Choć tegoroczna czeska reprezentantka Martina Bárta nie zakwalifikowała się do finału Konkursu Piosenki Eurowizji w Kijowie i istniały obawy, że nasi południowi sąsiedzi wycofają się z najpopularniejszego muzycznego widowiska na świecie, szybko okazało się, że nie dość, że Czechy zostają w grze, to jeszcze tuż po zakończeniu konkursu w Kijowie pełną parą ruszyły poszukiwania idealnego kandydata i piosenki na przyszłoroczną edycję wydarzenia w Lizbonie!
Historia Czech w Eurowizji jest dosyć krótka i z pewnością brak w niej spektakularnych sukcesów, gdyż awans do finału konkursu wywalczyli tylko raz, w 2016 r. za sprawą Gabrieli Gunčíkovej i ballady I stand. Jednak da się zauważyć, że od momentu, w którym nasi sąsiedzi powrócili do eurowizyjnej rywalizacji w 2015 r., podejście nadawcy CT do wyboru reprezentanta i piosenki zmieniło się o 180 stopni i przyniosło stosunkowo dobre rezultaty: wokaliści, którzy pojawiają się na Eurowizji w barwach Czech, zazwyczaj są dobrze odbierani przez dziennikarzy i fanów, a i ich wyniki są o wiele lepsze niż w latach 2007-2009: Marta Jandová i Václav Noid Bárta oraz Martina Bárta zajęli w swoich półfinałach 13. miejsce (w tym tegoroczna reprezentantka Czech zajęła wysokie 8. miejsce w głosowaniu jury, zaś Marta i Václav uplasowali się na 10. miejscu w głosowaniu telewidzów w 2015 r.). Dla porównania: w latach 2008-2009 reprezentanci kraju zajmowali odpowiednio: 28 (ostatnie) miejsce, 18 (przedostatnie) miejsce i 18 (ostatnie) miejsce
w swoich półfinałach.
Szef czeskiej delegacji Jan Bors podkreśla zawsze, że inne podejście do konkursu od czasu powrotu to efekt tego, że cały team poważnie traktuje całe przedsięwzięcie, uczy się na błędach, ma zapał i stara się jak najlepiej i z pasją wykonywać swoją pracę. Jednak wciąż, jeśli chodzi o naszych południowych sąsiadów, jest wiele do zrobienia w kwestii postrzegania Eurowizji i zainteresowania nią obywateli tego kraju.
Trzeba przyznać, że awans do finału zmienił nastroje na bardzo pozytywne względem Eurowizji. Zwłaszcza, że wciąż jest jeszcze daleko do ideału i ciężko jest powiedzieć, czym dla Czechów jest ten konkurs. Reakcją było „WOW” – udało nam się! Tak, jakbyśmy awansowali do mistrzostw świata w piłce nożnej. Ale później przyszedł finał i zajęliśmy jedno z ostatnich miejsc. Pozytywnym aspektem było to, że media zainteresowały się tematem
i wszyscy cieszyli się z sukcesu – mówił w kwietniu tego roku w wywiadzie dla Dziennika Eurowizyjnego.
Dodał, że oczywiście chciałby powiedzieć, że Czechy co roku będą brały udział w show i że
z czasem kraj ten zorganizuje preselekcje narodowe z romachem, ale jest to z jego strony jedynie myślenie życzeniowe. Wszystko miało zapewne związek z wyborami nowego szefa telewizji CT, jednak wygrał je dotychczasowy prezes zarządu, Petr Dvořák. Dzięki temu bardzo szybko potwierdzono, że nadawca czeski będzie brał regularnie udział w Konkursie Piosenki Eurowizji. Co więcej, już w Kijowie mówiło się, że rozpoczęto prace nad poszukiwaniem idealnego kandydata i piosenki do Lizbony! Jak będzie przebiegała ta procedura?
Czeska delegacja zaprosi do współpracy pięciu uznanych lokalnych kompozytorów (to miła odmiana, gdyż w 2016 i 2017 r. stawiano na zagranicznych twórców) oraz tyle samo rodzimych artystów, którzy w porozumieniu z kompozytorami będą przygotowywali jak najlepszą jakościowo piosenkę. Zapewne spośród tych pięciu kandydatur za zamkniętymi drzwiami zostanie wybrana ta najlepsza opcja. Zwrot ku lokalnym twórcom to efekt zwycięstwa w Kijowie Salvadora Sobrala, za którego kompozycją stała jego siostra, Luisa.
Co więcej mówi się, że w ciągu najbliższych trzech do pięciu lat czeski nadawca będzie przygotowywał się do przeprowadzenia preselekcji narodowych! Jest to oczywiście uzależnione od wyników, jakie na Eurowizji będą osiągali reprezentanci tego kraju.
Jeśli chodzi o reakcje mediów w Czechach na tegoroczną reprezentantkę oraz jej wynik
w konkursie, byłe one dosyć słabo widoczne, głównie dlatego, że Martina Bárta jest zupełnie nieznaną artystką u naszych południowych sąsiadów, więc i zainteresowanie jej osobą było dosyć niskie.
UPDATE z dnia 02.09.2017 roku
Szanowni i Drodzy Czytelnicy!
W odniesieniu do artykułu opublikowanego dzisiaj, tj. drugiego września 2017 roku na łamach czeskiej strony escportal.cz, autor niniejszego artykułu oraz redaktor naczelny portalu eurowizja.org pragną zaznaczyć, że informacje zawarte w niniejszym artykule pochodziły z otoczenia czeskiej delegacji i są skutkiem tego, co mówiło się w trakcie tegorocznej edycji Eurowizji w Kijowie o kulisach wyboru reprezentanta naszych południowych sąsiadów na przyszłoroczny Konkurs Piosenki Eurowizji w Lizbonie. Ich autorem jest były Head of Press czeskiej delegacji, który zgodnie z informacjami z początku sierpnia, nie będzie już dłużej członkiem czeskiej delegacji.
Zgodnie z treścią artykułu na stronie escportal.cz mechanizm wyboru reprezentanta tego kraju nie został ujawniony, jakkolwiek wstępny projekt został już przedstawiony władzom publicznego nadawcy naszych południowych sąsiadów i czeka na ich akceptację. Na ile są one zbieżne z informacjami zawartymi w niniejszym artykule, dowiemy się zapewne w najbliższych tygodniach. Warto jednak zaznaczyć, że szef czeskiej delegacji Jan Bors potwierdził, iż wielce prawdopodobne jest, że Czesi po raz kolejny wezmą udział w Konkursie Piosenki Eurowizji.
Z uwagi na to, że zagraniczne media powołują się na artykuł opublikowany na łamach portalu eurowizja.org 5 sierpnia 2017 roku pragniemy zaznaczyć, iż wypowiedzi szefa czeskiej delegacji Jana Borsa użyte w nim mają charakter archiwalny i pochodzą m.in. z wywiadu dla bloga Dziennik Eurowizyjny, opublikowanego w kwietniu 2017 roku.
Jednocześnie zaznaczamy, że portal eurowizja.org nie rozpowszechnia informacji nieprawdziwych i wcześniej zostały one potwierdzone zarówno w środowisku czeskich fanów, jak i dziennikarzy, którzy byli obecni w Kijowie w trakcie tegorocznej edycji Konkursu Piosenki Eurowizji.
Wyrażamy ubolewanie, że słowa zawarte w niniejszym artykule zostały z jednej strony przeinaczone, z drugiej zaś wprowadziły część mediów i fanów tego największego na świecie muzycznego przedsięwzięcia w błąd.
Z wyrazami szacunku:
Konrad Szczęsny, autor artykułu oraz Maciej Sychowiec, redaktor naczelny eurowizja.org
Źródło: inf. własne