Eurowizja 2023 już za dwa miesiące. Za nami finały narodowe w Mołdawii i Serbii, a także w innych krajach, w których system głosowania przypomina sposób oceniania w kontrowersyjnych selekcjach Polski. Oto porównanie!
Kolejne kraje przeprowadziły eliminacje do 67. Konkursu Piosenki Eurowizji w Liverpoolu. Nie milkną także echa ubiegłotygodniowych preselekcji Tu bije serce Europy – Wybieramy hit na Eurowizję. Sprawdzamy, jak formułą i przejrzystością głosowania różnią się poszczególne konkursy.
Eurowizja 2023: transparentność w Mołdawii i Serbii
4 marca odbył się finał mołdawskich eliminacji Etapa Națională. W konkursie wystąpiło 10 wykonawców, których ocenili jurorzy i widzowie w stosunku 50/50. System głosowania był identyczny, jak ten użyty w Polsce. Zwycięzcę wybrało połączenie punktów od piątki ekspertów i widzów. Decyzja w razie remisów należała do jury. Po raz pierwszy w historii mołdawskich selekcji publiczność głosowała online, bez opłaty.
Po zakończeniu prezentacji utworów piątka jurorów publicznie zaprezentowała swoje głosy, które zostały zamienione na punkty w skali 1-8, 10 i 12. Następnie organizatorzy ujawnili dokładne wyniki głosowania online – widzowie mogli zeskanować kod QR z ekranu, a głosy były dla jasności weryfikowane przez kod SMS. W ten sposób nie ma żadnych wątpliwości, że wyraźnym zwycięzcą transparentnego głosowania, z kompletem 24 punktów, jest Pasha Parfeny.
Podobnie tego samego wieczoru w Serbii, piątka jurorów podała do kamer swoje indywidualne głosy od 1 do 12 punktów, które zmieniły się we wspólną punktację. Następnie prowadzący Pesmy za Evroviziju ’23 przedstawili noty od widzów, jednocześnie ogłaszając dokładną liczbę zdobytych przez uczestników głosów SMS. Co ważne, już na kilka minut po zakończeniu transmisji nadawca RTS upublicznił szczegóły głosowania we wszystkich etapach konkursu.
Na stronie internetowej telewizji można bez problemu znaleźć skany odręcznie wypełnionych dokumentów: indywidualnych kart jurorów, protokołów z głosowania jury, protokołów z firmy nadzorującej głosowanie SMS i protokołów z ostatecznymi wynikami. Dotyczy to zarówno obu półfinałów, jak i sobotniego finału. Oto przykłady takich dokumentów, wyraźnych w swej prostocie.
Litwa i Łotwa: kraje z podobnymi zasadami
Państwa bałtyckie także stosowały w tym roku głosowanie 50/50 przy użyciu punktów w skali eurowizyjnej. W przypadku finału łotewskiej Supernovy organizatorzy pokazali w trakcie koncertu cząstkowe wyniki głosowania SMS, a na końcu ujawnili zwycięzcę całego konkursu. Po finale jednak nadawca LTV opublikował w sieci ranking komisji jurorskiej, jak i liczbę głosów publiki zdobytych przez poszczególnych uczestników. Okazało się, że grupa Sudden Lights triumfowała w obu głosowaniach, zdobywając 35,76% ze 185 432 głosów.
W litewskim Pabandom iš naujo! co tydzień (w obu ćwierć- i półfinałach) publikowane były na żywo punkty jurorów i dokładne głosy widzów zamienione na punkty. Podczas finału obradowało 9-osobowe jury, które przyznało swoje 12 punktów Monice Lynkitė, a 10 punktów Rūcie Mur. Widownia zagłosowała odwrotnie, doprowadzając do remisu. Jak się okazało jeszcze w trakcie transmisji – przewaga jednej wokalistki nad drugą wyniosła w głosach SMS mniej niż 0,3 pp. Zgodnie z zasadami, w Litwie o zwyciężczyni remisu zdecydowało jury. Jego indywidualne głosy (w formie anonimowych rankingów znanych z nazwiska jurorów) telewizja LRT ujawniła wkrótce po finale.
Być może swoim transparentnym działaniem Litwini uniknęli niepotrzebnego skandalu. Od razu przedstawiając nieznaczną różnicę między faworytkami w głosach SMS, a następnie pokazując również niewielką różnicę w ocenach jurorów, nie musieli mierzyć się chociażby z oskarżeniami o faworyzowanie czy stworzenie zasad torujących jurorom drogę do manipulacji.
Eurowizja 2023: Niemcy z proporcjonalnymi głosami. W polskim systemie byłby skandal?
3 marca swoje eliminacje przeprowadziły Niemcy. W finale Unser Lied für Liverpool wystąpiło 8 uczestników, których oceniali jurorzy z 8 krajów i widzowie w stosunku 50/50. Komisje jurorskie przekazały swoje punkty jeszcze w czasie trwania głosowania SMS. Kraje oddawały głosy w skali 1, 2, 3, 4, 6, 8, 10 i 12 punktów. Łącznie eksperci przyznali więc 368 punktów – tę samą pulę rozdali widzowie. Punktacja publiczności była proporcjonalna, tj. za 10% głosów uczestnik otrzymywał 10% punktów z puli, czyli 37 punktów.
Mimo piątej pozycji według jury, triumfowała metalowa grupa Lord of the Lost. Okazuje się jednak, że wynik byłby zgoła inny, gdyby wyniki zamienić na system z polskich selekcji. Wówczas faworyt komisji, Will Church, miałby na koncie 12 punktów od jury i 6 punktów od widzów, a Lord of the Lost – 6 punktów od jury i 12 punktów od publiki. W tej sytuacji remis wygrałby faworyt jury, mimo że – jak wynika z proporcji w głosach widzów – miał prawie 7 razy mniejsze poparcie widowni niż rywale. Dodatkowo, mielibyśmy remis na trzeciej i czwartej pozycji oraz poczwórny remis pozostałych uczestników. Zapewne takie wyniki wzbudziłyby oburzenie opinii publicznej i fanów, którzy odebraliby je jako zbyt dużą władzę jurorów w teoretycznie równym głosowaniu 50/50.
W przypadku Eurowizji oddawanie takich samych punktów przez jurorów i widzów w każdym kraju ma swój sens. Kraje większe i bardziej zróżnicowane demograficznie mają wtedy ten sam wpływ na międzynarodowe wyniki, co kraje niewielkie i bardzo jednolite. Z kolei w preselekcjach, gdzie często konkuruje dużo mniej niż 25-26 finalistów, łatwiej jest o remisy. Jak pokazuje przykład Niemiec (i nieoficjalnie Polski), łatwiej jest też zmniejszyć znaczenie głosowania widzów w jednym kraju (!), ograniczając je do niewielkich różnic między kolejnymi miejscami.
Eurowizja 2023: polskie preselekcje dalej bez jawności
Skandal po konkursie Tu bije serce Europy – Wybieramy hit na Eurowizję dotyczy w dużej mierze kwestii transparentności głosowania i prezentacji wyników. Jak do tej pory:
- Nie poznaliśmy indywidualnych ocen jurorów (Litwa, Mołdawia, Serbia). Przewodnicząca jury – Edyta Górniak – potwierdziła też, że przedstawione przez nią oceny były przekazane przez produkcję konkursu do używanej przez nią słuchawki.
- Nie poznaliśmy szczegółowych wyników głosowania SMS (Litwa, Łotwa, Mołdawia, Serbia). Telewizja Polska nie odniosła się do tej kwestii, mimo ujawnionych w mediach informacji, według których różnica między Jannem a Blanką była trzykrotna. Wokalista miał zdobyć ok. 50% wszystkich głosów.
- Nie pokazano na żywo rosnących not 1-12 od telewidzów, choć wymagał tego aneks nr 2 do regulaminu Tu bije serce Europy. Od razu przedstawiono końcowy ranking, również bez zsumowanych not. Przyznane punkty i ich sumy TVP ujawniła dopiero kolejnego dnia.
- Nie wiemy, w jakich okolicznościach sporządzone i oddane zostały karty do głosów jury oraz czy i w jaki sposób zweryfikowano niezależność członków jury od uczestników. Zagadką pozostaje też to, w jakich okolicznościach zliczone zostały wyniki głosowania jury.
- Nie wiemy także, czy głosowanie jurorów i widzów było niezależnie audytowane (Mołdawia, Serbia) ani czy w ogóle istnieją protokoły itp. jakkolwiek dokumentujące procedurę (Serbia).
Do części tych aspektów oraz innych kwestii formalnych i etycznych, które jak widać – są respektowanym standardem w Litwie, Mołdawii czy Serbii, wraz z innymi mediami eurowizyjnymi odnieśliśmy się w apelu do Prezesa TVP S.A., Pana Mateusza Matyszkowicza. Wnioskujemy w nim o zajęcie stanowiska po preselekcjach. Jego treść jest dostępna pod adresem eurowizja.org/apel.
Źródła i fot.: nadawcy publiczni – TRM, RTS, LTV, LRT, ARD, Pudelek, RMF, opr. własne