Wiele wskazuje na to, że być może nie zobaczymy rosyjskiego reprezentanta na scenie w Kijowie. Jak podają zagraniczne media – Rosja być może zrezygnuje z udziału w 62. ESC z uwagi na fakt, że tegoroczna Eurowizja będzie na Ukrainie, gdzie odbywa się pomiędzy oboma państwami konflikt zbrojny. Dlaczego rosyjski nadawca chce wycofać się z konkursu?
W zeszłym tygodniu do bojkotu Eurowizji wezwał Filip Kirkorov (rosyjski piosenkarz, aktor, kompozytor i producent muzyczny odpowiedzialny za takie eurowizyjne utwory jak na przykład Shine Sióstr Tołmaczowych z 2014 roku, reprezentant Rosji w 40. ESC), który uważa, że ukraiński nadawca ignoruje jego kraj i jest stronniczy w poglądach, a wszystko po to, aby zmniejszyć zainteresowanie udziałem Rosji w tegorocznym konkursie.
https://www.youtube.com/watch?v=PLhm6QkRZZM
Głównym powodem ewentualnego cofnięcia delegacji rosyjskiej z udziału w konkursie , jest niewystarczająca gwarancja ze strony ukraińskiej, aby zapewnić bezpieczeństwo członkom delegacji rosyjskiej. Zostało to sformułowane przez sekretarza prasowego Prezydenta Federacji Rosyjskiej Dmitrija Pieskowa, który jawnie mówi o zbojkotowaniu Eurowizji, z uwagi na nieprzyjazne nastawienie Ukrainy do Rosji.
Wiadomo, że dla EBU bezpieczeństwo podczas Eurowizji jest zawsze najważniejszą kwestią i potwierdzone zostało z władzami Ukrainy, że każdy, kto będzie chciał zobaczyć konkurs, ma zapewnioną gwarancję bezpieczeństwa podczas tego wydarzenia. Jon Ola Sand w wywiadzie dla „New Times” zwrócił uwagę, że Rosja może chcieć celowo wpłynąć na negatywny obraz ukraińskiego organizatora konkursu poprzez liczne problemy związane właśnie z zakwestionowaniem bezpieczeństwa podczas Eurowizji w Kijowie. Poza tym jednym z głównych powodów, dla których wybrano Kijów, a nie inne miasto na Ukrainie, to 100% gwarancja bezpieczeństwa podczas wszelkich imprez masowych, o czym poinformowały władze miasta.
Można zauważyć, że media rosyjskie od razu po wygranej Jamali przygotowywali opinię publiczną do braku uczestnictwa Rosji w tegorocznym konkursie. Przeprowadzono u sąsiadów Ukrainy sondaż, z którego wynika, że od 60 do 80% (w zależności od sondażu) osób jest za tym, by Rosja nie wystąpiła w Eurowizji na Ukrainie. Rosyjska telewizja straszy rosyjskich artystów i społeczeństwo „masowymi zamieszkami”, „atakami zbrojnymi” i „aktami terrorystycznymi” na Ukrainie. Te pogłoski dotykają także artystów, którzy gościnnie odwiedzają Ukrainę z Rosji – na przykład ze względu na te pogłoski została odwołana seria koncertów na Ukrainie córki Ałły Pugaczowej (ESC 1997) – Kristiny Orbakaitė.
Niezależne, międzynarodowe sondaże jednak pokazują, że większość rosyjskich fanów konkursu – 87% jest wciąż za uczestnictwem swojego kraju w konkursie w Kijowie, a nawet wśród fanów konkursu z Ukrainy 60% ankietowanych popiera udział przedstawicieli Federacji Rosyjskiej w 62. ESC.
Jedno jest pewne – jeżeli nawet Rosja wycofa się z tegorocznej edycji, rosyjski nadawca (Kanał 1) nadal będzie zobowiązany do uiszczenia pełnej opłaty za uczestnictwo. Nadawca może tym samym zachować prawo do transmisji konkursu. W przypadku odstąpienia od jej nadawania, a także na podstawie odpowiedniego prawa obowiązującego na terytorium Rosji, prawa do transmisji i wystawienia reprezentanta mogą być sprzedawane innemu nadawcy w tym kraju.
Czy Rosja faktycznie wycofa się z konkursu? Wiele wskazuje na to, że tak, jednak na oficjalną decyzję musimy jeszcze poczekać. Wiadomo, że decyzja musi zapaść do 13 marca, ponieważ tego dnia w Kijowie odbędzie się spotkanie szefów delegatur krajów biorących udział w Konkursie Piosenki Eurowizji 2017, a delegacje uczestniczące powinny do tego dnia przesłać do EBU pełny zapis konkursowego występu.
Źródło: ESCKAZ, Foto: ESCKAZ