Eurovision in Concert w Amsterdamie już za nami!

6 kwietnia w stolicy Holandii – Amsterdamie – odbyła się 11. edycja Eurovision in Concert, gdzie zaprezentowało się 28 uczestników tegorocznego Konkursu Piosenki Eurowizji. Impreza po raz drugi miała miejsce w popularnym AFAS Live. Artystów podziwiało ponad 5000 osób z całej Europy. Co się działo, jak to wyglądało i co o występach sądzi nasza redakcja, która miała przyjemność być na miejscu i relacjonować dla Was te zdarzenia? Przeczytajcie sami! 

Podczas tegorocznego święta Eurowizji w Amsterdamie, dało się wyczuć dużą radość i ekscytację – a to wszystko za sprawą świetnych notowań tego kraju i reprezentanta Duncana Laurence, który pretenduje do zwycięstwa. Kiedy nasza dwuosobowa reprezentacja dotarła na poranne spotkanie prasowe, naszym oczom ukazał się eurowizyjny bus, śpiewający tłum fanów i długa kolejka dziennikarzy z całego świata.

Spotkanie prasowe:

Po rejestracji udaliśmy się do jednej z sal obiektu AFAS LIVE, gdzie czekał już na nas Cornald Mass – znany dobrze fanom jako Mr. Eurovision, który od wielu lat związany jest z konkursem jako komentator, oraz prowadzący Eurovision in Concert. Gościem specjalnym spotkania była Getty Kaspers – zwyciężczyni Konkursu Piosenki Eurowizji z 1975 (wraz z zespołem Teach – in). Przyczyną jej obecności była promocja jej biografii A life long ago, która opowiada o życiu piosenkarki i jej wspomnieniach związanych m.in z Eurowizją.

Następnie na scenie pojawili się wszyscy artyści, biorący udział w konkursie. Spotkanie to mogliście zobaczyć na żywo, na naszym fanpage eurowizja.org. Po skończonej prezentacji muzyków przywitała burmistrz Amsterdamu – Femka Halsema, która życzyła wszystkim, aby się spotkali znów za rok – tym razem podczas Konkursu Piosenki Eurowizji, który mógłby odbyć się właśnie w Amsterdamie.Indywidualne spotkania z artystami trwały 2 godziny. Niestety, było to stanowczo za mało aby przeprowadzić wywiady ze wszystkimi. Tym bardziej, że do najbardziej obleganych artystów (Holandia, Szwajcaria, Islandia) dostęp miały najpierw te ważniejsze media i bardzo ciężko było się załapać chociażby na chwilę rozmowy. Na szczęście nam udało się przeprowadzić wywiady z Serbią, Albanią, Białorusią, Holandią, Albanią, San Marino no i oczywiście Polską. Te spotkania już wkrótce będziecie mogli obejrzeć na naszym YouTubie. Niestety, sporo artystów zaginęło w tłumie, i nie można było ich później odnaleźć (:)) – jednakże zdawaliśmy sobie sprawę, że jest to bardzo męczące – i po prostu niektórzy stawiają na odpoczynek i przygotowanie do wieczornego występu. Świetne wrażenie zrobili na nas reprezentanci San Marino i Albanii – czyli Serhat i Jonida Maliqi, którzy byli niezwykle uprzejmi i poświęcili nam swój czas, w momencie kiedy głos z sali nakłaniał do szybkiego opuszczenia sali.

Nasz Polski zespól Tulia był oblegany ze wszystkich stron a na sali co chwilę rozbrzmiewały fragmenty utworu Pali się. Do tego dziewczyny prezentowały się wspaniale, w folkowych chustach i uśmiechach na twarzach. Towarzyszyła im dwuosobowa ekipa: Ewa Grochowska – project manager z ramienia Universal Music Polska oraz Marcin Kindla – manager i producent muzyczny. Wywiad już wkrótce – dowiecie się z niego jak wyglądałoby Święto Tulii, kogo artystki chciałyby zaprosić do współpracy i kim chciały zostać w dzieciństwie.

 

Po skończonym spotkaniu prasowym udaliśmy się podziwiać kolejne występy uczestników Eurowizyjnego karaoke, gdzie zabrzmiało m.in Fuego (Cypr 2018), Satelite (Niemcy 2010), City Lights (Belgia 2017) czy nawet … I don’t wanna leave (Polska 2009). Przed areną nie zabrakło również politycznych odniesień czyli nakłaniania fanów Eurowizji (którzy stali od kilku godzin w bardzo długiej kolejce) do bojkotu konkursu w Izraelu.

Support koncertu w holenderskim stylu

Podczas gromadzenia się widzów w AFAS Live, wybrzmiewały w głośnikach eurowizyjne hity, a swoją obecnością na scenie zaszczyciły nas: Dana International (Izrael 1998 i 2011), Sieneke (Holandia 2010), Nicole (Niemcy 1982), Justine Pelmelay (Holandia 1989) oraz Rosina Louwaars (zespół Harmony, Holandia 1978). Sam koncert prowadzili Cornald Maas oraz Marlayne Sahupala (Holandia 1999). Mogliśmy usłyszeć zarówno światowe eurowizyjne hity jak i te nieco bardziej holenderskie, które cieszyły zgromadzoną publiczność najbardziej.

Koncert: występy w naszej ocenie

Specjalnie dla Was myśli zebrali redaktorzy: Maria Baładżanow, Karol Bołotin, Łukasz Kiełtyka i Ignacy Sroka.

Jonida Maliqi (Albania)

Łukasz: Niesamowity występ podczas koncertu. Na pewno nikt nie przejdzie obojętnie obok tej piosenki. Dla mnie Jonida była perfekcyjna.

Karol: Jonida jest piękna kobieta o bardzo pozytywnej osobowości, która potrafi w swym utworze przekazać emocje towarzyszące przesłaniu utworu. Język narodowy jest wielkim plusem w ogromie angielskojęzycznych utworów. Mam nadzieje, że jury i widzowie to docenią i Albania znajdzie się w finale.

Srbuk (Armenia)

Karol: Utwór o sile i niezależności kobiet, który Srbuk wykonuje z brawura! Bardzo autentyczna na scenie, wulkan energii. Jest moc! Mam tylko nadzieję na lepiej przemyślany strój sceniczny od tego z Amsterdamu.

Ignacy: Jeden z najlepszych występów podczas koncertu, na żywo Srbuk wypadła znakomicie. Perfekcyjny akcent i dobrze przygotowana prezentacja to zdecydowanie był jeden z lepszych momentów tego wieczoru. Moim zdaniem powalczy o bardzo wysokie miejsce w finale konkursu.

Kate Miller-Heidke (Australia)

Łukasz: Kate dobrze zaśpiewała swoją piosenkę, jeszcze bardziej podoba mi się jej głos.

Maria: Niesamowita artystka z wielką charyzmą. Wspaniale wykonany utwór mimo niełatwych warunków scenicznych. Biorąc pod uwagę całą stawkę konkursową ten utwór bardzo się wyróżnia i wybrzmiewa w otoczeniu popowych szlagierów.

Paenda (Austria)

Karol: Martwię się, czy Paenda na tyle wyróżni się w swoim półfinale, aby moc wystapić w sobotę, w wielkim finale. Chociaż jestem fanem utworu – nie wróżę Austrii awansu.

Maria: Niestety bardzo miałkie wykonanie bezbarwnej piosenki. Nie łatwo uzyskać klimat podczas takich dużych występów – artystce się to niestety nie udało. Może wynika to z charyzmy, może przekonania do utworu? Niestety, w Amsterdamie ta piosenka nie wybrzmiała.

Zena (Białoruś)

Łukasz: Bardzo lubię tą piosenkę, jak i występ na żywo, dla mnie był dużo lepszy niż w krajowych preselekcjach. Na pewno muszą popracować nad chórkiem.

Karol: Zena, jak przystało na 16latkę, tryska młodzieńczą energia. Jej wokal jest przyjemny na żywo zaś sam utwór może spodobać się młodszej widowni. Na pewno wyróżni się w pierwszym półfinale, ponieważ umieszczono ją pomiędzy Węgrami i Serbią, czyli zupełnie odmiennymi stylami.

Eliot (Belgia)

Maria: Jak na Belgię przystało – świetny utwór śpiewany przez bezbarwnego wykonawcę z miernymi zdolnościami śpiewania na żywo. Publiczności w arenie jednak się podobało.

Łukasz: Wolę tą piosenkę o wiele bardziej w wersji studyjnej niż w wykonaniu na żywo, na pewno Eliot potrzebuje dobrej inscenizacji.

Lake Malawi (Czechy)

Maria: Niestety moi koledzy nie wyrazili opinii o zespole Lake Malawi – a szkoda, bo uważam, że ten utwór wiele zyskuje na żywo. Świetny wokal i prezencja sceniczna wokalisty.

Leonora (Dania)

Łukasz: Bardzo przyjemnie słucha się Leonory na żywo, bardzo podobała mi się jej integracja z publicznością.

Karol: Sympatyczny utwór zaśpiewany w czterech językach, który według mnie przepadnie w swoim półfinale.

Darude & Sebastian Rejman (Finlandia)

Łukasz: Fajne wykonanie z dodatkiem pirotechniki, przypomniał mi się wtedy występ Gromee i Lukasa.

Maria: Fajna piosenka ale wtórna. Wokal poprawny. Świetne wykorzystanie pirotechniki podczas koncertu. Stanowczo dodało to piosence.

Oto Nemsadze (Gruzja)

Karol: Jako fan języków narodowych ciesze się, ze Oto wykona utwór po gruzińsku, ale szkoda, ze jest to właśnie ta konkretna propozycja. Bardziej wyryczana niż zaśpiewana  i przypuszczam, że będzie na dole w swoim półfinale.

Maria: Rozumiem czemu jedni uwielbiają ten utwór, a drudzy go nie cierpią. Występ podczas koncertu był bardzo mocny – może nawet zbyt mocny. Zdecydowanie tego typu utwór nie nadaje się na takie eventy. Aczkolwiek na mnie zrobił duże wrażenie.

S!sters (Niemcy)

Maria: Jedno z moich zaskoczeń tego wieczoru – pomijając fakt, że dziewczyny są bardzo sympatyczne i urocze – to utwór został wykonany wyśmienicie. Robi zdecydowanie lepsze wrażenie na żywo, niż w wersji studyjnej. Jest to bardzo dobra kompozycja, niestety niedoceniana.

Katerine Duska (Grecja)

Łukasz: Trudno jest mi ocenić występ Grecji, ale szanuję ją bardzo, że mimo chorego gardła pojawiła się i zaśpiewała na żywo. Czekam z niecierpliwością na kolejne wykonanie.

Karol: Katerine faktycznie przypomina wokalnie Amy Winehouse lub Jess Glynne. Wokalnie jest dobrze, górne partie nawet nie ranią uszu. Mam nadzieje, ze Greczynko – Kanadyjka postawi jednak w Tel Awiwie na lepsza kreację, niż peleryna przypominająca zasłonki od babci.

Maria: Niestety mój numer 1 przed koncertem spada na miejsce 5. Nie wiem czy to kwestia obycia ze sceną, czy faktycznie choroby, czy może jeszcze innych niuansów – ale Katerine mnie zawiodła. Czekam na kolejne występy, może powróci na pierwszą pozycję.

Joci Pápai (Wegry)

Łukasz: Tak, piękna piosenka z przesłaniem, ale zdecydowanie brakowało mi na scenie ruchu, tańca.

Maria: Świetny wokalnie, charyzmatyczny Joci z Węgier. Bardzo kibicowałam mu podczas preselekcji i cieszę się, że mogłam znowu go podziwiać na żywo. Nie mogę się doczekać co pokaże w tym roku na scenie w Tel Awiwie.

Hatari (Islandia)

Maria: Nie jest to totalnie moja bajka, dlatego ciężko mi też cokolwiek powiedzieć o wykonaniu – czy to w ogóle śpiew? Jednakże, co mogę stwierdzić – wielki szacunek do Hatari za tworzenie postaci. Mogę tego nie lubić muzycznie – ale warto podkreślić autentyczność, aktorstwo, zrobienie coś z niczego – jeśli chodzi o reprezentację Islandii. Tego czasem mi na Eurowizji brakuje – tworzenia postaci scenicznej od początku do końca – wraz z ubiorem, miną czy nawet poglądami politycznymi.

Łukasz:  Szczególną uwagę zwróciłem na bardzo dobry instrumental, sama prezentacja również bardzo dobra.

Sarah McTernan (Irlandia)

Łukasz: Nie jestem fanem tej piosenki, ale po pierwszym przesłuchaniu na żywo, piosenka jest dla mnie jeszcze bardziej rozczarowująca.

Maria: Też jestem rozczarowana. Jedyne co może uratować ten utwór i bardzo niecharyzmatyczną wokalistkę to pomysłowa prezentacja sceniczna.

Kobi Marimi (Izrael)

Łukasz: Jedno z najlepszych wykonań podczas koncertu. Niesamowity wokal, emocje, emocje, emocje.

Maria: Tak, emocje. Kobi występował jako pierwszy na koncercie, co nie ułatwiło mu zadanie ale wydaje mi się, że zrobił wrażenie na wszystkich. Ten wokal, ta moc utworu na żywo. Potężny przeskok na mojej liście z 35 miejsca na 10!

Jurij Veklenko (Litwa)

Maria: Bardzo dobra prezentacja i wokal. Utwór taki jak ten zyskuje na żywo – to mój kolejny zwycięzca tego wieczoru! Mam nadzieję, że Litwa poradzi sobie z prezentacją sceniczną i utwór wybrzmi tak jak powinien.

Łukasz: Piosenka nie jest dla mnie powalająca, ale Jurij jest dobrym wokalistą, co pokazał na scenie.

Anna Odobescu (Moldawia)

Maria: Niestety, nic specjalnego. Szczerze, ciężko mi nawet sobie przypomnieć ten występ i kiedy on był – a to już o czymś świadczy.

Łukasz: Podoba mi się wokal Anny, ale niestety piosenka na żywo jest nudna.

D Moll (Czarnogóra)

Łukasz: Niestety ten występ, jak dla mnie, nie wypadł zbyt dobrze, ponieważ wokale nie były zsynchronizowane i nic nie działo się specjalnego na scenie.

Maria: Nudny, miałki utwór w niezbyt dobrym wykonaniu. Chociaż cała grupa jest niezwykle sympatyczna i autentyczna. Szkoda, że zmarnowali swoje możliwości wokalne dla takiej piosenki.

Duncan Laurence (Holandia)

Łukasz: Dla mnie zwycięzca podczas wieczoru w Amsterdamie, bardzo piękne, emocjonalne wykonanie.

Karol: Duncan zebrał największe owacje, co nie powinno dziwić skoro koncert odbywał się w kraju z którego pochodzi artysta. Nie jest to jednak jedyna przyczyna, Holender jest po prostu znakomity na scenie. Umiejętnie przechodzi z niższych na wyższe tonacje, zaś wizualizacje nawiązujące do motywu wody i teledysku na pewno wzmacniają mistycyzm tego utworu. Holandia będzie się liczyć w tym roku na pewno, ale czy można mówić już o pewnym zwycięstwie?

Maria: WINNER ALERT. Pierwszy raz zgadzam się z głosem tłumu i bukmacherów. Duncan jest na żywo perfekcyjny, potrafi wytworzyć kameralną atmosferę na gigantycznej hali. Niestety, nie widzieliśmy w Amsterdamie jeszcze reprezentanta słonecznej Italii oraz Rosji – a szkoda, bo chętnie bym skonfrontowała te wrażenia na żywo.

KEiiNO (Norwegia)

Ignacy: Energetyczne, sympatyczne trio z Norwegii rozruszało publiczność zgromadzoną w AFAS Arenie, a sami artyści do późnych godzin nocnych pozowali do zdjęć z fanami.

Łukasz: Bardzo pozytywni artyści, ich energia dała mi się we znaki podczas występu, długo nie przestanę słuchać tej piosenki.

Karol: Początkowo miałem obawy, czy utwór nie jest jednak zbyt kiczowaty aby przedstawić go w ciekawy sposób na scenie … zdecydowanie nie! Tom i Alexandra bardzo dobrze uzupełniają się na scenie, zaś Fred i śpiewane przez niego wersy w języku Sami nadaje utworowi etnicznego, bardzo skandynawskiego charakteru. Może nie znajda się w czołówce, ale o awansie można na pewno realnie myśleć.

Maria: Powiem jedno – czysta perfekcja wokalna.

Tulia (Polska)

Ignacy: Miłe zaskoczenie, rewelacyjny, radosny, kolorowy występ. W tym roku nasze reprezentantki dumnie prezentują nasz folkor i tradycje, ale przede wszystkim nawiązały świetny kontakt z publicznością w Amsterdamie.

Maria: Perfekcyjne wykonanie podczas koncertu, do tego piękna prezencja. Prosta ale ciekawa choreografia. Nie uważam, że trzeba tańczyć i fikać na scenie, żeby osiągnąć fajny efekt. Jestem bardzo dumna z dziewczyn – a do tego świetnie nas reprezentowały podczas spotkania prasowego.

Łukasz: Nasze wspaniałe, jedyne, kolorowe dziewczyny dały świetny występ. Ich biały śpiew bardzo dobrze zabrzmiał w arenie.

Ester Peony (Rumunia)

Łukasz: W tym występie zaciekawiły mnie wizualizacje, które oddały klimat piosenki, oraz bańki mydlane, które wypełniły arenę, można się więc spodziewać ciekawego show w maju.

Maria: Dobry wokal, przyjemna inscenizacja i efekty. Sam występ w całości dość przeciętny.

Serhat (San Marino)

Maria: O tym panu można mówić i mówić. Stanowczo zebrał jedne z największych braw zarówno na spotkaniu prasowym jak i w Arenie, a publika śpiewająca z nim refren utworu – to coś niesamowitego. Warto podkreślić niesamowity urok i energię Serhata, który nawet na chwilę nie usiadł i dzielnie robił sobie zdjęcia z fanami, do tego jeszcze wykonując swoje hity podczas after party.

Ignacy: Zanim Serhat wyszedł na scenę dostał ogromne owacje od publiczności, widać że jego piosenka, została napisana specjalnie dla fanów. Prosty tekst, niski charakterystyczny wokal wokalisty to mocny punkt występu. Działo się, oj działo.

Nevena Bozovic (Serbia)

Ignacy: Wokal Neveny robi ogromne wrażenie na żywo, a mocna bałkańska ballada, z charakterystycznymi instrumentami daje wokalistce duże szanse na zajęcie wysokiego miejsca.

Łukasz: Bardzo dobre wykonanie na żywo, uwielbiam zwłaszcza tę część po serbsku.

Miki (Hiszpania)

Maria: Mój ukochany utwór, który napędza mnie codziennie i dodaje energii. Tak też było w Arenie – jestem zakochana w aurze, którą wytwarza Miki. Widownia oszalała i stanowczo jest to świetna propozycja i wybór Hiszpanii. Dodam, że utwór był ostatnim przed przerwą więc przechadzając się do toalety można było usłyszeć fragmenty La Vendy

Karol: Miki to przyjemny do obserwacji artysta zaś jego La Venda to raczej nie kandydat do miejsca w top10, ale może zostać doceniony ze względu na pozytywną energię. Słuchając tego utworu aż chce się tańczyć na ulicach Barcelony

Luca Hanni (Szwajcaria)

Łukasz: Widać efekty przygotowań, bardzo energiczny występ z zaciekłym tańcem, bardzo mi się podobało.

Karol: Luca jest atrakcyjnym facetem i ma zdolności taneczne. Na scenie serwuje nam prawdziwy „dirty dancing”, który niestety ciężko połączyć mu z czystym śpiewem, ale nie jest zakłóca to całej piosenki, która jest po prostu przyzwoitym popowym utworem na poziomie. Szwajcaria będzie się na pewno liczyć w walce o zwycięstwo.

Michael Rice (Wielka Brytania)

Łukasz: Dobry głos, ale jego wykonanie, nie zapadło mi w pamięć.

Maria: Fajny utwór, dobry głos. Wielka Brytania nie ma się czego wstydzić.

Po udanym koncercie udaliśmy się na after party, gdzie bawiliśmy się w rytm eurowizyjnych przebojów do białego rana.

Podsumowując – świetne przeżycie, genialna organizacja ze strony ekipy Eurovision in Concert. Jeżeli ktoś nie ma możliwości wybrać się na Eurowizję – to jest dobra alternatywa.

Po więcej materiałów zapraszamy na nasze media społecznościowe. Na facebooku może zobaczyć zapis koncertu live, a na Instagramie relację z całego dnia – kliknij tutaj.

fot. Eurovision In Concert // archiwum własne

Exit mobile version