„Zorra, zorra!” Historia wulgaryzmów na Eurowizji. Czego nie wolno zrobić w tekście?

Eurowizja 2024, Hiszpania, Nebulossa

Eurowizja 2024: Nebulossa reprezentuje Hiszpanię z utworem "Zorra". (fot. RTVE)

Eurowizja 2024 odbędzie się za trzy miesiące, a społeczność fanów śledzi aktualnie włoskie Sanremo. W Hiszpanii opadły już emocje po wyborze utworu, którego tekst wzbudził kontrowersje. Sprawdzamy, jak w przeszłości toczyły się losy wulgaryzmów i dwuznacznego slangu na Eurowizji.

Zasady Konkursu Piosenki Eurowizji regulują to, co może znaleźć się w tekście uczestniczących piosenek. Jak wygląda sprawa wulgaryzmów czy slangu z dość jednoznaczną interpretacją? Zbadajmy to na tle tegorocznego wyboru Hiszpanii.

Eurowizja 2024: Nebulossa reprezentantami Hiszpanii i zwycięzcami Benidorm Fest / fot. RTVE

Tekst piosenek na Eurowizji: czego nie wolno robić?

Jedną z kluczowych zasad konkursu jest apolityczność i areligijność przekazu w utworach. Reguła ta została wprowadzona oficjalnie pod koniec lat 70., już po kontrowersjach wokół piosenki Grecji w 1976 roku. Odnosiła się ona do zajęcia Cypru Północnego przez Turcję i obozach dla greckich uchodźców. Później regulamin zakazał także lokowania produktów. Uczestnicy nie mogą w tekstach zawierać nazw marek itp. Kilkakrotnie musieli modyfikować słowa, by pozbyć się z nich Coca-Coli (Szwecja 1987), Facebooka (San Marino 2012) czy Google Maps (Białoruś 2014). Piosenki nie mogą też być, oczywiście, obraźliwe albo dyskryminujące wobec jakiejkolwiek grupy.

Jak Europejska Unia Nadawców patrzy na wulgaryzmy, ostre teksty czy dwuznaczne wyrażenia ze slangu? Trzeba pamiętać, że Eurowizja jest widowiskiem określanym jako rodzinne. W przeszłości nie trzeba było używać wcale nieprzyzwoitych słów, by wywołać emocje wśród publiczności i ściągnąć na siebie uwagę prasy. Stało się tak chociażby, gdy w słowach eurowizyjnych piosenek po raz pierwszy wybrzmiały piersi (Szwecja 1973), seks (Hiszpania 1993) czy gej (Niemcy 2003).

Eurowizja bez przekleństw

Pierwszy przypadek wulgaryzmu pojawił się w 1994 roku. Choć już wtedy regulamin zakazywał używania przekleństw, z ust reprezentantki Francji – Niny Morato padło putain, jeden z popularniejszych francuskich wulgaryzmów. W kolejnych latach organizatorzy ściślej dbali o przestrzeganie zasady i nakazali ominięcie słowa fucking podczas występów Islandii w 2006 czy Szwecji w 2017 roku. W pierwszym przypadku reprezentująca kraj Silvia Night i tak przeklinała podczas prób. Otrzymała w końcu oficjalną groźbę dyskwalifikacji z konkursu.

Ostatnie lata przyniosły nowe sytuacje. Podczas dwóch ostatnich konkursów w Turynie i Liverpoolu uczestnicy w występach na żywo ostentacyjnie ominęli oryginalne słowa, które mogłyby ściągnąć na nich regulaminowe kłopoty, i pozwolili publiczności w hali dośpiewać brakujące wyrazy. Nikt przecież nie skontroluje tego, co w odpowiednim momencie krzykną setki widzów. Były to słowa pussy w łotewskim Eat Your Salad (2022) i bitch w serbskim Samo Mi Se Spava (2023).

Ciekawymi przypadkami są występy Włochów. W 2021 roku grupa Måneskin ominęła wulgaryzm cazzo, który widniał w oryginalnym tekście Zitti E Buoni. Kiedy zespół zaśpiewał ponownie po ogłoszeniu jego zwycięstwa – wokalista już się nie pohamował. Rok później w Turynie ponownie przekleństwo znalazło się we włoskiej propozycji. Tym razem jednak puttane nie zostało wycięte z wykonania na Eurowizji. Trudno ocenić, czym było to spowodowane. Być może decydujący był stopień ostrości słów albo ich wieloznaczność. Dokładne tłumaczenie nakazałoby fragment Brividi w wykonaniu Mahmooda i Blanco rozumieć jako Przepraszam, że z***łem. Anglojęzyczne napisy na oficjalnym kanale Eurowizji zamieniają soczyste słowo na namieszałem.

Eurowizja 2022: Mahmood i BLANCO podczas drugiej próby w PalaOlimpico/ Foto: EBU / Carinne Cumming

Eurowizja 2024: Hiszpania nie musi ocenzurować piosenki

Wiele emocji w Hiszpanii wywołało zwycięstwo duetu Nebulossa w preselekcjach Benidorm Fest. Jego propozycja nosi tytuł Zorra i opowiada o kobiecym wyzwoleniu. Wygraną feministycznego hymnu w stylu disco przyćmiła dyskusja na temat tytułowego słowa, które wielokrotnie powtarza się w tekście oraz efektach wizualnych podczas występu. Zorra dosłownie oznacza lisicę, jednak w hiszpańskim slangu jest jednocześnie obraźliwym określeniem pracownicy seksualnej.

Purytańskie dyskusje rozważały, czy piosenka będzie mogła wybrzmieć w swoim oryginale na Eurowizji 2024. Organizatorzy potwierdzili nadawcy RTVE i hiszpańskiej prasie, że utwór nie łamie zasad i nie musi przejść cenzury. Zorrę usłyszymy więc w maju bez zmian mimo jej dość jednoznacznego i wyuzdanego znaczenia. Reprezentantka Hiszpanii powiedziała: Szczerze, nie byłam pewna, jak ludzie zareagują. Nie wiedziałam, czy to ogóle zadziała. Teraz już wiem, że zmieniliśmy postrzeganie słowa „zorra” i każdy używa go swobodnie.

https://www.youtube.com/watch?v=zSZqlQZ0_us

Eurowizja 2024: co wiemy?

68. Konkurs Piosenki Eurowizji zorganizuje Szwecja za sprawą zwycięstwa Loreen z utworem Tattoo. Miejscem wydarzenia będzie Malmö Arena, gdzie odbyło się ono już w 2013 roku, również po wygranej Loreen. Półfinały konkursu zobaczymy 7 i 9 maja, Wielki Finał – 11 maja 2024 roku. Slogan brzmi United By Music – tegoroczne hasło pozostało w użyciu na kolejne lata. Znamy także projekt sceny i prowadzące konkurs.

W konkursie udział weźmie 37 państw. Ponownie zabraknie m.in. Bułgarii, Macedonii Północnej Słowacji. Znamy już reprezentantów BelgiiCypruGrecjiGruzji, Holandii i Wielkiej Brytanii. 10 państw wskazało już reprezentanta i piosenkę. Wiemy m.in., kto będzie reprezentować powracający po 31 latach przerwy Luksemburg. Reprezentanta Polski wyłonią wewnętrzne preselekcje. Sezon selekcyjny można śledzić w naszym kalendarzu.

Eurowizja 2024: oficjalne grafiki konkursu. (fot. EBU / SVT / mat. prasowe)
Exit mobile version