Czy ballady odbierają Polsce szanse na zwycięstwo Eurowizji?

kasia moś

Thomas Hansen/Eurovision.tv

Konkurs Piosenki Eurowizji wygrywają różne utwory, wystarczy chociażby przypomnieć sobie piosenkę Jamali z 2016 roku, która była balladą i porównać ją z dynamicznym kawałkiem Sertab Erener. Już na pierwszy rzut oka widać, że nie da się sformułować prostej recepty na sukces. Niemniej fani Eurowizji coraz częściej dyskutują nad sensem wysyłania przez Polskę kolejnej z rzędu ballady. Czy nie stać nas na stworzenie nowoczesnego, dynamicznego utworu, który podbije serca widzów i jurorów? A może w tym balladowym szaleństwie jest metoda?

Polska na Eurowizji balladą stoi. Ale czy na pewno tak jest? Przyjrzyjmy się historii startów naszego kraju na Konkursie Piosenki Eurowizji. Nasz kraj rywalizuje z innymi państwami od 1994 roku. W tym czasie zdołał zaprezentować Europie 20 piosenek, z czego zaledwie 5, w porywach 6 nie było klasycznymi balladami. The Jet Set, Magdalena Tul, Donatan i Cleo, Ivan i Delfin, Blue Cafe to nasze najbardziej dynamiczne utwory. Balladą nie jest też piosenka Anny Marii Jopek pt. Ale jestem. To jeden z radośniejszych utworów w eurowizyjnym dorobku naszego kraju. Niestety, tylko Donatan i Cleo, Anna Maria Jopek oraz Blue Cafe zajęli miejsce w drugiej dziesiątce konkursu. The Jet Set, Magdalena Tul oraz Ivan i Delfin odpadli w półfinałach, przy czym Czarna dziewczyna otarła się o awans – ostatecznie uplasowała się na 11. pozycji.

Polska rzadko wysyła na Eurowizję utwory niebędące balladami, gdy już tak się dzieje, to połowa z nich kończy zmagania na etapie półfinałowym. W przypadku Blue Cafe oraz Donatana i Cleo możemy mówić o umiarkowanym sukcesie. Piosenka My Słowianie niewątpliwie budziła spore kontrowersje i nie przeszła bez echa. Telewidzowie widzieli Cleo w top 5, podczas gdy jurorzy byli dla Polki niezwykle surowi.

Ballady, choć są wysyłane przez Polskę niemal co roku, mają nieco lepsze statystyki. Przede wszystkim zajmują miejsca w top 10. Edyta Górniak w 1994 roku uplasowała się na 2. pozycji, Ich Troje z Keine Grenzen na 7., podczas gdy Michał Szpak po zsumowaniu głosów widzów i jurorów był 8. Ballady wypadają też lepiej, jeśli chodzi o awans do finału. Na 7 ballad wysłanych w latach 2005-2017, 4 wyszły z półfinału.

Tyle statystyk z polskiego podwórka. Jak sytuacja prezentuje się, jeśli chodzi o zwycięzców Eurowizji z ostatniej dekady? Czy konkurs coraz bardziej skręca w kierunku ballad? A może to tylko złudne wrażenie? Owszem, od czasu powrotu Polski do eurowizyjnych zmagań ballady triumfowały aż trzykrotnie – w 2014 zwyciężyła Conchita Wurst, w 2016 triumfowała Jamala, a w tym roku po Grand Prix sięgnął Salvador Sobral. Jednak w skali całej dekady wychodzi, iż ballady plasowały się na pierwszej pozycji tyle samo razy, co radiówki.

Tym, co odbiera Polsce szanse na zwycięstwo, nie jest rodzaj piosenki. Jak widać ballady wygrywają równie często jak radiówki. Źródeł nie najlepszych miejsc Polski doszukiwałabym się raczej w kiepskiej jakości wysyłanych utworów. Niestety, nasz rodzimy rynek muzyczny nie do końca poważnie traktuje Eurowizję. W rezultacie artyści, którzy są obecnie na fali, nie zgłaszają chęci udziału w konkursie. Do TVP swoje propozycje przesyłają osoby mniej popularne, za którymi na ogół nie stoją wielcy kompozytorzy. Efekt: polskim piosenkom brakuje świeżości.

Słuchając utworu Michała Szpaka, można odnieść wrażenie, że już to skądś znam. Jest to dobre rozwiązanie pod względem zdobywania sympatii widzów, w końcu głosujemy na to, co nam się podoba, a podoba to, czego słuchaliśmy już wielokrotnie. Niemniej jury raczej nie skusi się na przyznanie wysokiej noty kompozycji, której brakuje oryginalności. Dopóki nie zaangażujemy młodych twórców w proces przygotowywania samego utworu, to możemy pomarzyć o wysokich notach od jurorów. Zawsze to, co zyskamy u widzów, zostanie nam częściowo okrojone przez surowe jury. W rezultacie uplasujemy się na miejscu pośrednim.

Z mojej perspektywy nie jest tak ważny sam rodzaj utworu – reggae, ballada, ska czy radiówka, jak to, czy będzie to piosenka nowoczesna. Ponadto każda kompozycja wymaga odpowiedniej oprawy, a ta u nas kuleje. Nie wystarczy wyprodukować dobrej jakości piosenkę, trzeba ją jeszcze umieć jakoś sprzedać. W dzisiejszych czasach dobra oprawa sceniczna nie ma nic wspólnego z pokazywaniem biustu, tańcem mężczyzn z gołymi klatami ani wnoszeniem na scenę masy rekwizytów. Sprawdza się to, czego jeszcze nie pokazywano. Sergey Lazarev, który w 2016 roku wygrał televoting, ale poległ u jurorów, przypadł do gustu widzom, wspinając się po ekranie LED. Z kolei Jamala wprawiała publiczność w swego rodzaju trans. Conchita Wurst była pierwszą kobietą z brodą, natomiast Salvador Sobral jako jedyny wystąpił na małej scenie, odbierając sobie trochę blichtru, a zyskując na stworzeniu intymnej atmosfery z odbiorcą. Måns Zelmerlöw jako pierwszy wszedł w interakcje z wizualizacjami. Loreen postawiła na występ będący połączeniem tańca i sztuki walki, Alexander Rybak stworzył na scenie w Moskwie iście baśniowy klimat. Dima Bilan w 2008 roku wystąpił z łyżwiarzem figurowym, Pluszczenką, który jeździł po scenie na rolkach.

Jak widać, każdy zwycięzca Eurowizji z ostatniej dekady był na swój sposób oryginalny. Jedynie duetowi Ell i Nikki można zarzucić wtórność. Nawet Emmelie de Forest była jedyna w swoim rodzaju – występowała boso z nie do końca odzianymi bębniarzami. To wszystko robi wrażenie i wpływa na odbiór piosenki. Niestety, dotychczasowym polskim występom, nie licząc Słowianek, The Jet Set oraz grupy Ivan i Delfin, brakuje ekspresji. Dziewczyny, które towarzyszyły Cleo, mogły zostać odebrane przez jurorów jako wulgarne. Zespół The Jet Set również poległ przy tworzeniu oprawy scenicznej. Z kolei grupa Ivan i Delfin przedobrzyła – na scenie działo się stanowczo za dużo – cygańska tancerka, udawana akordeonistka, rozpinanie koszuli. Występ Polski powinien mieć w sobie coś oryginalnego i zapadającego w pamięć, jednocześnie nie może budzić niesmaku i ocierać się o pastisz. Aby tak się stało, TVP musi zainwestować nieco większą sumę pieniędzy w oprawę sceniczną lub dogadać się z topowym twórcą, za którym stoi wielka wytwórnia muzyczna gotowa ponieść ewentualne koszty.

Źródło: Wikipedia.org

Zdjęcie: Thomas Hansen/Eurovision.tv

Exit mobile version