Eurowizja to nie jest konkurs dla starszych ludzi?

Bonnie Tyler (fot. BBC)

Bonnie Tyler (fot. BBC)

Tytuł felietonu może wydawać się dla części z was kontrowersyjny. Jest on nawiązaniem do filmu braci Coen pt. „To nie jest kraj dla starych ludzi”. Jak radzili sobie artyści starszego pokolenia w konkursie na przestrzeni ostatnich lat? Dlaczego osoby o ugruntowanej pozycji na rynku nie mogą przebić się w głosowaniu jurorów i widzów?

Na przestrzeni lat pojawiło się na scenie Konkursu Piosenki Eurowizji kilku artystów o dawno już ugruntowanej pozycji na rynku lokalnym lub międzynarodowym. Przełomem było ogłoszenie Patrici Kaas jako reprezentantki Francji w 2009 roku. Artystka ma na koncie wiele sukcesów na rynkach francuskojęzycznych oraz anglojęzycznych (m.in. za sprawą przeboju „If You Go Away” nagranego w duecie ze znanym gwiazdorem kina Jeremym Ironsem). Udział gwiazdy w konkursie wywołał duże poruszenie, zwłaszcza w kontekście ówczesnych opinii o widowisku, jakoby było ono tylko pokazem kiczu i efekciarstwa. Start wokalistki zakończył się wysokim ósmym miejscem – lecz czy dla gwiazdy, która ma za sobą kilkadziesiąt lat kariery, jest to sukces? Możnaby polemizować z tym stwierdzeniem (zwłaszcza, że u telewidzów Patricia była tylko 17.), ale kolejne przykłady pokazują, że niestety jest to jeden z najlepszych rezultatów.

Rok 2012: na jednym brzegu Buranowskije Babuszki, sympatyczne babcie z Rosji o wątpliwych umiejętnościach wokalnych, zaś z ogromem pozytywnej energii i przebojowym utworem. Na drugim Engelbert Humperdinck. Legenda brytyjskiej sceny muzycznej, przyjaciel Królowej Elżbiety II. Sprzedał miliony płyt na całym świecie. Co poszło nie tak, skoro w finale zajął tylko 25. miejsce, tuż nad Norwegią? Artysta otwierał finał w Baku śpiewając staromodną balladę o miłości. Występ był bardzo przemyślany, lecz wtórny, co nie pomogło przebiciu się w głosowaniu. Engelbert nie zaproponował nic, co mogłoby widza zaskoczyć lub zaangażować, a to przełożyło się na największą porażkę w jego karierze.

Pomimo porażki Engelberta BBC postawiło rok później na podobny schemat: doświadczenie i bezpieczny utwór. Bonnie Tyler (tak naprawdę Gaynor Hopkins) chyba nikomu przedstawiać nie trzeba. Kilkadziesiąt lat kariery, wiele przebojów (m.in. „It’s a Heartache”, „I Need a Hero”, „If You Were A Woman (And I Was A Man)”, czy „Total Eclipse of The Heart”), miliony fanów na całym świecie i obecność na amerykańskiej liście Billboard Hot 100 – mało który uczestnik Eurowizji może poszczycić się takimi sukcesami. Prawdopodobnie udział w konkursie miał pomóc wokalistce obdarzonej charakterystycznym, chropowatym głosem w promocji albumu. „Believe in Me” nie wydaje się być utworem stworzonym w celu podbicia sceny widowiska. Co prawda ma charakterystyczny refren i przekaz, lecz brakuje mu siły i energii starszych hitów Bonnie. Kompozycja pokazywała dojrzalszą twarz artystki. Do samego końca tak naprawdę nie było wiadomo, jak poradzi sobie w finale. Rezultat? 19. miejsce. Nie pomogła na pewno słaba forma wokalna piosenkarki. Trzeba jednak przyznać, że jest to lepszy wynik niż plasujący się jeszcze niżej zespół Cascada, popularny swego czasu w całej Europie.

Również w 2013 roku Macedonia postawiła na duet cygańskiej divy Esmy Redżepowej z dużo młodszym Vlatko Lozanowskim. Projekt od początku napotkał na szereg przeszkód. Zmieniono pierwotny utwór pt. „Imperija”, który został mocno skrytykowany wśród lokalnych odbiorców. Teledysk do kompozycji również wywołał multum kontrowersji ze względu na pojawiające się w nim elementy architektoniczne Skopje, nawiązujące do historii Aleksandra Macedońskiego, co poruszyło greckie media. Ostatecznie postawiono na napisane na ostatnią chwilę „Pred da se razdeni”. Niespójna kompozycja, fatalny wokal diwy i brak pomysłu na występ poskutkowały brakiem awansu i niskim miejscem w półfinale.

Opisane wyżej przypadki to tylko kilka przykładów z wieloletniej historii konkursu. Oczywiście są również sukcesy: powrót Caroli w 2006 roku, wysokie miejsce Dino Merlina w 2011 czy udział Kaliopi w 2012. Niestety często doświadczeni artyści stawiają na tak zwane „odgrzewane kotlety”. Nie proponują nic, co mogłoby zaangażować współczesnego widza. Bardzo bezpieczne podejście do Konkursu skutkuje zazwyczaj porażką na tle konkurencji. Nie zawsze działa również magia popularnego nazwiska: każdy kojarzy Bonnie Tyler, a mało kto na nią zagłosował. Często jest to tylko odcinanie kuponów od dawnej sławy. Sądzę, że wiek nie ma tak dużego znaczenia, choć aktywni w głosowaniu młodzi widzowie mają innych idoli. Problemem jest brak pomysłu na dalszą karierę, brak oryginalności i zachowawczość. Nie oznacza to, że piosenka czy występ zawsze były złe. Jeśli całość broni się pod względem artystycznym, angażuje emocje lub po prostu zapewnia dobrą rozrywkę, to wiek wykonawcy nie gra roli.

Źródło: własne, eurovision.tv; Foto: BBC

Exit mobile version