Czy fani mają powody do smutku? Przegląd potencjalnych reprezentantów Polski w Kijowie

Za 6 dni zakończy się okres zgłoszeniowy polskich preselekcji przed Eurowizją 2017. Póki co wśród kandydatów brakuje tzw. dużych nazwisk, czyli uznanych na rynku artystów, którzy zapewniliby Telewizji Polskiej większą oglądalność show. Czy jednak polscy sympatycy konkursu mają powody do obaw?

Warto cofnąć się o rok i prześledzić, jak wyglądała sytuacja w 2016 r. Wtedy to wszyscy byli pewni, że organizowanie preselekcji na ostatnią chwilę skończy się totalną klapą, przypadkowymi piosenkami i wokalistkami z łapanki. Jakież było zdziwienie, gdy wyszło na jaw w dniu zakończenia zgłoszeń, czyli 8 lutego, że do krajowych eliminacji zgłosiła się zarówno Edyta Górniak, jak i Margaret, zaś dzień później poinformowała o tym oficjalnie Natalia Szroeder!

Ale zacznijmy od początku. 26 stycznia za pośrednictwem Twittera Jan Pawlicki, ówczesny dyrektor TVP1 ogłosił, że zorganizowane zostaną publiczne preselekcje. Zgłoszenia zaczęto przyjmować 28 stycznia, proces ten zakończono 8 lutego i właśnie tego dnia media obiegły sensacyjne doniesienia, że wśród chętnych do reprezentowania Polski w Sztokholmie są Edyta Górniak i Margaret. 8 dni później ogłoszono listę 9 zakwalifikowanych propozycji. Przykład ten pokazuje, że najlepsze jeszcze przed nami, czyli nazwiska, które do tej pory pojawiły się w mediach, nie muszą wcale oznaczać ani słabego poziomu, ani tego, że jakikolwiek bardziej znany artysta wzgardzi zgłoszeniem do krajowych eliminacji. Dlaczego znani wokaliści i wokalistki nie ogłaszają takich decyzji wszem wobec i każdemu z osobna od razu?

    1. Boją się braku kwalifikacji. Czy ktoś wyobraża sobie, co by się stało, gdyby legendy polskiej sceny muzycznej najpierw ogłosiły, że wysłały zgłoszenie do TVP, a później zabrakłoby ich na liście zakwalifikowanych do finału preselekcji? Od razu pojawiłyby się głosy: „to musiała być bardzo słaba piosenka”, „to było głosowanie polityczne”, „a może w ogóle nie wysłał(a) tego zgłoszenia i wykorzystał Eurowizję jedynie do wzbudzenia medialnego zainteresowania”? Niemożliwe? Wydaje się, że bardziej niż pewne!

Wydaje się, że wymieniłem te najważniejsze powody, dla których artyści (nawet pytani przez dziennikarzy i fanów), będą zaprzeczali do ostatniej chwili, że myślą nad startem w preselekcjach. Wszystko okaże się dopiero 20 lub 27 stycznia. Patrząc na zeszły rok, właśnie w tych dniach będziemy mieli pewność co do tego, kto się zgłosił (choć przecież oficjalna lista chętnych prawdopodobnie nigdy nie zostanie ujawniona) i kto zakwalifikował się do finału selekcji.

Póki co w mediach mówi się o zgłoszeniach, jakie mieli wysłać: Alicja Ruchała, Wojciech Ezzat, Bianka Jackowska z zespołem, Kaja Paschalska, Mateusz Maga, Anna Cyzon, Gosia Andrzejewicz, Ronney, Mariusz Wawrzyńczyk, The Party Is OverHelolove
z Adą Szulc, AreQue, Marta Zalewska, Kuba Jasiecki, Madox, Wojciech Bałwako i Kris Talisman.
 Wspomina się także (ale nie zostało to nigdzie potwierdzone) o Annie Karwan, nad zgłoszeniem zastanawia się również Kasia Moś, Kasia Popowska i MaRina Łuczenko-Szczęsna (ale jest ona raczej na nie), zaś Iwona Węgrowska nie jest pewna, czy wyrobi się z nagraniem piosenki. Wojtek Bałwako również nagrywa utwór z myślą
o polskich preselekcjach. Podano również, że do TVP utwór wysłała… Alicja Węgorzewska (jednak artystka zdementowała te informacje we wpisie na Facebooku). Zapewne lista ta w najbliższych dniach znacznie się wydłuży.

Według moich informacji do preselekcji nie planuje zgłaszać się Doda. Chęci nie wyrazili również Varius Manx i Kasia StankiewiczDaria Zawiałow, Arek Kłusowski, Pectus, Sorry Boys czy Feel.

Przypomnijmy, że rok temu do siedziby TVP spłynęło około 88 zgłoszeń. Wśród nich wiele było tych od artystów tworzących w nurcie disco polo. Czy tak będzie i w tym roku?

Artur Orzech potwierdził, że finał preselekcji odbędzie się 11 lutego. Start o godzinie 20:30, zakończenie o 22:10.

Źródło: inf. własne, dziennik-eurowizyjny.blog.pl, viva.pl, pudelek.pl

Fot. archiwum eurowizja.org

Exit mobile version