EBU o podejrzanych wynikach głosowania jury

Europejska Unia Nadawców skomentowała podejrzane wyniki głosowań jurorów w kilku krajach. Twierdzi jednak, że nie ma idealnej metody.

Po Eurowizji 2014 i opublikowaniu szczegółowych wyników głosowania jurorów i widzów wielu fanów i stron internetowych rozpoczęło dokładne analizy poszczególnych punktacji, by doszukać się podejrzanych układów czy manipulacji. Tego typu artykuł opublikowaliśmy też na naszej stronie. Niestety, wykryto sporo nieprawidłowości, zwłaszcza w przypadku głosowań jurorów z Europy Południowo-Wschodniej. Portal Wiwibloggs zwrócił uwagę m.in. na głosowanie Czarnogórców, Białorusinów czy Azerów i Ormian. Europejska Unia Nadawców skomentowała wyniki tych analiz.

Sietse Bakker przyznał, że dla EBU tego typu badania to nic nowego, bo organizatorzy Eurowizji od razu przeanalizowali wszystkie punktacje. Zwraca jednak uwagę, że  kierowano się ściśle określonymi zasadami, które określały, czy dane rezultaty można uznać za prawidłowe. Jedynie w przypadku Gruzji EBU, firma Digame i PwC były zgodne co do nieprawidłowości w głosowaniu jurorów. Rankingi wszystkich członków komisji były niemal identyczne, co uznano za statystycznie niemożliwe. W ten sposób telewizja GBP swoje punkty w finale przekazała jedynie na podstawie wyników głosowania widzów. Na tym sprawa może się jednak nie skończyć, bowiem zgodnie z regulaminem, jeżeli jakiś kraj nie jest w stanie przedstawić wyników głosowania jury (które zazwyczaj traktowane są nie tylko jako połowa eurowizyjnej punktacji, ale też ranking rezerwowy na wypadek awarii televotingu) może zostać wykluczony z udziału w Eurowizji na trzy lata. Strach pomyśleć, co by było, gdyby w Gruzji nie zadziałał televoting (jak to miało miejsce w II półfinale). Czy wtedy w ogóle łączylibyśmy się z Tbilisi?

W przypadku głosowań jurorów z Baku, Podgoricy czy Mińska podejrzenia istnieją, ale rankingi poszczególnych członków komisji różnią się od siebie na tyle, by specjaliści czuwający nad prawidłowym przebiegiem głosowania mogli je zatwierdzić. W przypadku głosowania jury z Armenii sytuacja jest nieco inna – tam komisja solidarnie zaniżała szanse krajom, które były uważane za faworytów finału. Sietse Bakker zauważa ten problem, ale jest zdania, że nie może być do podstawą do anulowania wyników głosowania. Sugeruje, by w tej sprawie żądać wyjaśnień od nadawcy telewizji ARMTV, która powinna wyjaśnić na jakiej zasadzie głosowali jej jurorzy. Zapewne podobne pytania moglibyśmy postawić nadawcom z Wielkiej Brytanii, Irlandii czy tych państw, w których komisje najgorzej oceniły polski utwór „My Słowianie – We Are Slavic”, choć zdobywał on najwyższe miejsca w televotingu.

„Każdy sposób głosowania ma swoje wady i zalety, niezależnie od tego czy jest to 50/50, pełny televoting, pełne głosowanie jury, inny podział czy inne ustalenia etc. Idealny system nie istnieje, ale każdego roku robimy wszystko, by zbliżyć się do perfekcji” – przyznaje Sietse Bakker. Na razie EBU nie poinformowało, co zrobi w przypadku Gruzji, chociaż zapewne z okazji jubileuszu 60-lecia Eurowizji każdy uczestnik będzie na wagę złota. Czy GBP uniknie dyskwalifikacji?

źródło: Wiwibloggs.com, inf. własne, fot. BBC

Exit mobile version