Po 6 tygodniach trwania Melodi Grand Prix dokonano wyboru. Zwyciężyła Urlikke z utworem Attention, która tym samym została reprezentantką Norwegii w Konkursie Piosenki Eurowizji 2020. Jednak jej zwycięstwo przysłoniła awaria systemu i skandal związany z użyciem jury rezerwowego.
Jak podają media, norweski nadawca NRK użył 30-osobowego jury, jako ‘planu B’, kiedy padł system głosowania w pierwszej rundzie. Jury bazowało na wersjach studyjnych zamiast na występach. Spowodowało to spore zamieszanie i burzę. Wstępnie organizatorzy MGP poinformowali o tym na Twitterze w słowach „Jak zapewne zauważyłeś, nie byliśmy w stanie odbierać głosów przez sieć. Dlatego wcześniej wybrane społeczne jury będzie głosować na złotych finalistów”.
Som dere kanskje har merket har vi ikke klart å ta i mot stemmene via nett. Derfor vil en forhåndsvalgt folkejury stemme frem gullfinalistene
— Melodi Grand Prix (@NRKmgp) February 15, 2020
Jak podaje gazeta Dagbladet menadżer projektowy MGP Stig Karlsen powiedział:
„Jest 30 osób w różnym wieku, które \w reprezentatywny sposób przedstawiają cały kraj. (…) Było to wsparcie na wypadek, gdyby coś nie szło dobrze. Pozostaje zwycięzca, który od dawna jest faworytem”.
Nikt jednak nie słyszał o takowym ’planie B’. Sam Stig Karlsen czuje się pewnie, że Brandstorp jest “słusznym zwycięzcą”. Innego zdania jest wspomniany też Nils Petter Strømmen, starszy doradca w firmie konsultingowej Kantar. Uważa, że NRK nie ma powodu, by być zbyt pewne siebie, co do wyniku tego wieczoru. Zwraca uwagę, że mógł wystąpić duży margines błędu pomiędzy ośmioma, a dwudziestoma procentami.
Z kolei tygodnik VG przedstawił słowa Davida Eriksena, menadżera Tone Damli, który spodziewał się, że do kolejnego etapu przejdzie Rein Aleksander. Jego zdaniem NRK powinno zresetować wyniki i ponownie zliczyć głosy od chwili gdy system zaczął działać, czyli pod koniec pierwszego głosowania. Podobnego zdania jest Finn Håkon Rødland, menadżer Didrika i Emila.
Problem był zauważalny już podczas występu Sondreya, który zaśpiewał jako ósmy. Od tego momentu przestały działać reakcje emoji, których później nie wznowiono. Kilka dni wcześniej NRK podało do wiadomości, że widzowie w trakcie wszystkich pięciu półfinałów skorzystali z nich 57 milionów razy. W finale po przekroczeniu 38 milionów system na pewien czas padł.
Tygodnik VG także poinformował, że problemy z głosowaniem, występowały niemalże do końca. NRK zmagało się z faktem, że strona działała tylko okazjonalnie.
Z informacji od eurowizyjnego portalu escNorge wynika, że 8,3-tysięczna widownia zaczęła buczeć, a niektórzy zaczęli wychodzić z hali, co przyrównano do momentu z 1989 roku, kiedy publiczność oburzyła się, że Jahn Teigen nie dostał się do złotego finału. Odniósł się też do tego Didrik Solli-Tangen w ironicznym poście na Facebooku, który przetłumaczymy jako “Biedny Jahn Teigen”.
https://www.facebook.com/didriksollitangen/posts/10156427485865388
Zareagowali też inni uczestnicy. Zdaniem Reina Aleksandra, tym razem to nie publiczność mogła głosować na swoich ulubieńców, ale wybrane jury. Natomiast artysta Sondrey mówi, że miał przeczucie, że głosowanie nie działało. Tone Damli zamiast się cieszyć, czuje się sfrustrowana i smutna, na co zwróciły uwagę media. Opisała ona to na Instagramie.
EscNorge podkreśla też, że zwycięstwo Urlikke Brandstorp było zasłużone, ale fakt, że jest teraz w cieniu skandalu, mogło sprawić, że piosenkarka mogła zwątpić w słuszność wyniku. Wskazują, że teraz ona potrzebuje wsparcia od fanów, a zapowiedziana trasa po Europie w promowaniu piosenki, tak jak KEiiNO to zrobił rok wcześniej, może nie wystarczyć.
źródła: nrk.no, escnorge.no, vg.no, dagbladet.no Foto: Facebook Urlikke