Telewizja czeska w lutym 2017 r. potwierdziła, że kraj w Kijowie reprezentować będzie 28-letnia Martina Bárta, która w stolicy Ukrainy wykona balladę My Turn, stworzoną przez Brytyjczyków. Jak nasi południowi sąsiedzi przygotowują się do swojego szóstego startu w Konkursie Piosenki Eurowizji? Jaki stosunek do tego wydarzenia ma reprezentantka tego kraju? Jak wyglądał mechanizm wyboru wykonawcy oraz piosenki na Eurowizję w Czechach w tym roku?
Swoją piosenką chciałabym przekazać publiczności emocje, chciałabym ludziom coś powiedzieć, przekonuje w wywiadzie reprezentantka Czech. Podkreśla również, że udział
w Eurowizji to dla niej okazja, by zaprezentować publiczności w kraju i za granicą swoje inne oblicze. Choć na co dzień wykonuje głównie jazz, nie przekreśla innych gatunków i twierdzi, że muzyka dzieli się po prostu na dobrą i złą jakościowo. W przeszłości słuchała głównie muzyki klasycznej, jednak obecnie nie wzbrania się również przed muzyką ludową oraz popem.
Na pytanie, czy jest zadowolona z utworu, który wykona w Kijowie, zdradziła kulisy wyboru reprezentanta Czech na Eurowizję!
Kiedy zostałam zaproszona do udziału przez producenta kreatywnego Jana Potměšila, wysłano mi do wykonania dwie piosenki. Ta, która została ostatecznie wybrana, spodobała mi się już od pierwszego przesłuchania i przykuła moją uwagę. Miałam nadzieję, że to właśnie ona zostanie wybrana, bo bardziej do mnie pasowała niż drugi wstępnie wybrany utwór.
Martina na co dzień związana jest z niemieckim rynkiem muzycznym. Została zapytana, czy nie zdziwiło jej, że czeska telewizja zwróciła się do niej z propozycją reprezentowania naszych południowych sąsiadów w Kijowie.
Chociaż mieszkam w Berlinie, gdzie niedawno ukończyłam studia, nie zerwałam kontaktów
z czeską sceną muzyczną. Współpracowałam na przykład z Big Band Felix Slováček, kilka lat temu pracowałam w praskim Teatrze Kalich. A od dwóch lat jestem częścią dużego projektu Sinatrology i myślę, że może tam ktoś mógł mnie zauważyć.
Została także zapytana, czy nie bała się złej reputacji, którą w Czechach ma Eurowizja
i która skutecznie odstrasza od niej uznanych na rynku artystów. Odpowiedziała, że chodzi o osobiste przekonania i nie zdecydowałaby się na udział w konkursie, gdyby nie była przekonana do piosenki, którą ma na nim wykonać. Dodała, że utwór My Turn naprawdę jej się podoba i jest zadowolona z jego wyboru. Stwierdziła, że jeśli chodzi o plotki i złą prasę
w kraju, to dla odmiany za granicą Eurowizja uchodzi za prestiżowe wydarzenie i każde państwo jest dumne, że może na nią wysłać swojego przedstawiciela i że z roku na rok poziom konkursowych propozycji jest coraz wyższy.
Receptą Martiny na sukces ma być przekazanie prawdy i emocji. Żałuje jedynie, że na Eurowizji muzyka nie jest grana na żywo. Potwierdziła, że na scenie będzie towarzyszył jej chórek. Prezentacja sceniczna będzie raczej oszczędna, bez przepychu. Wokalistka chce, by całość wypadła naturalnie i przekonująco.
Reprezentantka Czech podkreśliła, że jej życiową zasadą jest carpe diem i postępuje
w zgodzie z nią. Chce po prostu żyć pełnią życia. Tak też podchodzi do swojego udziału
w Konkursie Piosenki Eurowizji.
Martina została również zapytana o swoje muzyczne wzory i inspiracje. Przyznała, że ze współczesnych muzyków najbardziej ceni Lady GaGę ze względu na historię jej życia i to, że od początku sama komponuje i tworzy własny styl i dzięki konsekwencji i pracy jest dziś w miejscu, w którym może robić to, co chce. Wśród innych artystów, których podziwia, wymieniła Raya Charlesa, Michaela Jacksona, Amy Winehouse, Adele, Michaela Bublé, Jamiego Culluma, Robbiego Williamsa, Barbrę Streisand i Natalie Cole.
Z czeskich muzyków inspiruje ją Dan Bártu i jego zespół Illustratosphere JAR.
Martin Brož z czeskiej telewizji wyjaśnił natomiast, jak przebiegała procedura wyboru tegorocznego reprezentanta Czech. Potwierdził, że telewizja otrzymała ponad 300 piosenek z różnych części Europy. Z nich członkowie delegacji wybrali pięć najlepszych, które zostały przedstawione specjalnie powołanej komisji. Członkowie oceniali każdą z nich w skali od
1 do 5. Celem takiego działania było wysnucie wniosku, które utwory mają największe szanse na sukces. Nie oznaczało to, że piosenka z największą liczbą punktów zostanie automatycznie wybrana do Kijowa, choć w tym roku tak akurat było. Większą rolę
w procesie tym odgrywała interpretacja poszczególnych utworów. I tak zaproszeni wykonawcy (rozmowy z nimi były prowadzone przez cały rok, ostatecznie było to sześć osób), wśród nich m.in. Martina Bárta, byli proszeni o nagranie jednej lub kilku spośród wyselekcjonowanych piosenek. Niektórzy śpiewali po dwa utwory, inni trzy, jeszcze inni tylko jeden. Dopiero taki mechanizm dawał pełny obraz tego, kto powinien reprezentować Czechy na Eurowizji w Kijowie.
Martin nie mógł zdradzić nazwisk wszystkich wykonawców, którzy byli przez telewizję brani pod uwagę, głównie ze względu na to, że konkurs nie cieszy się u naszych południowych sąsiadów zbyt dobrą prasą, w przeciwieństwie do reszty Europy, w której udział w nim uważany jest za prestiż. Według pracownika telewizji czeskiej udział w Eurowizji w barwach Czech to wyraz nie lada odwagi. Ujawnił jednak dwa nazwiska: Lenny (właściwie Lenka Filipová, która w Czechach wydała do tej pory dwie EPki i pięć singli), która odmówiła udziału w konkursie i Mikoláš Josef, z którym prowadzono bardzo intensywne rozmowy odnośnie do udziału w Eurowizji, jednak nadawca publiczny nie chciał zaakceptować utworu, z którym ten zamierzał reprezentować Czechy w 62. Konkursie Piosenki Eurowizji. Jego udziału w wydarzeniu nie jest jednak wykluczony w przyszłym roku.
Martin Brož został również zapytany o wzrost sceptycyzmu rodzimych wykonawców względem konkursu. Odpowiedział, że jest to trend zauważalny, jednak paradoksalnie otwiera drogę do Eurowizji wokalistom niezwykle ciekawym, takim jak właśnie Martina Bárta. Dodał, że należy wyzbyć się przekonania, że reprezentant Czech na Eurowizji musi być uznanym w kraju artystą, chodzi przede wszystkim o szukanie jakości i dokonywanie wyborów w tym duchu. Według niego znamienne jest to, że od powrotu naszych południowych sąsiadów do konkursu udział w nim brali ci wykonawcy, który mieszkają poza granicami Czech, czyli Marta Jandová, Gabriela Gunčíková a teraz Martina Bárta. Jest tak, ponieważ oni zdają sobie sprawę z tego, jakie korzyści niesie udział w Eurowizji i że może być przepustką do międzynarodowej kariery, podczas gdy wykonawcy, którzy funkcjonują głównie na czeskim rynku, nie mają aspiracji, by osiągnąć sukces poza granicami kraju.
Został również zapytany, czy publiczny nadawca z tego kraju byłby w stanie wysłać na Eurowizję utwór śpiewany w języku narodowym. Odpowiedział, że czeska telewizja nie wyklucza tego, jednak dla obcokrajowców słuchanie piosenek w obcym dla nich języku jest wyzwaniem. Musiałoby być to zgłoszenie naprawdę dobrego utworu i wykonawcy, który zapewniłby świetną interpretację i odważyłby się zaśpiewać na Eurowizji po czesku. Taki przypadek w historii startów tego kraju jeszcze się nie zdarzył.
Przypomnijmy, że Martina Bárta, podobnie jak reprezentantka Polski, wzięła udział w ramach promocji piosenki i czeskiego udziału w konkursie w wielu eurowizyjnych wydarzeniach, m.in. na Łotwie, w Londynie, w Izraelu oraz Amsterdamie. Pojawi się również na Eurovision Spain Pre-Party w Madrycie! Wokalistka wystąpi w tym samym półfinale, co Kasia Moś z 14 pozycją startową. Czy powtórzy sukces Czech z zeszłego roku i awansuje do finałowych zmagań? Niestety, zakłady bukmacherskie nie dają zbyt dużych szans naszym południowym sąsiadom.
Źrodło: ireport.cz, Josef Martínek, escportal.cz, inf. własne
Fot.: Tomáš Vlach