Sezon selekcyjny trwa w najlepsze, co chwila poznajemy nowe utwory i reprezentantów poszczególnych krajów, którzy wezmą udział w Eurowizji 2020. Co o dotychczasowym poziomie sądzą nasi redaktorzy? Kto jest ich faworytem na chwilę obecną? Sprawdź nasze opinie!
Mieszko Czerniawski, redaktor naczelny portalu eurowizja.org: Choć dopiero jesteśmy na półmetku sezonu selekcyjnego, zwróciłem uwagę na pewien trend pojawiający się w różnych krajach. A mianowicie mamy część piosenek, które są bardzo wtórne, przypominające muzycznie te znane z ostatnich edycji Melodifestivalen. Najlepiej widać to na przykładzie Norwegii, Danii, ale też i Francji. Nic nie dzieje się bez przyczyny – często za kompozycje w tych krajach odpowiedzialni są Szwedzi. Druga strona medalu to utwory inspirowane muzyką aktualnie tworzoną w Stanach i popularną na całym świecie. Tu dominuje rap, trap oraz r’n’b. Przedstawicielami tych gatunków są m.in. reprezentantka Armenii, Athena Manoukian, czy co trzeci artysta występujący w ukraińskim Vidbirze. Trzecia grupa to indywidualności. Jedni będą ich kochać za oryginalność, drudzy uznają za koszmar, ale nikt nie przejdzie obojętnie. Tu wyróżniam zespół The Roop czy Samantę Tinę. Czas pokaże, który styl przypadnie do gustu widzom i czego poszukiwać na Eurowizji będą w tym roku jurorzy. Na ten moment nie mam swojego faworyta. Z ferowaniem wyroków poczekam do maja, ale trzymam mocno kciuki za Diodato (Włochy)
Sergiusz Królak: Jak na razie sezon eliminacyjny zapowiada się interesująco. Świetnie, że w tym sezonie na pierwszy plan wychodzą dotychczas ignorowane kraje, takie jak Łotwa czy Litwa. Jestem natomiast rozczarowany poziomem w krajach skandynawskich, które powoli odgryzają własny ogon, chcąc na siłę wpasować się w radiowe trendy, przez co kolejny raz z rzędu możemy usłyszeć do bólu wtórne, przewidywalne utwory. Do tej pory większość moich faworytów faktycznie albo wygrała, albo była wysoko w eliminacjach, co mnie cieszy. Nie będę oryginalny, jeśli wskażę Litwę i Łotwę jako swoich faworytów, ale urzekła mnie też propozycja z Belgii.
Konrad Szczęsny: Trudno oceniać poziom całej Eurowizji przez pryzmat dotychczas wybranych utworów, bo to zaledwie 25% całości. Wydaje się natomiast, że są pewne stałe w tej materii, jak opinie i utyskiwania, że poziom jest bardzo słaby i zapowiada się „najgorszy konkurs od lat” – do tego już przywykłem i jedynie uśmiecham się pod nosem, gdy coś takiego słyszę/czytam. Bardzo ciekawe propozycje wybrały Litwa i Łotwa – będą liczyć się w walce o miejsca w czołowej 10. finału, bardziej klasyczne, ale eurowizyjnie bezpieczne Włochy (tego oczekuje od nich Europa!) oraz Norwegia. Wyróżniam również Belgię za wierność dotychczasowemu stylowi formacji. Na pewno dla wielu rozczarowaniem jest wybór Czechów, monotonna i jednostajna jest również propozycja ormiańska. Jestem przekonany, że poziom tegorocznego konkursu będzie wysoki, zaś poprzeczkę podniosą te kraje, które piosenki opublikują pod koniec sezonu, jak Holandia, Szwajcaria, Bułgaria, Malta czy Cypr. Warto na nie czekać!
Maciej Sychowiec: Tegoroczne selekcje oferują dużo ciekawsze piosenki, niż w ostatnich dwóch latach. W tym roku część nadawców niespodziewanie cześć nadawców zrezygnowała z selekcji. Zamiast tego takie kraje jak Norwegia czy Polska postanowiły rozbudować swoje formuły. Specjalne wyróżnienie w tym sezonie dostaje Litwa, której selekcyjna opera mydlana często była przedmiotem drwin wielu fanów konkursu. Okazało się, że wytrwałość daje efekty w postaci wielu dobrych utworów, a całość jest obramowana w bardzo dobrą produkcję (i nie tak przaśną jak np. na Ukrainie!). Do tej pory to Litwa i Łotwa (oraz Włochy) zdobyły moją sympatię. Liczę, że ten rok będzie ogólnie należał do regionu Morza Bałtyckiego.
Tomasz Berkowski: Obecny sezon selekcyjny troszeczkę mnie zawodzi. Patrząc na obecnie wybrane piosenki tylko 3-4 mogę uznać za takie, które faktycznie wskoczą do mojej osobistej pierwszej połówki stawki. Pociesza mnie zaś fakt, że w trwających jeszcze preselekcjach udało mi się wyłapać kilka perełek, które, mam nadzieję, usłyszymy w maju na scenie Ahoy Areny. Należy też oddać honor, że oprócz niektórych sztampowych, nijakich czy po prostu złych propozycji, mamy kilka pozytywnych zaskoczeń. Dla mnie (jak i zapewne dla wielu fanów) są to Łotwa i Litwa. Dla mnie dodatkowo szokujące jest to, że są one w mojej ścisłej czołówce, choć zazwyczaj nie jestem wielbicielem tych państw. Moje Top 3 uzupełniają Włochy – choć Diodato nie był moim faworytem w Sanremo i musiało upłynąć trochę czasu, bym się przekonał do tej piosenki. Wobec tego temu sezonowi daję mocne 3 na 5: to zapewne się w ciągu miesiąca zmieni, szczególnie jeśli wygrają moi faworyci w nadchodzących selekcjach.
A co Wy myślicie o trwającym sezonie selekcyjnym? Dajcie nam znać koniecznie!