Donatan i Cleo w Irlandii i Francji

Do II półfinału Eurowizji 2014 pozostało już tylko 8 tygodni! Fani czekają na konkursową wersję utworu „My Słowianie”, Donatan i Cleo koncertują w Europie, a Magdalena Tul wspomina swój udział w ESC.

Sezon selekcyjny w Europie ma się ku końcowi. Najbliższy weekend będzie ostatnią okazją dla krajów Europy by przeprowadzić finały narodowe swoich eliminacji. Najprawdopodobniej w dniach 19-20 marca odbędzie się w Kopenhadze zebranie wszystkich szefów delegacji eurowizyjnych, gdzie 37 utworów zostanie oficjalnie zatwierdzonych przez Europejską Unię Nadawców. Przypominamy, że szefem polskiej delegacji jest Mikołaj Dobrowolski, z którym niedawno rozmawialiśmy o eurowizyjnych planach i celach TVP (wywiad dostępny TUTAJ). Zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami, powinien on dostarczyć do Danii oficjalną, eurowizyjną wersję piosenki Donatana i Cleo „My Słowianie”. Ze wcześniejszych wypowiedzi samych reprezentantów należy wnioskować, że utwór doczeka się lekkich zmian aranżacyjnych i najprawdopodobniej zaśpiewany będzie w dwóch językach (na taki trik zdecydowały się już w tym roku m.in. reprezentacje Hiszpanii, Izraela czy Słowenii). Jeśli Donatan i Cleo sami nie opublikują tej wersji w Internecie, powinna być ona dostępna 20 marca na kanale Eurovision.tv portalu YouTube.com. Oczywiście znajdziecie ją również na Eurowizja.org

Jak już wcześniej pisaliśmy (TUTAJ), Donatan i Cleo ruszają na podbój Irlandii. W ciągu najbliższych trzech dni odwiedzą Cork (14 marca), Dublin (15 marca) i Galway (16 marca). Dwa dni temu polski reprezentant na Eurowizję zapowiedział, że „My Słowianie” usłyszą również mieszkańcy dwóch francuskich miast – Les Orres (18 marca) i Orcieres (26 marca). Już niebawem pojawimy się w Polskich miastach poza granicami kraju – skomentował, co świadczy zapewne o tym, że Donatan i Cleo chcą jak najlepiej wypromować swój hit wśród Polonii. Tymczasem portal Eska.pl zapytał Magdalenę Tul o jej opinię dotyczącą wyboru TVP. Mam wrażenie, że Donatan dobrze wie, co chce pokazać i gdyby chciał dowiedzieć się czegoś bezpośrednio ode mnie, skontaktowałby się w taki czy inny sposób. Recepta na sukces jest jedna – porwanie publiczności. – mówi polska reprezentantka z 2011 roku. Wokalistka przyznała, że nie zna jeszcze wszystkich tegorocznych piosenek, ale podoba jej się propozycja „Running” z Węgier. Myślę, że nie da się zdefiniować w żaden sposób zwycięskiej piosenki. To bardzo indywidualna sprawa. Trzeba również pamiętać, że jest to konkurs muzyczny, a nie zawody sportowe, w których liczą się setne sekundy. Tutaj każda piosenka może być zwycięską w odczuciu różnych osób, a głosowanie to wypadkowa różnych gustów muzycznych, estetyki popularności danego utworu lub artysty i politykiUważam jednak, że piosenka powinna charakteryzować się szczerością i przesłaniem, a nie być pisana pod konkurs. Nigdy nie wiadomo, co pokochają tłumy – dodaje.

Jak Magdalena Tul wspomina swój udział w Eurowizji 2011? Twierdzi, że występ w konkursie pozwolił jej na rozwinięcie kariery, ale ze względu na słaby wynik (ostatnie miejsce w półfinale za piosenkę „Jestem”) zamknął też wiele drzwi. To był dla mnie dobry, pracowity czas. Może odrobinę przerosła mnie ilość obowiązków. Zdecydowanie nie jest to zadanie dla jednej osoby. Dziwi mnie jednak dlaczego tak duży festiwal jest w Polsce tak bardzo lekceważony. Do dziś odczuwam przejawy niechęci ze strony niektórych mediów z powodu braku wejścia do finału. Wiele drzwi się przede mną zamknęło, ale otworzyły się inne. (…) Jestem oczywiście mądrzejsza o kilka doświadczeń i niestety musiałam przekonać się, że czasem lepiej polegać tylko na sobie. Dziś byłabym bardziej stanowcza i dopilnowałabym swoich założeń. Przyznam jednak, że Marcin Mroziński, który reprezentował Polskę rok przede mną, wiele mi opowiedział i doradził. Te wskazówki były bardzo cenne  – wspomina.

Źródło: Facebook (Donatan), Eska.pl, inf. własne, fot.: Urban Rec

Exit mobile version