Dlaczego nie w języku ojczystym? Eurowizja po angielsku

Od 20 lat na Eurowizji nie trzeba śpiewać w języku ojczystym, ale komu to wyszło na dobre? Wiele państw konsekwentnie śpiewa po angielsku, upatrując w tym większej szansy na zwycięstwo. Czy naprawdę Eurowizji nie można już wygrać śpiewając we własnym języku?

Zasadę śpiewania na Eurowizji w językach ojczystych zniesiono w roku 1999 ze względu na jej sporą krytykę. Krajom anglojęzycznym, czyli Irlandii, Malcie i Wielkiej Brytanii, zarzucano, że częściej i łatwiej zajmowały wysokie pozycje. Czy śpiewanie po angielsku pomaga wygrać?

Eurowizja w językach narodowych

Dla fana Eurowizji powrót do starych edycji konkursu to nie lada przyjemność, także ze względu na ich przepiękną różnorodność językową. Niestety zniesienie obowiązku śpiewania w językach ojczystych sprawiło, że Eurowizje stały się bardziej jednolite, bardziej szare. Trochę jak przeciętne radio, w którym większość emitowanych piosenek jest po angielsku.

Język angielski stał się nie tylko językiem międzynarodowym, niezbędnym choćby podczas podróżowania, ale też zdominował rynek muzyczny. Choć zdarzają się światowe przeboje jak Despacito czy Gangnam Style, to jednak należą do mniejszości – podobnie jak eurowizyjne piosenki zaśpiewane nie po angielsku.

Ponowne narzucenie obowiązku śpiewania na Eurowizji w językach ojczystych, choć wniosłoby do konkursu różnorodności i dodało mu uroku, jest mało prawdopodobne. Tylko dlaczego tyle państw boi się wysłać piosenkę w języku narodowym?

Awersja do własnego języka?

Jak to jest, że mimo posiadania znakomitych artystów śpiewających w języku ojczystym, na Eurowizję wysyła się piosenkę po angielsku (rzadziej w jeszcze innym języku)? Czy to awersja do języka rodzimego, czy może zwyczajna chęć zwycięstwa? Bo przecież nie chodzi o to, że po angielsku śpiewa się łatwiej, jak tłumaczyła Edyta Górniak, gdy łamała regulamin w 1994 roku?

Edyta Górniak o udziale w Eurowizji: „Wiedzieliśmy, że łamiemy regulamin. Zrobiliśmy to świadomie”

Od zniesienia obowiązku śpiewania w języku narodowym, utwory nieanglojęzyczne zwyciężały na Eurowizji dwukrotnie (Serbia w 2007 i Portugalia w 2017), a te śpiewane po angielsku aż 19 razy (w tym dwukrotnie z tylko częściowym udziałem angielskiego). Przewaga jest więc wyraźna i ciężko wyciągnąć inny wniosek – piosence zaśpiewanej w języku innym niż angielski wygrać jest po prostu trudniej.

Ale czy to wystarczający argument, żeby na Eurowizję nie wysyłać piosenek w językach narodowych? Statystykę zaburza przecież fakt, że piosenek po angielsku na Eurowizji jest więcej, zatem naturalnie będą one częściej zwyciężać. Dlaczego więc nie próbować przełamać tej tendencji?

Żeby swojsko brzmiało

Eurowizja nie jest łatwym konkursem i nie powstał jeszcze przepis na zwycięstwo na niej. Zdecydowana większość odbiorców nie słyszy piosenek eurowizyjnych wcześniej, a zatem muszą one dać się zapamiętać. Nie ma tu zastosowania efekt radia, gdzie nawet najgorszy utwór powtórzony setki razy wreszcie wejdzie do głowy. Kompozycja eurowizyjna musi dać się polubić od razu, bo inaczej może zapomnieć o głosie od widza.

W filmie Rejs Marka Piwowskiego padają słowa:

Mnie się podobają melodie, które już raz słyszałem. (…) No jakże może podobać mi się piosenka, którą pierwszy raz słyszę?

Ale gdyby taka świeżo zasłyszana piosenka brzmiała podobnie do innej, to może jednak dałaby się polubić od razu? Może trzeba tej piosence po prostu nadać swojskie brzmienie, czyli chociażby zaśpiewać po angielsku? Z angielskim jesteśmy przecież osłuchani, angielski słyszymy z radia, angielskiego uczymy się w szkołach. Jeśli pójść tym tropem, to właśnie piosenka po angielsku wpisuje się w schemat utworu, który łatwiej wpadnie w ucho. Bo zwyczajnie będzie się wydawał znajomy.

Nikt nie zrozumie

Jednym z argumentów za śpiewaniem po angielsku jest rzekoma łatwość zrozumienia tego języka przez widzów Eurowizji. Nie dysponuję statystykami znajomości tego języka wśród eurowizyjnej publiczności, ale szczerze wątpię, by eurowizyjna publiczność doskonale rozumiała treść piosenek, a co więcej, by przywiązywała do tego wagę.

Ale i ten problem można obejść, wyświetlając podczas emisji piosenek napisy z ich tłumaczeniem. Może to być opcjonalne, aktywowane na życzenie. Wszak wszystkie utwory znane są z wyprzedzeniem, a ich słowa publikowane na oficjalnej stronie eurovision.tv. Tłumaczenie na poszczególne języki nie powinno być zatem wielkim problemem, a skoro może wyrównać szanse piosenek śpiewanym w językach narodowych, to może warto to rozważyć?

Więcej różnorodności

Uczestnicy Eurowizji stają przed dylematem: piosenka po angielsku może ułatwić zajęcie lepszego miejsca, ale jednocześnie straci na tym tożsamość narodowa. A przecież w kulturze Europy czy świata piękna jest właśnie różnorodność. Należałoby więc dbać o to, by i na Eurowizji pojawiało się wiele języków.

Ciężko jednak wrócić do czasów, gdy uczestnikom Eurowizji wybór języka był narzucany – wolność wyboru jest przecież jedną z europejskich wartości. Można mieć tylko nadzieję, że potrzeba wyróżnienia się piosenką w ojczystym języku stanie się z czasem bardziej powszechna.

Mnogość języków narodowych mogłyby też zapewnić rozwiązania stosowane obecnie podczas Eurowizji Junior, gdzie tylko część piosenki może być zaśpiewana w innym języku niż ojczysty. To jednak wciąż nie rozwiązuje problemu państw anglojęzycznych, które nie muszą się martwić o dwujęzyczność, więc wciąż teoretycznie mają większe szanse na zwycięstwo. Może dla równowagi narzucić im śpiewanie, poza ojczystym angielskim, także w innym wybranym języku europejskim?

Źródło: eurovision.tv, 25lat.eurowizja.org, Eurovision media guide 1956-2004, fot. City vector created by freepik - www.freepik.com/eurovision.tv

Exit mobile version