Eurowizja bez Rosji

Eurowizja wzbudza zainteresowanie nie tylko w maju, gdy w podekscytowaniu śledzimy półfinały i finał konkursu. Przez cały rok różne serwisy poświęcone tej tematyce wynajdują ciekawostki bądź organizują sondaże, pytając swoich czytelników np. o ulubioną piosenkę bałkańską czy o kraj, którego powrót w 2014 jest najbardziej oczekiwany. Serwis wiwibloggs.com zadał pytanie dość przewrotne i intrygujące. Postanowił dowiedzieć się, które państwo czytelnicy portalu najchętniej wyrzuciliby z konkursu.

Niemal 16% spośród 1812 wskazań przypadło Rosji, niewiele mniej zdobyła Białoruś, a zaraz za nią znalazł się Azerbejdżan. Z nieobecności tych państw cieszyłoby się najwięcej osób – zdobyły ponad 45% wszystkich głosów. Polskę wskazano 11 razy, co daje nam (ex aequo z 2 innymi krajami) odległą 30. pozycję. Pierwsza dziesiątka przedstawia się następująco:

#PaństwoGłosy%
1.Rosja28915.95%
2.Białoruś26614.68%
3.Azerbejdżan26514.62%
4.Grecja1498.22%
5.Turcja1417.78%
6.Wielka Brytania472.59%
7.Armenia432.37%
8.Gruzja341.88%
9.Łotwa311.71%
10.Litwa311.71%

Organizatorzy sondażu zwracają uwagę na komentarze, które ich czytelnicy pozostawili, chcąc wyjaśnić powody swoich decyzji. W przypadku Białorusi były to np. skandale preselekcyjne, Azerbejdżanu – szwedzcy (sporadycznie greccy) autorzy piosenek lub domniemane oszustwa podczas głosowania, ale najwięcej emocji wzbudziła wśród głosujących Rosja. Głównym powodem, dla którego uznawano, że to Rosja powinna zrobić sobie przerwę od Eurowizji, był wprowadzony tam niedawno zakaz promocji zachowań nieheteronormatywnych. Wg czytelników wiwibloggs.com rosyjskie prawo stoi w sprzeczności nie tylko z prawami człowieka, lecz również z ideą Eurowizji, której założeniem jest łączyć, a nie dzielić, na co wskazują choćby ostatnie eurowizyjne motta: Join us! (Przyłącz się!) czy We are one (Jesteśmy jednością).

Sprawa nabiera szczególnego znaczenia w zestawieniu z niedawną korespondencją, jaką wymienili przedstawiciele oficjalnego irlandzkiego bloga poświęconego Eurowizji, eurovisionireland.net, i Europejskiej Unii Nadawców (EBU). W liście otwartym do EBU wyrażono zaniepokojenie odnośnie do rosyjskiego prawa uderzającego w mniejszości seksualne (LGBT od słów les, gay, bi i trans) oraz poddano pod rozwagę problem ewentualnego zwycięstwa Rosji i związanej z tym organizacji Eurowizji rok później. Przypomniano fundamentalne zasady Eurowizji, akceptację i zrozumienie, i zaproponowano stworzenie statutu strzegącego tych zasad, który każde z państw chętnych wziąć udział w konkursie musiałoby zaakceptować.

Reprezentujący EBU Jon Ola Sand i Sietse Bakker przyznali w odpowiedzi, że nietolerancja dotykająca nieheteronormatywnych fanów Eurowizji jest niepokojąca i dodali, że ten niepokój podzielają. Potwierdzili, że Konkurs Piosenki Eurowizji jest miejscem dla każdego, bez względu na orientację seksualną, i zapewnili wsparcie dla mniejszości seksualnych w takim samym stopniu, w jakim te mniejszości wspierają Eurowizję. Zaznaczyli jednak, że Eurowizja nie jest środkiem do tego, by mówić rządom, co powinny robić, aczkolwiek pozostaje najmocniejszym narzędziem w Europie, dzięki któremu ludzie spotykają się niezależnie od kultury, koloru skóry czy orientacji seksualnej. Te wartości zawsze pozostaną bliskie Eurowizji.

Choć z listu nie wynikają żadne konkretne rozwiązania, to jednak sam fakt otrzymania odpowiedzi od EBU oraz zapewnienia o wsparciu z jej strony świadczą o znaczeniu problemu. Wśród fanów i uczestników Eurowizji osoby reprezentujący mniejszości LGBT są bowiem tak samo liczne jak w każdej innej dziedzinie życia, jednak ze względu na otwartość konkursu nie muszą one ukrywać swoich skłonności. Gdyby organizacja Eurowizji ponownie przypadła Rosji, taka otwartość zostałaby uznana za promocję niewłaściwych zachowań i wiązałaby się z sankcjami karnymi. Z podobnym problemem borykają się obecnie sportowcy w związku z Zimowymi Igrzyskami w rosyjskim Soczi.

W kontekście eurowizyjnym nowe rosyjskie prawo wydaje się nie mieć pokrycia. To przecież Rosję w 2003 reprezentował duet t.A.T.u., którego członkinie kreowały się na parę lesbijek, a Dina Garipova śpiewała przed kilkoma miesiącami:

What if we aimed
To stop the alarms
What if we chose to
Bury our guns
Why don’t we always
Reach out to those
Who need us the most
 Co gdybyśmy dążyli
By zatrzymać alarmy
Co gdybyśmy wybrali
By zakopać broń
Dlaczego nie zawsze
Wyciągamy ręce do tych
Którzy najbardziej nas potrzebują

Wyniki sondażu na  wiwibloggs.com należy oczywiście potraktować z przymrużeniem oka, ale nietolerancja wobec jakiejkolwiek mniejszości zawsze będzie wzbudzała niepokój w miłośnikach Eurowizji, dla których muzyka jest ponad podziałami. Parafrazując rosyjskie reprezentantki z Rygi, nie wierzymy, że nietolerancja może trwać wiecznie, nie boimy się.

(pj)

Źródło: wiwibloggs.com, eurovisionireland.net

Exit mobile version