Eurowizja 2021: czy powracającym reprezentantom potrzebny jest publiczny wybór piosenki?

Eurowizja 2021

fot. eurovision.tv

Eurowizja 2021 będzie pierwszą edycją konkursu, w której ponad połowę reprezentantów będą stanowili artyści powracający. Wszystko to za sprawą odwołanej edycji z roku 2020 i automatycznego wyboru swoich reprezentantów na przyszły rok przez dużą cześć nadawców. Sprostanie oczekiwaniom fanów i dorównanie poziomem swoim propozycjom sprzed roku z pewnością nie będzie należało do łatwych zadań. Czy powracającym artystom potrzebna jest pomoc fanów w wyborze utworu, czy sami lepiej będą wiedzieć, jak trafić w serca fanów i osiągnąć sukces w maju?

Na ten moment 23 nadawców potwierdziło, że w 2021 roku postawi na wykonawców, którzy mieli ich reprezentować na konkursie 2020 roku. Wczoraj dowiedzieliśmy się, że do tego grona dołączył Vasil z Macedonii Północnej. Spośród powracających reprezentantów wytypowanych wewnętrznie aż dla 19 utwory zostaną wybrane wewnętrznie. Odbędą się jednak też cztery publiczne wybory piosenek (w Hiszpanii, Słowenii, Serbii i Izraelu). W tym ostatnim finał narodowy z trzema propozycjami napisanymi dla Eden Alene już za nami. Poprzez głosowanie w aplikacji mobilnej na Eurowizję wybrano utwór ,,Set Me Free”.

Czy zatem publiczny wybór piosenki na Eurowizję 2021 dla ogłoszonych już reprezentantów jest dobrą strategią nadawców? Przyjrzyjmy się zatem wszystkim za i przeciw.

Eurowizja 2021: argumenty za publicznym wyborem piosenki:

1. Umożliwienie widzom udziału w decyzji

Widzowie w niektórych krajach są przyzwyczajeni do eurowizyjnych preselekcji, niekiedy rozbudowanych na wiele etapów. Często finały narodowe wiążą się tam z podobnymi emocjami co sama Eurowizja. Odebranie publiczności tradycyjnej, corocznej rozrywki wiązałoby się pewnie ze sporym niezadowoleniem. Głos oglądających stanowi 50% rezultatu na Eurowizji. Rodacy przed telewizorami mogą być więc świetną próbą mierzącą upodobania potencjalnych telewidzów z Europy. Dużo łatwiej będzie trafić w ich gust dając wybór lokalnym widzom zamiast ekipie wybierającej utwór wewnętrznie.

Hurricane będą reprezentować Serbię na Eurowizji 2021, fot. eurovision.tv / MIOMIR MILIĆ

2. Promocja materiału artysty i samego artysty przed Eurowizją

Nie zawsze reprezentantami są nazwiska, które przyciągają tłumy przed telewizory. Często potrzeba przemyślanej strategii promocyjnej, aby odpowiednio wypromować artystę oraz zapewnić satysfakcjonujące wyniki oglądalności majowego konkursu. Pomóc w tym mogą preselekcje, w których wykonawca mógłby przedstawić swoje piosenki. Fani wybraliby swój ulubiony utwór spośród zaprezentowanych przez artystę, ale odrzucona reszta na pewno nie przeszłaby bez echa. Reprezentant w ten sposób zdobyłby większą rozpoznawalność w kraju, ale również przełożyłoby się to na większą oglądalność Eurowizji. W takiej sytuacji zarówno artysta, jak i nadawca byliby wygrani.

3. Możliwość zapobiegnięcia ewentualnej złej decyzji nadawcy

Czasami pojawia się ryzyko, że nadawca nie będzie umiał odpowiednio współpracować z artystą. Może to doprowadzić do wybrania utworu przez niewielką grupę decydentów, nawet jeśli piosenka ta jest niezgodna z wizją artystyczną wykonawcy. Kompatybilność reprezentanta z utworem powinna być jednym z kluczowych kryteriów przy wyborze propozycji na konkurs, jednak w historii Eurowizji znamy przypadki, gdy wykonawca nie był zadowolony z kompozycji, którą mu narzucono. Wybór publiczny prawdopodobnie zapobiegnie tego typu sytuacji, bo widzowie od razu wyczują, która propozycja pasuje do danego wokalisty, a co wyjątkowo mu nie leży. Publiczność ma w tym przypadku często ,,lepszego nosa” niż kilka wybranych osób z telewizji. Inna sprawa, że sam artysta ma także możliwość dorzucenia swoich trzech groszy, nawet w niekoniecznie ładny sposób (patrz. sabotaż ,,Cherry Red” w wykonaniu Roxen w 2020 roku).

Roxen będzie reprezentować Rumunię na Eurowizji 2021, fot. eurovision.tv / ŞTEFAN DACIAN FOLDI

Eurowizja 2021: argumenty przeciw publicznemu wyborowi piosenki:

1. Utwory z publicznego naboru mogą nie oddawać tego, co chcieliby zaprezentować artyści

O ile w przypadku prezentacji własnych utworów podczas publicznego wyboru piosenki na Eurowizję można mówić o pokazaniu się artysty nie tylko od strony wokalnej, tak w przypadku publicznego naboru kompozycji wpływ wykonawcy na prezentowaną treść jest znikomy lub nawet żaden. Kompozytorzy z całego kraju lub nawet z zagranicy przesyłają nadawcy swoje propozycje utworów, po czym selekcjonuje on najlepsze według siebie piosenki do preselekcji. Może to uczynić sam, ale może też kontaktować się przy tym z reprezentantem. Całe szczęście jeśli wśród nadesłanych propozycji znajdzie się jeden lub kilka utworów, które współgrają z artystą. Co jeśli nie identyfikuje się on z żadną propozycją? Nadawca może wtedy powiedzieć ,,trzeba anulować, bo przegramy”, ale może też iść w zaparte i koniec końców wysłać na konkurs utwór niewspółgrający z reprezentantem. Sukces w takim przypadku jest raczej rzadko spotykany.

2. Sugerowanie się propozycją z ubiegłego roku

Jeśli coś wypaliło rok temu i utwór skradł serca widzów w kraju i w Europie, prawdopodobnie będą chcieli w tym roku usłyszeć coś podobnego. Nie zawsze jednak utwór podobny do choćby nawet genialnej piosenki sprzed roku jest najlepszą opcją. W stawce może trafić się przecież równie ciekawa propozycja, która jednak pozostanie przez fanów zignorowana ze względu na fakt, że znacznie różni się od ubiegłorocznej.

Powiedzenia, że ,,piorun nigdy nie trafia dwa razy w to samo miejsce” i ,,nie można dwa razy wejść do tej samej rzeki” nie wzięły się znikąd. Mało prawdopodobne jest zatem znalezienie kopii piosenki sprzed roku, która jednak będzie w jakikolwiek sposób nowatorska. Może warto poszukać geniuszu w trochę innym brzmieniu. To właśnie rok 2021 zweryfikuje podejście nadawców do konkursu i jakość artystów. Każdemu może trafić się tzw. perełka, ale nie każdy będzie potrafił rok po roku przygotować dwie, różniące się od siebie, ale równie odbierające mowę propozycje.

Dadi Freyr będzie reprezentować Islandię na Eurowizji 2021, fot. eurovision.tv / MUMMI LÚ

3. Mniej czasu na solidne przygotowanie przemyślanego występu

Siłą rzeczy, jeśli nadawca stawia na preselekcje, to duża część czasu i uwagi poświęcana jest organizacji tego widowiska. Skutkiem tego jest mniej czasu na przemyślenie i zorganizowanie ciekawego występu na konkurs w Rotterdamie. Nadawca do końca bowiem nie wie, która piosenka zostanie wybrana do wyjazdu na konkurs. Dopiero po zakończeniu finału narodowego może tak na dobrą sprawę zająć się opracowywaniem lub dopracowywaniem prezentacji scenicznej. Przy niewielu piosenkach startujących w eliminacjach krajowych można się pokusić o stworzenie gotowej prezentacji scenicznej do każdej z nich już na etapie przygotowań do preselekcji. Mimo sporej liczby biorących udział utworów z opcji tej korzysta, np. Szwecja. Każdy występ jest tam już na etapie Melodifestivalen przygotowany pod Eurowizję, a ewentualne korekty są znikome. Jest to jednak opcja wymagająca dużego zaangażowania i wkładu pieniężnego nadawcy, co dla innych krajów może się wydawać nieopłacalne.

Eurowizja 2021: co wiemy?

Eurowizja 2021 odbędzie się w dniach 18, 20 i 22 maja w Ahoy Arenie w Rotterdamie. Część planów organizatorów na ten rok zobaczymy w tym roku. Konkurs poprowadzą Chantal Janzen, Jan Smit i Edsilia Rombley. W 2021 roku, do grona gospodarzy dołączy również NikkieTutorials. Projekt sceny autorstwa Floriana Wiedera pozostanie ten sam, a logo przeszło nieznaczne zmiany kosmetyczne. Znaczącą różnicą w stosunku do Eurowizji 2020 jest możliwość występu z wgranymi chórkami. Dodatkowo, do 26 marca uczestnicy będą musieli wysłać nagrane wcześniej występy, na wypadek organizacyjnych utrudnień związanych z pandemią. Do tej pory ogłoszono, że na Eurowizji 2021 pojawi się przynajmniej 20 niedoszłych uczestników tegorocznego konkursu. Wśród wykonawców, którzy na pewno zaśpiewają w Rotterdamie są m.in.: Hooverphonic z Belgii, Go_A z Ukrainy, Eden Alene z Izraela czy Destiny z Malty.

Exit mobile version