Od czasu wygranej w Konkursie Piosenki Eurowizji Netta Barzilai mierzy się z kolejną falą hejtu w swoim życiu. Tym razem swoje niezadowolenie wyrażają przede wszystkim fani Eurowizji. Powszechnie uważa się, że to Eleni Foureira jest „prawdziwą zwyciężczynią” konkursu, a Netta nie potrafi odpowiednio wykorzystać możliwości, jaką daje eurowizyjna wygrana. Czy aby na pewno na to zwycięstwo nie zasłużyła?
Zarzutów względem Barzilai jest dużo: ot, nie wydaje nowej muzyki, za mało koncertuje, opiera promocję na jednej piosence… Niektórym nie podoba się fakt, że utwór Toy zbyt mocno próbuje się wybić na modnym w ostatnim czasie ruchu #MeToo. Innni uważają, że wokalistka jeszcze aktywniej powinna walczyć o prawa kobiet.
Trzeba jednak pamiętać o tym, że Netta Barzilai jest tak naprawdę bardzo „młodą” wykonawczynią i nie miała tak naprawdę doświadczenia z prawdziwym światem muzycznego biznesu przed udziałem w The Rising Star. Nie ma też w swoim dorobku jeszcze praktycznie żadnej innej muzyki, a cała jej twórczość do tej pory opierała się głównie na improwizacji i coverach.
Netta jest piekielnie zdolna. Ma talent do absolutnie niesztampowej zabawy dźwiękiem. Toy tak naprawdę mało oddaje jej umiejętności. Być może aby w pełni docenić ją jako artystkę słuchacze będą musieli poczekać do wydania kolejnych jej utworów.
Jej w oczach fanów Eurowizji największa konkurentka, czyli Eleni Foureira, ma jedną rzecz, której nie ma Barzilai – lata działalności w muzycznym show-biznesie. Ma na koncie wiele hitów, ugruntowaną pozycję na greckojęzycznym rynku muzycznym oraz setki tysięcy fanów. Jest jej zdecydowanie łatwiej dotrzeć do serc eurowizyjnych miłośników swoją twórczością. Nie można jednak zaprzeczyć, że ognista Eleni jest także prawdziwym zwierzęciem scenicznym.
A Netta? Promuje się, ile może. Jeździ po paradach równości, odwiedziła Stany Zjednoczone. To dobrze, że ją widać. A że nie słychać nowej muzyki? No cóż, nie jest ona pierwszą zwyciężczynią Eurowizji, na której nową twórczość musieliśmy dłużej poczekać.
W ostatnich latach na nowe wydania od wykonawców, którzy wygrali Konkurs Piosenki Eurowizji, musieliśmy czekać mniej więcej rok od wydarzenia. Salvador Sobral uraczył nas genialnym Cerca del mar już po Eurowizji w Lizbonie, co wiązało się to głównie z rekonwalescencją artysty po przeszczepie serca. Conchita Wurst również wydała swój album dokładnie rok po wygranej w finale konkursu.
Trzeba mieć nadzieję, że nagły sukces nie wpłynie negatywnie na rozwój twórczości Netty i już niedługo będziemy mogli usłyszeć jej nowe utwory, w których w pełni zaprezentuje swój potencjał. Może wtedy przekona nieprzekonanych i zyska w oczach fanów konkursu. Bo nawet zwycięzca Eurowizji nie jest tylko tymi „trzema minutami na scenie”.
Foto: yahoo.com