Czy czasem wydaje się Tobie, że kolejna piosenka na Eurowizji brzmi podobnie? I występ też taki znajomy. Okazuje się, że wielu artystów korzysta z usług sprawdzonych kompozytorów, tekściarzy, choreografów. Warto wspomnieć o kilku takich przypadkach, szczególnie że część z nich sama stanęła na eurowizyjnej scenie.
Nie można tej opowieści nie zacząć od Thomasa G:sona, szwedzkiego kompozytora, który rozpoczął swoją eurowizyjną karierę w 2001 roku. Wówczas jego ojczyznę reprezentował zespół Friends z utworem Listen to Your Heartbeat. Piosenka zajęła 5. miejsce, ale pojawiły się zarzuty, że jest to plagiat belgijskiej propozycji z 1996 roku, Liefde is een kaartspel. W obliczu możliwej sprawy sądowej została zawarta ugoda i rekompensata pieniężna, a sam G:son już więcej nie sugerował się tak bardzo innymi utworami. Przez kolejne lata jeszcze czterokrotnie jego piosenki prezentowały się w Konkursie, aż nadszedł rok 2012. Wówczas Loreen wyśpiewała Szwecji piąte zwycięstwo. Od 2015 roku konsekwentnie co najmniej jeden utwór w konkursowej stawce jest autorstwa G:sona. I tak jak na początku „reprezentował” oprócz Szwecji raczej państwa skandynawskie (a dokładnie Danię i Norwegię), tak obecnie przeszedł do trochę cieplejszego klimatu: Cypr, Gruzja, Hiszpania czy choćby Malta. Thomas nie przestaje jednak otwierać się na inne państwa, swoje piosenki zgłosił też do preselekcji Belgii, Finlandii i Łotwy. Także i Polska doczekała się epizodu z G:sonem. Wszystko to dzięki zespołowi Man Meadow, który dwukrotnie próbował reprezentować nasz kraj: w 2008 roku z Viva la Musica (3. miejsce) i rok później z Love Is Gonna Get You (6. miejsce).
Pozostając w Szwecji, należy wspomnieć o małżeństwie, które też, po części, wygrało Eurowizję – i to wcale niedługo po Loreen. Måns Zelmerlöw zaśpiewał w Wiedniu Heroes, ale nie wygrałby bez ich pracy. Joy i Linnea Deb, bo o nich mowa, oprócz pokaźnego wachlarzu artystów z Melodifestivalen, mogą się pochwalić m.in. Monsters Saary Aalto czy Cool Me Down Margaret. Typowaną do zwycięstwa całej Eurowizji, a pokonaną przez Michała Szpaka piosenkę współtworzyli też Anderz Wrethov i Alex P. Oprócz naszych Krajowych Eliminacji panowie zgłaszali swoje utwory także do Azerbejdżanu i Cypru – to dzięki nim fani Eurowizji dziś bawią się do Always czy Fuego!
A co w przypadku nie-Szwedów? Tekściarz Charlie Mason, który dzięki któremu po trofeum sięgnęła Conchita Wurst, stworzył też choćby serbskie Beauty Never Lies, czy słoweńskie Here For You. I tu kończą się jego sukcesy selekcyjne. W 2018 roku Amerykanin napisał tekst dla wschodzącej gwiazdy Białorusi, Angeliki Pushnovej i… Fighting For Love nie weszło nawet do finału. A stawka wszak nie była wygórowana. Jak zostało wspomniane na samym początku, także eurowizyjni artyści spróbowali swych sił w tworzeniu nowych hitów. Emmelie de Forest długo z tym nie czekała i 4 lata po zwycięstwie wspomogła Wielką Brytanię. Never Give Up On You wygrało Eurovision: You Decide, a Lucie Jones wywalczyła 15. miejsce, najlepsze od 2011 roku. Także Aminata, łotewska reprezentantka z 2015 roku, ma „swój” utwór. W rok po Love Injected stworzyła Heartbeat dla Justsa, a w 2017 roku przeniosła się do południowych sąsiadów – I’m Like a Wolf Aistė Pilvelytė zajęła zaszczytne 2. miejsce. I naturalnie, honourable mention wędruje do Željko Joksimovića. Dwukrotny reprezentant pojugosławiańskich republik (najpierw Serbii i Czarnogóry, potem już samej Serbii) co prawda nigdy Eurowizji nie wygrał, ale to właśnie jego kompozycje, Lejla i Adio, wywalczyły najlepsze lokaty w dotychczasowej historii startów dla, odpowiednio, Bośni i Hercegowiny oraz Czarnogóry.
I tak jak Joksimović jest guru z Bałkan, tak dla byłego Związku Radzieckiego jest nim Filip Kirkorow. Wraz ze swoim dream teamem, w skład którego wchodzą Dimitris Kontopoulos, Ilias Kokotos i Fokas Evagelinos, wydał na świat tegoroczne propozycje Mołdawii (My Lucky Day grupy DoReDos, która zajęła 10. miejsce) i Azerbejdżanu (X My Heart Aisel, która po raz pierwszy w historii nie zaśpiewała w sobotnim koncercie, zajmując w półfinale 11. miejsce), a także, np. This is Love Demy, Shady Lady Ani Lorak, Shine sióstr Tołmaczowych czy w końcu You Are The Only One Siergieja Łazariewa. Zdecydowana większość piosenek tej drużyny zajęła miejsca w czołowej dziesiątce w poszczególnych latach. Nie wszyscy mogą się jednak pochwalić takimi rezultatami. Idealnym wręcz przykładem są siostry Ylva i Linda Persson, które od lat próbują dostać się na eurowizyjną scenę. Nadal bez efektu. Choć trzeba przyznać, że kilkukrotnie były blisko: Momentum Moniki Urlik zajęło 3. miejsce w tegorocznych Krajowych Eliminacjach, tę samą pozycję 2 lata wcześniej wywalczyła Karlotta Sigurðardóttir z Eye of the Storm (islandzkie Söngvakeppnin), czy 4. miejsce zespołu Solju z utworem Hold Your Colours (fińskie UMK w 2015 r.).
Jednak Eurowizja to nie tylko piosenka. Jeżeli mowa o choreografach to śmiało można wskazać na szwedzki eksport w postaci Sachy Jean-Baptiste. Wyreżyserowała ona staging dla wspomnianych już wcześniej Loreen i Eleni Foureiry, jak również dla Jessici Mauboy (Australia 2018), Kristiana Kostowa (Bułgaria 2017), czy Niny Sublatti (Gruzja 2015).
Dlaczego tak się dzieje? Oczywiście, niektórzy mogą zrzucić winę na postępującą globalizację. Jednak czy to nie jest jedną z najpiękniejszych rzeczy w Eurowizji, by móc zapoznać się z nowymi brzmieniami i oryginalnymi pomysłami? Możemy zauważyć pewne schematy – niektóre państwa chętniej importują twórców (ekhem, Cyprze, to o Tobie, ekhem), lecz niektóre się jeszcze przed tym bronią. I oby jak najdłużej! Bo co za dużo, to niezdrowo.
Źródło: eurovision.tv, eurovoix.com, eurowizja.tvp.pl, youtube.com
Foto: escxtra.com