Wiele osób twierdzi, że Eurowizja Junior wcale nie jest konkursem dla dzieci ze względu na rywalizację, stres oraz poczucie presji, które dotykają młodych artystów.
Ten artykuł jest częścią magazynu Eurowizyjnego (01/19) poświęconemu Eurowizji Junior
Tak jak przy dorosłej Eurowizji, często pojawiają się zarzuty o polityczne manewry, sympatie i zagrywki. Krytycy konkursu zarzucają zbyt dużą dojrzałość utworów, które wykonują młodzi artyści oraz ich zbyt poważną tematykę. Pomijając te komentarze i dygresje w odniesieniu do Eurowizji Junior, warto zdać sobie sprawę, że na scenie nie stoją dorośli, a właśnie młodzież – często stawiająca pierwsze kroki muzyczne. Czy zatem formuła konkursu nie jest zbyt brutalna? Zastanawiając się nad powyższym pytaniem, odpowiedzi przychodzi wiele. Jedni mówią, że tak, że dzieci nie powinny być traktowane rankingowo, cała konkursowa otoczka wywiera na nich za dużą presję. Natomiast druga strona twierdzi, że młodzi artyści są świadomi rywalizacji i tego, że ktoś może zająć ostatnie miejsce. Przyjrzyjmy się i jednej i drugiej opinii.
Rywalizacja a dziecięca psychika
Teoria rywalizacji została stworzona przez Mortona Deutscha. Według niego rywalizacja jest strukturą celów, w której ludzie osiągają swoje korzyści tylko wtedy, gdy nie zrealizują ich inni. Podstawą tego stylu jest założenie wygranej za wszelką cenę przy równoczesnym ignorowaniu potrzeb drugiej strony. Mimo tego widziana jest ona często jako motor wszelkiego rozwoju i postępu – tak ekonomicznego, jak i psychologicznego. Tak brzmi definicja rywalizacji. Gdyby zestawić ją z niewinnym konkursem dla dzieci, może brzmieć ona brutalnie.
Eurowizja rządzi się swoimi prawami. Gdyby przeanalizować każdy etap drogi, którą musi pokonać młody wokalista, aby stanąć na eurowizyjnej scenie, można by stwierdzić, że już właśnie ten ostatni, jest tym najłatwiejszym. Kraje często organizują selekcje, które dla dzieci są niezwykle stresujące. Poczucie rywalizacji – wygranej lub odrzucenia – może mieć znaczny wpływ na przyszłość młodego artysty. Przede wszystkim – artysty. A Ci, jak wiemy, muszą mieć mocną psychikę. Czy jednak możemy wymagać od 8-letniego dziecka, aby pracowało nad swoim poczuciem własnej wartości? Nie możemy.
Cienie konkursowej rywalizacji
Oczywiście duży wpływ mają tutaj rodzice, jednak nawet i oni nie są w stanie wypracować w pełni świadomej wygranej lub przegranej – tak jak w przypadku dorosłych artystów. Możemy więc stwierdzić, że z jednej strony dzieci startujące w konkursach są mniej świadome porażek, za to łatwiej je znoszą. Z drugiej zaś mogą mieć one jeszcze większy wpływ na rozwój artystyczny lub właściwie jego brak i blokadę. Pojawia się ważne pytanie – czy zatem konkursy z udziałem dzieci nie uczą ich bezwzględności od najmłodszych lat? Czy nie odnoszą się do błędnego poczucia własnej wartości lub znoszenia porażki?
Warto również dodać, że młodzi artyści często mają świadomość, że reprezentują cały kraj. Odpowiadają za jego dobre imię i uznanie w muzycznym świecie. Osoby rywalizujące ze sobą przeżywają zwykle uczucie silnego lęku. Wynika on zarówno z obawy, że się przegra i nie osiągnie zamierzonego celu, jak iż niepokoju przed społecznymi konsekwencjami porażki. Rywalizujący człowiek może obawiać się upokorzenia i zwątpienia we własne możliwości i zawiedzenia zaufania innych osób – o tym właśnie mówi jedna z definicji słowa rywalizacja. Czy zatem poczucie presji od całego narodu oraz fakt rywalizacji międzynarodowej nie wzmacnia poczucia tego lęku i możliwości poniesienia sromotnej porażki? Zawsze są dwie strony medalu. Warto zatem spojrzeć na podejście i charakter danego młodego artysty.
Konkursowa etyka
Od 2003 roku pojawia się wiele krytyki dotyczącej nie tylko Eurowizji Junior, ale także większości konkursów dla dzieci. Europejska Unia Nadawców próbowała wielokrotnie odeprzeć te zarzuty poprzez takie zabiegi jak: automatyczne przyznanie każdemu uczestnikowi 12 punktów czy wyróżnianie również drugiego i trzeciego miejsca. Jednakże i to wydawało się widzom sztuczne. Negatywne opinie nie ustawały, za to pojawiały się coraz częstsze sugestie, że konkursy dziecięce nie przestrzegają etyki i traktują młodych wokalistów, muzyków, na równi z tymi dorosłymi. Są oni poddawani nieustannej ocenie, punktacjom i rankingom. Czy da się inaczej?
Czy Eurowizja Junior jest królikiem doświadczalnym dorosłej wersji konkursu?
Konkurs rządzi się swoimi prawami, nie ma rywalizacji, w której wygrać może każdy, zawsze ktoś musi przegrać. Naraża to dzieci na ogromny stres. A ten jest przecież wbrew zasadom etycznym – chociażby Eurowizji Junior. Na stronie organizatora możemy przeczytać zapis: będą podejmowane wszelkie kroki przed zawstydzeniem w związku z brakiem doświadczenia albo poziomem umiejętności. Kreatywność, przyjaźń i kulturalna wymiana energii. Konkurencyjny aspekt imprezy nie powinien być nadmiernie podkreślany.
I jak tu wybrnąć z tematu konkurencyjnego aspektu imprezy? Oczywistym jest, że w kwestii organizatora leży dbałość o komfort psychiczny dzieci. Tylko czy tak się da? Czy da się wytłumaczyć młodemu artyście, że nie był najgorszy, a jego piosenka większości nie przypadła do gustu? Prawdopodobnie da, ale dziecko prędzej czy później dojdzie do wniosku, że coś poszło nie tak.
Niejednokrotnie mogliśmy widzieć smutne twarze przegranych, kłamliwie machających flagami swojego kraju z mini uśmiechem. Nie, dzieci nie kłamią. Nie potrafią się uśmiechać na zawołanie. Wychwytują też idealnie każdy fałsz i nieprawdę. Fani Eurowizji kochają moment przyznawania punktów, ale może w kontekście Eurowizji Junior warto by przemyśleć jego sposób prezentacji? Z drugiej strony, jak dowiedzenie prawdziwości wyników i wytłumaczenie młodemu artyście, dlaczego nie wygrał, stałoby się jeszcze trudniejsze. Nie ma zatem dobrego rozwiązania. Należy po prostu całą delegacją współpracować z młodym wykonawcom, aby zrozumiał, że otrzymanie 1 a nie 12 punktów jest tylko częścią koniecznej, ale zdrowej rywalizacji. Pozycja w rankingu nie ujmuje talentu ani umiejętności. Jest tylko częścią Konkursu Piosenki Eurowizji dla Dzieci.
Junior trampoliną do sukcesu
Mówi się dużo o krytyce konkursu, a mało o jego zaletach. Dzieci w świecie telewizji i show biznesu zawsze powodowały wiele emocji, ale i zachwytów. Nie oszukujmy się – prawdopodobnie większość artystów Eurowizji Junior ma obycie ze sceną czy nawet czasem i telewizją. Zanim dotrą na eurowizyjną scenę, muszą pokonać kilka etapów. Preselekcje we własnym kraju, wcześniej jeszcze kilka festiwali muzycznych, a może nawet i programów telewizyjnych. W końcu coraz więcej uczestników Juniora to zwycięzcy formatów typu The Voice Kids czy Mam Talent. Kraje wysyłają coraz do starszych wykonawców, aby uchronić ich przed zbyt emocjonalnym odebraniem całego procesu konkursowego.
Ci są zwykle przyzwyczajeni do rywalizacji, ocen czy występów przed kamerą. Z drugiej strony, mniej doświadczeni artyści, często młodsi – patrząc na zaprawionych w bojach kolegów – stresują się jeszcze bardziej. Porównując się do innych uczestników, już na starcie stwierdzają, że nie mają szans. Bo dlaczego ja mam wygrać, skoro on wygrał największe talent show w swoim kraju?
Przypomnijmy, że tok myślenia dzieci jest dużo mniej zawiły i dużo bardziej zero-jedynkowy. Co ma też swój plus, bo Ci bardziej doświadczeni zdają sobie sprawę z konieczności rywalizacji, ale wiedzą, że to nie o to tutaj chodzi. Nawiązują przyjaźnie, tworzą kolaboracje, a przede wszystkim rozwijają swoje kariery. Jeżeli młody artysta przyjedzie na konkurs dobrze przygotowany psychicznie, zmotywowany i pełen otwartego umysłu – nawet ostatnie miejsce może być przepustką do wspaniałej artystycznej przyszłości. Wielokrotnie uczestnicy powracają po latach, aby stanąć na tej właściwej eurowizyjnej scenie. Często osiągają ogromne sukcesy i są doceniani przez swoje ojczyzny.
Co można zmienić?
Ostatecznie wszystko zależy od dobrania odpowiedniego artysty do wymagań konkursowych. Tylko czy tak się naprawdę da? Co można zrobić, aby młody artysta czuł się bardziej komfortowo w tłumie konkurentów i presji społecznej? Skoro i tak na Eurowizji Junior prezentują się już coraz częściej nie dzieci, ale młodzież, to może warto pomyśleć o podniesieniu limitu wieku. Często jest tak, że to właśnie Ci najmłodsi uczestnicy zalewają się łzami, odczuwając porażkę. O roli rodziców i nauczycieli, w takim procesie, jakim jest udział w konkursie, nawet już nie warto wspominać. Bo jest to normalne, że to oni odgrywają tu największą rolę, kształcąc dziecko na artystę, który musi się zmierzyć z ciągłą oceną swojej pracy.
Większa selekcja uczestników Eurowizji Junior też wydaje się dobrym rozwiązaniem. Do konkursu mogłyby stanąć dzieci, które mają już jakieś doświadczenie w muzyce i mediach. Przy obecnych programach typu talent show nie wydaje się to niemożliwe. Warto by też przemyśleć sposób podawania wyników, może tylko do pierwszej piątki? Jednakże to na pewno odbierze konkursowi na atrakcyjności i emocjach.
Pomysłów jest wiele, i każda delegacja na pewno miałaby swoje własne przemyślenia, jak uchronić swojego artystę przed porażką, wstydem i negatywnymi emocjami. Tylko czy podczas konkursu da się kogokolwiek uchronić? Jedno jest pewne – już za kilka lat w Europie nastanie trend taki jak w Stanach Zjednoczonych. Dzieci będą zapisywanie już od 1. roku życia na lekcje tańca, śpiewu i gry aktorskiej. Wszystko po to, aby dostać wymarzoną rolę na Broadwayu, a w Europie – wygrać Eurowizję Junior.