Eurowizja dla Ukrainy. Wygrała muzyka, polityka, solidarność czy hejt?

Eurowizja 2023, Ukraina, Kalush Orchestra

Eurowizja 2023 odbędzie się w Wielkiej Brytanii, choć zwycięzcą poprzedniej edycji jest Ukraina. Na zdjęciu zespół Kalush Orchestra na scenie w Turynie. Fot. eurovision.tv / Corinne Cumming

Eurowizja 2022 zakończyła się spektakularnym zwycięstwem Ukrainy. Reprezentująca kraj formacja Kalush Orchestra zdobyła rekordową liczbę punktów od telewidzów, dzięki czemu eurowizyjne trofeum po raz trzeci w historii powędrowało do Ukrainy. Niebywały sukces zespołu i dobrą piosenkę przyćmiły jednak oskarżenia o upolitycznianie konkursu, afery związane z głosowaniem oraz niesprawiedliwe komentarze w polskim internecie.

Dawno Eurowizja nie spowodowała tak ogromnej burzy medialnej, kontrowersji i komentarzy opinii publicznej. Z jednej strony to pokazuje, że Eurowizja w naszym kraju w końcu przestaje uchodzić za syndrom kiczu i coraz więcej osób interesuje się konkursem, śledząc aktualne wydarzenia. Z drugiej zaś boli fakt, że zwycięstwo Ukrainy jest sprowadzane do dyskusji na temat braku podziękowania Ukraińców za wsparcie dla Polski w postaci punktów dla Krystiana Ochmana od ukraińskiego jury. Równie niesprawiedliwe, ale i wynikające z braku wiedzy, wydają się zarzuty o odchylenia konkursu w kierunku polityki.

KALUSH Orchestra podczas Ceremonii Otwarcia Eurowizji 2022 / Foto: EBU / Sarah Louise Bennet

Eurowizja testem na solidarność

Choć wielu komentujących zarzuca konkursowi polityczność, w tym miejscu trzeba przypomnieć, w jakich okolicznościach powstała Eurowizja. Jej pierwsza edycja odbyła się w 1956 roku, w czasie, gdy na fali była koncepcja integracji europejskiej w różnych obszarach – gospodarczym, politycznym, obronnym, także kulturalnym. To wynik okropnych doświadczeń drugiej wojny światowej i mądrości kolejnego pokolenia, które wpadło na prosty w zarysie i trudny w realizacji pomysł. Jeśli będziemy razem, jeśli będziemy zjednoczeni wobec konkretnych wartości, niezależnie od narodowości czy stawianych granic, osiągniemy wspólne korzyści, a widmo wojny odejdzie w niepamięć.

Właśnie dlatego Eurowizja to ogromna platforma, która od początku służy nie tylko do promowania własnej twórczości czy swojego kraju, ale i mówienia o tematach trudnych czy problemach społecznych. To nie żadna nowość – tak bowiem jest od połowy lat 50., co przez lata znajdowało odzwierciedlenie w tekstach utworów czy w występach scenicznych. Nie inaczej jest w tym roku, gdy tematem numer jeden na świecie jest wojna w Ukrainie, kraju, który teraz niezwykle potrzebuje wsparcia w różnych obszarach życia. Europa ten test zdała. W końcu widzowie w 28 z 40 głosujących krajów przyznali najwyższą notę reprezentantom Ukrainy, tym samym pokazując, że muzyka jest ponad konfliktami i ponad uprzedzeniami.

Eurowizja 2022: znamy szczegółowe wyniki głosowania w konkursie.

Eurowizja z utworem na miarę 2022 roku

Czy to oznacza, że wszyscy mają lubić utwór Stefania, bo tego wymagają trudne czasy? Absolutnie nie. To dobre i zdrowe, gdy mamy różne opinie i podobają nam się zgoła inne rzeczy. Tu chodzi o zrozumienie, dlaczego Ukraina wygrała Eurowizję. Chcę jednak podkreślić, że w mojej opinii czynniki muzyczne były równie ważne jak te społeczne. Stefania to piosenka, która łączy w sobie folk, etniczność muzyki ukraińskiej ze współczesnymi brzmieniami rapu. Co więcej, to kolejny rok, gdy Ukraina decyduje się na wystawienie propozycji będącej miksem tradycji i nowoczesności. To połączenie, jak pokazują statystyki, jest ich eurowizyjnym przepisem na sukces. To również nie nowość, że Ukraina zajmuje wysokie miejsce na Eurowizji. Bowiem na tle krajów regionu posiada wyróżniający się rynek muzyczny i strategię promocji swojej kultury w Europie.

Oczywiście nie bez znaczenia jest też warstwa tekstowa i symboliczna kompozycji. W końcu tytułowa Stefania, to imię matki jednego z członków Kalush Orchestra. Po wybuchu wojny w Ukrainie piosenka stała się viralem i hymnem oporu wobec agresora. Dziś też Stefania jest utożsamiana z matką opłakującą swojego syna, który walczy w wojnie. Ten kontekst był również niezwykle ważny, jeśli chodzi o sympatie widzów z całej Europy.

https://www.youtube.com/watch?v=F1fl60ypdLs

Burza o dwunastkę

Pisząc o zdanym teście Europy na solidarność, trudno to samo powiedzieć w odniesieniu do Polski. Najlepszym tego przykładem są komentarze, z którymi zetknąłem się w mediach społecznościowych, podczas transmisji na YouTubie i pod artykułami Eurowizja.org. Pierwsze reakcje były wręcz skandaliczne. Pojawiały się zarzuty o wspieranie banderowców, kupowanie SMS-ów przez Ukrainę czy inwektywy adresowane w kierunku uchodźców. Kuriozalnym, a wręcz problemem wagi narodowej stała się kwestia braku punktów od ukraińskiego jury dla Krystiana Ochmana. Nie zabrakło przy tym dość licznych wypowiedzi, że punkty z Ukrainy należą nam się jako wyraz podziękowania dla Polski za wsparcie, którego Ukraińcom udzielają Polacy od pierwszych chwil wojny. Jakie to egoistyczne! Solidarność i chęć niesienia pomocy bierze się z potrzeby serca, a nie z oczekiwania na rewanż!

W moim odczuciu sprawie nie przesłużyli się politycy i celebryci. Ci do teraz podsycają atmosferę, chętnie komentując brak punktów z ukraińskiego jury. Co więcej, w sieci można natrafić nawet na wypowiedzi filozofów, którzy tłumaczą, czy z etycznego punktu widzenia powinniśmy liczyć na punkty z Ukrainy. Wbrew niektórym opiniom Eurowizja to konkurs muzyczny i jeśli już walczyć z jej „politycznością”, to właśnie w tym aspekcie, by nie oczekiwać, że dany kraj przyzna innemu punkty ze względów innych niż poza muzyczne. Niemniej za naszą wschodnią granicą również toczy się dyskusja, dlaczego ukraińskie jury nie przyznało punktów reprezentantowi Polski. Tu oliwy do ognia dodała jedna z jurorek. Usilnie twierdziła, że dała River aż dziesięć punktów. W rzeczywistości dziesiątka wpisana w formularz do głosowania oznaczała dziesiąte miejsce dla tej propozycji.

Polska: Krystian Ochman – River (Eurowizja 2022). Fot. EBU / NATHAN REINDS

Eurowizja dawno nie była tak kontrowersyjna

Najbardziej ubolewam nad tym, że opinii publicznej umknął fakt, iż Polska otrzymała dwunastkę od widzów z Ukrainy. To w moim odczuciu powinno uciąć całą absurdalną i niepotrzebną dyskusję na temat wsparcia. Dziękuję wszystkim czytelnikom i fanom konkursu, którzy co rusz przypominają o pełnym wymiarze punktów z Ukrainy dla Polski.

O tym, że Eurowizja wywołuje ogromne emocje nie trzeba nikogo przekonywać. Są one tym większe, gdy nasz reprezentant bierze udział w finale konkursu. A w tym roku mieliśmy do czynienia z sytuacją bezprecedensową, bowiem Polska liczyła się w gronie faworytów do wygranej. Niestety odnoszę wrażenie, że dwunaste miejsce Polski i jednocześnie wygrana Ukrainy spadły na polskich widzów jak grom z jasnego nieba. Przelała się czara goryczy, która swoje ujście znalazła w internecie. Zrozumiałym jest rozczarowanie i niezadowolenie z wyników, ale pamiętajmy, by komentując konkurs nie uciekać się do hejtu i nienawiści. Eurowizja powinna generować wyłącznie pozytywne emocje, których tak nam przecież brakuje w tych trudnych czasach. Za rok też będzie Eurowizja, bądźmy zatem wtedy mądrzejsi o tegoroczne doświadczenia.

Eurowizja 2022: Kalush Orchestra zwycięzcami konkursu. Fot. Eurovision.tv
Exit mobile version