Eurowizja 2022 dostarczyła widzom i fanom konkursu wiele emocji – zarówno pozytywnych, jak i negatywnych. Te ostatnie związane są z nieprawidłowościami w głosowaniu sześciu państw drugiego półfinału. Niepokojący wzór głosowania wykryła Europejska Unia Nadawców, nagłaśniając sprawę tuż przed ogłoszeniem wyników Eurowizji. Teraz TVP odpowiada na stawiane zarzuty.
Eurowizja 2022 zakończyła się skandalem. Bowiem po raz pierwszy w historii konkursu doszło do podejrzeń o manipulację głosami jurorów w aż sześciu krajach. Mowa tu o Azerbejdżanie, Czarnogórze, Gruzji, Rumunii, San Marino i Polsce. Pięć dni po finale Eurowizji 2022 Europejska Unia Nadawców przedstawiła na konkretnych przykładach stronniczy model głosowania tych krajów, które miały wzajemnie przyznawać sobie najwyższe oceny w drugim półfinale. Jednak TVP nie zgadza się z prezentowanymi zarzutami.
Eurowizja 2022: TVP oczekuje wyjaśnień
Do czwartkowej prezentacji EBU już wcześniej odnieśli się nadawcy z Czarnogóry, Rumunii i San Marino. Teraz krótki komentarz portalowi Plejada przesłała TVP. Jak czytamy, Telewizja Polska w całości nie zgadza się z prezentowanymi zarzutami i oczekuje ich wycofania oraz wyjaśnienia sytuacji. Co więcej, stacja informuje, że odbyła spotkanie z przedstawicielami EBU, podczas którego nie przedstawili wystarczających argumentów świadczących o jakiejkolwiek manipulacji.
Nie zgadzamy się opinią EBU na temat rzekomych nieprawidłowości w głosowaniu. Identyczny zarzut można próbować formułować w stosunku do innych grup państw, zarówno w tegorocznych, jak i w wielu wcześniejszych konkursach Eurowizji. Wobec tego TVP czeka na ostateczne wyjaśnienie nieporozumień, a w konsekwencji na wyciągnięcie przez EBU wniosków z błędów popełnionych przez organizatorów Eurowizji oraz wycofanie się z zarzutów – przekazała TVP w komunikacie.
Wyważone stanowisko TVP
Warto dodać, że w porównaniu do innych nadawców TVP wydała dość umiarkowany komunikat. Telewizja sanmaryńska zarzuciła EBU autorytaryzm w działaniu. Dodatkowo SMRTV skarży się na brak odpowiedzi od organizacji na kluczowe pytania dla wyjaśnienia sprawy. O krok dalej poszli Rumuni, którzy w szczegółowym oświadczeniu zagrozili wycofaniem się z kolejnych edycji konkursu. TVR odsłoniła także kulisy procedury nadzoru głosowania przez przedstawicieli EBU. Zarówno Rumuńska telewizja, jak i TVP formułują linię obrony na głosowaniu innych państw w drugim półfinale, które również przyznały sobie wzajemnie punkty. Jednak w przypadku Australii, Belgii czy Szwecji nie mówi się o kontrowersjach najprawdopodobniej dlatego, że wszystkie te propozycje zostały wysoko ocenione przez jurorów w pozostałych państwach głosujących w drugim półfinale.
Wcześniej TVP ogłosiła skład jurorski wytypowany do przyznania głosów z Polski. W oświadczeniu z 17 maja Telewizja Polska nie tylko kategorycznie odparła zarzuty stawiane przez EBU, ale także zażądała większej transparentności organizacji w kształtowaniu procedury głosowania.
Eurowizja 2023: co dalej z udziałem Polski?
Na ten moment trudno cokolwiek wyrokować, jak będzie wyglądać kolejna Eurowizja w kontekście tegorocznej afery z głosowaniem. Oceny nie ułatwia nie w pełni transparentna komunikacja ze strony Europejskiej Unii Nadawców. Z drugiej sytuacji sytuacja jest bezprecedensowa i trudno ją porównywać do poprzednich konfliktów i skandali, z którymi radziła sobie Europejska Unia Nadawców. Z pewnością EBU będzie wyjaśniać sprawę w kolejnych tygodniach. Jeżeli ostatecznie nie dowiedzie winy nadawców, możemy się spodziewać prac mających na celu wykluczenie podobnych wątpliwości w przyszłości.
Jeśli zaś udowodni złe intencje sześciu krajów, pewnie czeka je kara finansowa. Trudno raczej przewidywać dyskwalifikację z konkursu, czy tym bardziej zawieszenie członkostwa w EBU wobec aż sześciu nadawców publicznych. To z punktu widzenia biznesowego i politycznego nie byłoby opłacalne dla EBU. Inną kwestią mogą być reakcje tych krajów w postaci wycofania z konkursu jako wyraz dezaprobaty dla ostatecznego werdyktu.
Eurowizja 2023: co wiemy?
Na ten moment Eurowizja 2023 odbędzie się w Ukrainie, co jest rezultatem wygranej grupy Kalush Orchestra w Turynie. Wśród proponowanych lokalizacji są m.in. Mariupol, Kijów czy Lwów. W sumie dziewięć państw zadeklarowało udział w kolejnej edycji konkursu, a część z nich rozpoczęła już przygotowania. To m.in. Cypr, który wybierze reprezentanta za pomocą talent-show, czy Hiszpania i San Marino, które będą kontynuować rozpoczęte w tym roku formaty selekcyjne. Możliwy jest powrót Monako lub Turcji, z którą EBU prowadzi rozmowy. Najprawdopodobniej nie zobaczymy uczestników z Bośni Hercegowiny, Słowacji, a możliwe, że z udziału wycofa się także Macedonia Północna. Także Rumunia zapowiedziała deklarację rezygnacji w związku z aferą z głosowaniem.
Źródła: plejada.pl, pudelek.pl, opracowanie własne