[Opinia] Czy Michał Szpak powinien wrócić na Eurowizję?

Michał Szpak

Serecki, licencja Creative Commons Attribution- Share Alike 4.0 International

Konkurs Piosenki Eurowizji odbywa się od dobrych paru lat w maju. Nie oznacza to jednak, że emocje, jakie mu towarzyszą, trwają zaledwie trzy dni. Tak naprawdę już w okresie jesienno-zimowym rozpoczynają się spekulacje nt. artysty, który powinien reprezentować nas na Eurowizji. Padają wielkie nazwiska, zawsze plotkuje się też o ewentualnych powrotach oraz dobrze zapowiadających się debiutantach, którzy w ostatnich tygodniach wypuścili świetne single. W sieci coraz częściej można natknąć się na dyskusje dotyczące ponownego występu Michała Szpaka na Eurowizji. Przypomnijmy, że artysta pochodzący z Jasła, który zyskał ogromną popularność za sprawą programu X Factor, w 2016 roku zakończył rywalizację na wysokim, 8. miejscu. Wyżej od niego zaszła tylko grupa Ich Troje oraz Edyta Górniak, która w 1994 roku otarła się o zwycięstwo. Czy Michał Szpak powinien wrócić na Eurowizję?

Jestem wielką zwolenniczką silnych osobowości na scenie. Michał Szpak ma w sobie coś wyjątkowego, co przyciąga wzrok i koncentruje na nim całą uwagę. Można go lubić lub nie, ale jedno trzeba mu oddać. Michał Szpak to artysta, który wyróżnia się z tłumu za sprawą swojej nietuzinkowej osobowości. Nawet gdy w wywiadzie udzielonym portalowi Wiwibloggs źle zrozumiał pytanie dotyczące zapuszczania włosów i uznał, że chodzi o ich układanie, swoją wpadkę szybko obrócił w żart. Naszym dotychczasowym reprezentantom często brakowało charyzmy i oryginalności. Wychodzili na scenę, prezentowali silny wokal, wykonując balladę, schodzili z niej i wszyscy o nich zapominali. Michał Szpak ma swój własny styl, który nie wszystkim musi się podobać, ale dzięki niemu jest zapamiętywalny, a to stanowi klucz do sukcesu. Widzowie mogą nie do końca pamiętać jego piosenkę, ale nie zapomną jego twarzy, stroju oraz emocji przekazywanych podczas występu.

Michał Szpak jako potencjalny reprezentant Polski na Eurowizji w Lizbonie ma moim zdaniem mnóstwo zalet. Jak wyżej wspominałam, artysta z Jasła deklasuje 90% artystów znanych z rodzimej sceny muzycznej, jeśli chodzi o image, osobowość i pomysł na siebie. Natalia Nykiel, Margaret, a nawet Sylwia Grzeszczak mają na swoim koncie liczne przeboje grane przez rozgłośnie radiowe, ale na scenie brakuje im charyzmy, dlatego uważam, że nie wybiją się na tle konkurencji. Michał Szpak z pewnością zostanie zapamiętany przez widzów. Ostatnie lata pokazały też, że powroty na eurowizyjną scenę są mile widziane. Dima Bilan w 2008 roku wygrał Eurowizję w Belgradzie, choć w 2006 musiał uznać wyższość fińskiej grupy Lordi. Grupa Sunstroke Project zajęła w tym roku 3. miejsce, choć z Olią Tirą zespół czyścił doły w finale z 2010 roku. Powrót po kilku latach to dobre rozwiązanie, jeśli ktoś był charakterystyczny, to może zaprocentować przy comebacku. Przypomnijmy, Dima Bilan w 2006 roku występował u boku białego fortepianu, z którego wychodziła piękna baletnica. Grupa Sunstroke Project zasłynęła za sprawą solówki Epic Sax Guya. Michał Szpak to śpiewający Kapitan Hak, którego dostrzegł sam Hozier.

Jakby tego było mało, Michał Szpak posiada silny wokal, dlatego o jego występ na żywo możemy być spokojni. Z pewnością po raz kolejny uda mu się zbudować napięcie i przemycić mnóstwo emocji, dzięki czemu widzowie przed telewizorami poczują ciary. Wiele osób jego eurowizyjnej piosence zarzucało wtórność, ja postrzegam ją dość pozytywnie. Owszem, to była kolejna ballada, ale miała w sobie power i prosty refren, który można samemu zanucić, a ja należę do grupy: jak nie umiem zaśpiewać choć fragmentu danej piosenki, to jej nie zapamiętam. Szczerze mówiąc, Michał Szpak nie był moim faworytem przed preselekcjami. Gdy słuchałam w internecie poszczególnych utworów, najwyżej oceniałam Margaret. Niestety, jej występ na żywo okazał się bardzo słaby. Michał Szpak natomiast rozkwitł na scenie i sprawił, że miałam ciary. Cieszę się, że to ostatecznie on, a nie Edyta Górniak z dość słabym utworem, czy Margaret z nowoczesną piosenką, ale wokalem pozostawiającym wiele do życzenia, reprezentował Polskę w Sztokholmie. Jestem z niego dumna i liczę, że zostanie naszym polskim Dimą Bilanem.

Autor fotografii: Sergiusz Królak (Wikipedia)

Exit mobile version