawdopodobniej… do gościa specjalnego, tegorocznego reprezentanta Irlandii Nicky’ego Byrne. Szkoda tylko że przegadanie jurorskie osłabiało odbiór finału…

Tak było w ten weekend! Wczoraj swoje selekcje zaczęła również Mołdawia, lecz ją omówimy w przyszłotygodniowym odcinku. Tymczasem poznaliśmy dwie kolejne piosenki wybrane wewnętrznie: bośniacką oraz cypryjską. Obie bardzo dobrze odbierane są przez fanów.

Bośnia, Dalal & Deen feat. Ana Rucner and Jala – Ljubav Je

Cypr, Minus One – Alter Ego

Czy pośród wybranych piosenek macie już swoich faworytów?

Wasza HoSanna

 

 

 

Exit mobile version