Jak pisałam wcześniej, MARUV miała tylko 24 godziny na kontakt z NTU i decyzję, czy podpisuje porozumienie z nadawcą publicznym w sprawie reprezentowania Ukrainy w Konkursie Piosenki Eurowizji, czy też nie. Sprawa ma ciąg dalszy.
Z oświadczenia, jakie w social media opublikowała Anna Korsun wynika, że chciałaby reprezentować Ukrainę, mimo że dostała oferty z trzech innych krajów (między innymi z Rosji). Podkreśla, że spełniała wszystkie reguły preselekcyjne (na Krymie była ostatnio w 2014, a z koncertów w Rosji – co deklarowała również podczas finału Vidbiru – jest w stanie zrezygnować) i jest w stanie ponieść wszelkie koszty finansowe związane z uczestnictwem w Konkursie Piosenki Eurowizji. Musi także we własnym zakresie postarać się o wizę na wjazd do Izraela. Kontrakt z NTU zawiera jednak wiele obostrzeń, na które artystka nie chce się zgodzić. Mowa tutaj o zakazie dawania koncertów i występów bez zgody NTU, przeniesienie praw autorskich na nadawcę (obecnie prawa należą do rosyjskiego oddziału Warner Music) oraz wypełnianie wszelkich instrukcji od NTU (w tym tych dotyczących stagingu) czy brak samodzielnej komunikacji z dziennikarzami. Za złamanie któregoś z tych postanowień, MARUV grozi kara finansowa w wysokości 2 milionów hrywien (około 283 200 zł).
W zamian za to NTU oferuje niewiele: MARUV może zabrać na Eurowizję do 10 osób (jeżeli NTU oczywiście wyrazi na to zgodę), przestrzeganie wspomnianej umowy oraz doradztwo eurowizyjne.
Jak twierdzi sama MARUV, do lunchu powinna mieć podpisany wspomniany kontrakt. Jednocześnie podkreśla, iż czuje wywieraną na siebie presję, by odmówić reprezentowania Ukrainy podczas nadchodzącej Eurowizji. Prosi również o wsparcie fanów i dziennikarzy w tym trudnym dla niej czasie.
źródło: Facebook artystki