Co Ten Wiedeń? Czyli o ESC słów kilka #9

Czas na generalki czyli dzieję się na serio!

Eurowizja oficjalnie się rozpoczęła! Wczoraj odbyła się ceremonia otwarcia Konkursu, wszystkie gwiazdy zaliczyły czerwony dywan, co niektórzy z nich wylądowali potemw euroclubie… Dziś obejrzeliśmy dwie generalne próby pierwszego półfinału. Czyli to już się dzieje, ESC puka do drzwi! Już jutro przygoda z ESC zakończy się dla sześciu reprezentacji.  Smutne to. Ale z drugiej strony ekscytujące.

Tak jak obiecałam wczoraj, dziś krótka relacja z tego co działo się na czerwonym dywanie.  Czym jest ‘czerwony dywan’? To przede wszystkim promocja artystów, wywiady, piękne stroje, pozowanie do zdjęć.  Nasze chłopaki z eurowizja.org starali się porozmawiać z każdą reprezentacją (uciekły nam tylko cztery, Białoruś, Finlandia, Francja i w troszkę nieprzyjemny sposób Estonia). Spora część nas rozpoznawała dzięki wywiadom w dniach poprzednich, Azer pogadał z nami… po polsku, Conchi się rozgadała, Rumun popłakał. Najpiękniejszą kreację moim zdaniem zaprezentowała Elina Born, ale towarzyszący jej Stig założył… różowe buty! Nina Sublatti postawiła na garnitur, Finowie nie rozstają się z punkowymi ciuchami, Eduard Romanyuta został… skuty kajdankami przez swoich policjantów(!), Bojana zlewała się w swojej (kiczowatej) kreacji z dywanem, a brytyjska chórzystka jak się okazało ma fioletowe włosy. Niestety Austriacy nie punktują sobie za ludzi z obsługi – nie dość, że żaden nie ogarniał gdzie jest wejście dla prasy, to jeszcze po zakończeniu show robili nam niemalże awantury o to, że impreza się już skończyła i musimy opuścić teren. To jest niestety nachalne w Austrii – jeśli czas się na coś skończył, to się skończył ‘You must leave now’ i koniec! Po tej Eurowizji ‘gościnność’ Austriaków może się okazać wręcz przysłowiowa.

W euroclubie można było spotkać wielu tegorocznych eurowizyjnych artystów. Ja osobiście zrobiłam sobie pogadankę z Czechem – strasznie sympatyczni są w tym roku reprezentanci naszych sąsiadów. Ci którzy odwiedzili wczorajszą imprezę zaśpiewali również swoje eurowizyjne piosenki na scenie. Recital dała także Conchi. Zaśpiewała między innymi nowe piosenki ze swojej płyty. Brzmią dobrze od pierwszego odsłuchania, więc najprawdopodobniej płyta zwyciężczyni Eurowizji może być tym co wypadałoby mieć. Ahhh ta Conchi! Ona jest po prostu cudowna!

Niestety Euroclub nie zrobił wczoraj na nas zbyt dobrego wrażenia. Po pierwsze jest tam zbyt gorąco. Po drugie, nie ma zbyt wiele miejsc by sobie usiąść. Po trzecie, na trzy sale w których leci muzyka tylko w jednej słyszymy eurowizyjną, ale niestety zremiksowaną. Po trzecie, sala gdzie odbywają się występy jest strasznie ciasna. Pół biedy że chociaż piwo tam mają dobre! Odnośnie tego napoju, to na wyjściu dostawaliśmy po buteleczce ze zdjęciem the Makemakes. Gospodarze ostro promują swojego reprezentanta!

Dziś odbyły się dwie próby generalne pierwszego półfinału. My, dziennikarze, mieliśmy okazję pierwsi zobaczyć, jak ulubione show Europejczyków prezentuje się w TV. Więc jak to wypada?

Intro w tym roku jest bardzo skromne w porównaniu do tych, które obejrzeć mogliśmy w trakcie skandynawskich Eurowizji. W Openingu usłyszeć możemy to, za czym tęskni wielu fanów Eurowizji – orkiestrę. Użyto też słynnych kulek! Oczywiście gwiazdą Openingu jest Conchita śpiewająca ‘Rise like a phoenix’ . W odpowiednim momencie kulki tworzą za plecami Conchi skrzydła. Niestety praca kamer jest mocno niedopracowana. Widzimy bardzo dużo trzęsących się ujęć. Conchita przechodzi do green roomu, gdzie wita widzów i wszystkich uczestników po kolei. Kulki szaleją. Reprezentanci wchodzą na scenę. Niestety w trakcie pierwszej próby w Centrum Prasowym brakło głosu, przez co nie do końca wiedzieliśmy co się dzieje. Uczestnicy aż dwa razy używają po drodze schodów. Jakie ułatwienie dla Moni przygotowali dziennikarze?

Na pierwszej próbie w czasie powitania prowadzących zrobiło się małe zamieszanie związane z niedogadaniem się gdzie prezenterki mają stać. Nagle człowiek ma stres, a co jeśli coś takiego się zdarzy w czasie właściwego show?

Pocztówki w tym roku to mocna promocja turystyczna Austrii. Ale też pokazane są w nich poszczególne kraje. Takie słodkawe te pocztówki. Dla niektórych mogą być nawet za słodkie. Dla niektórych zaś urocze. Co się działo w poszczególnych pocztówkach?

Eduard ściga się na traktorkach. Czy organizatorzy chcieli mu przez to dać znać że robi… wiochę? Ormianie bawią się w wesołym miasteczku. Belg robi to co najbardziej lubi – czyli tańczy! Holenderka lata balonem. Finowie udają kolejarzy w tramwajach i integrują się z w nich z mieszkańcami Wiednia. Greczynka z dziećmi buduje statek. Estończycy jeżdżą na skateboardzie. Macedończyk biega na nartach. Serbka dekoruje tkaniny (choć w pierwszej chwili myślałam, że dostała w paczce ciasto, ale to by było wredne ze strony organizatorów). Węgierka jako dzielna strażaczka gasi pożary. Białorusini… gdzieś się zagapiłam i nie zauważyłam pocztówki, przepraszam… Rosjanka zwiedza Svarowskiego. Tiaaa Rosja to zawsze musi być na bogato… Duńczycy zjeżdżali na sankach. Albanka ratrakuje stoki narciarskie. Rumuni ścigają się w zaprzęgach konnych. A Gruzinka szyje kiecuszkę.

W niektórych występach zaszły kosmetyczne zmiany względem tego co oglądać mogliśmy w czasie poprzednich prób. Holandia przyszalała z ujęciami i kolejną zmianą stroju. Chórek też wygląda normalniej. Zrezygnowano kompletnie z fluorescencyjnych literek. Na sukni Rosjanki rozłożonej na podłodze wyświetlają się małe światełka. Albanka jednak zdecydowała się na gorszą opcje fryzurową, czyli proste włosy. Rumuni zrezygnowali z walizek na wizualizacjach na rzecz… kontenerów! Gruzinka zaś w czasie pierwszej próby albo miała jakieś problemy z głosem, albo kompletnie nie weszła w tonację albo się oszczędzała albo postanowiła coś pozmieniać w swojej piosence, bo brzmiała kompletnie nieswojo. Na drugiej było już jednak dużo lepiej!

Przez nagrane przez organizatorów aplauzy już sama nie wiem czy te słyszę prawdziwe czy sfałszowane. Nikomu nie podoba się pomysł z kombinowaniem publiki. Czy to nie godzi w żaden sposób w wolność słowa?

Między Finlandią a Grecją będzie pierwsza przerwa. Prowadzący między innymi przywitają Australię, a Conchi pogada sobie z Loiciem i wita się z Holandią. Drugą przerwę zobaczymy po Rosji. Wtedy Conchi zagada Stiga i Elinę, a później Bojanę. Podpis w tym roku składa się nie tylko z numeru i nazwy kraju ale też z… zhasztagowanego oficjalnego międzynarodowego skrótu nazwy danego państwaW czasie skrótu zobaczymy oprócz fragmentów piosenek także poszczególnych reprezentantów w green roomach. W przerwie między recapami będziemy mogli pooglądać Wiedeń z… psiej perspektywy! I w rytmie piosenek z kilku ostatnich Eurowizji. Conchita pojawia się na ekranie częściej niż reszta prowadzących… To jej show. Co niektórym może się to nie za bardzo spodobać, ale no cóż, bywa. Zamiast Intervalu obejrzymy eurowizyjne historyczne wspominki w połączeniu z historyjkami o słynnych Austriakach. Co ciekawe, w green roomie pod koniec pojawiają się… główne prowadzące! Hmmm, a to nie miała być broszka kogoś innego? Mniejsza o to, Kiełbaska i tak ma wystarczającą dużą ilość wejść!

Praca kamer w trakcie pierwszej próby była fatalna. Ogólnie wszystko raczej wypada gorzej niż w czasie Eurowizji skandynawskich. Co niektórzy mogą się poczuć rozczarowani. To ciągle dobre show, ale względnie czegoś brakuje. Współczuję każdemu kto w przyszłości będzie organizował Eurowizje po Skandynawach…

Na koniec ciekawostka. Odbyła się dziś konferencja dla… niesłyszących! W tym roku ESC po raz pierwszy zostanie przetłumaczona na międzynarodowy język migowy! Austriacy budują mosty dla niepełnosprawności. Albo jadą na popularności Tommiego Krangha, który zdobył świat wymiganiem Melodifestivalen. W każdym bądź razie – Eurowizja się rozwija! Oby tak dalej!

Ahhhhhh! Już jutro pierwszy półfinał! Podekscytowani? Na pewno! Chyba nawet nie muszę się pytać!

Wasza HoSanna

Exit mobile version