Francesca Michielin: „Chciałabym zaśpiewać z Michałem Szpakiem!”

Zobacz, jak włoska gwiazda spędziła weekend w Warszawie oraz przeczytaj ekskluzywny wywiad dla portalu eurowizja.org!

Francesca Michielin to obecnie jedna z najpopularniejszych młodych włoskich wokalistek i autorek tekstów. Mając zaledwie 21 lat ma już na swoim koncie wygraną w X-factorze, drugie miejsce na festiwalu w Sanremo, dwie płyty, kilka platynowych singli oraz ponad 100 milionów wyświetleń teledysków na portalu YouTube! 14 maja będzie reprezentować Włochy w Konkursie Piosenki Eurowizji. Z tej okazji wyruszyła w trasę promocyjną obejmującą 6 europejskich stolic.

Po Wiedniu przyszedł czas na przystanek w Warszawie. Na spotkanie i spacer po mieście stawili się wierni fani artystki, przedstawiciele mediów oraz wytwórni Sony Music. Kilkugodzinne zwiedzanie rozpoczęło się w ogrodach Biblioteki Uniwersytetu Warszawskiego, gdzie Francesca rozdała fanom promocyjne single oraz przekazała do zasadzenia ziarna, symbol nowych możliwości i owoców, które połączą różne kraje. Motyw ten, jak zdradziła nam pod koniec wizyty, będzie wykorzystany na scenie w Sztokholmie! Między kolejnymi sesjami zdjęciowymi i przerwami na autografy, artystce i jej ekipie udało się zobaczyć także Krakowskie Przedmieście, Zamek Królewski oraz Stare Miasto, a wszystko to w wyjątkowo luźnej i zabawnej atmosferze!

[envira-gallery id=”13776″]

Portal eurowizja.org nie mógł oczywiście nie zadać włoskiej artystce, typowanej do czołówki tegorocznego konkursu, wielu dociekliwych pytań!

Cześć Francesca! Wreszcie możemy Cię poznać oraz zadać kilka pytań!

Uno, due, tre … interview! (Śmiech)

W tej chwili możemy już z całą pewnością stwierdzić, że to Ty jesteś moralną zwyciężczynią tegorocznego Sanremo. Twoja piosenka jest numerem jeden na wszystkich włoskich listach przebojów! Jak się z tym czujesz?

Cóż mogę powiedzieć. Jestem przeszczęśliwa! Po wygranej w X-factorze czekałam 4 lata zanim zdecydowałam się wystartować w Sanremo. Chciałam przygotować projekt, który byłby wyjątkowy, spójny i oryginalny. Pracowaliśmy ciężko przez cały ten okres, aby w końcu narodziło się Nessun grado di separazione. Była to praca zespołowa, zatem wszyscy jesteśmy niezwykle szczęśliwi. To piękne widzieć, że utwór spodobał się i dotarł do tylu osób, że ma tyle wyświetleń na YouTube. Staram się nigdy nie brać niczego za pewnik, dlatego poczułam się mile zaskoczona i doceniona.

Ostatnio można chyba powiedzieć, że wszystko, czego się dotkniesz, zamienia się w złoto?

(Śmiech) No tak! Jestem za to wszystko niezwykle wdzięczna!

Zdradzisz nam jakieś zakulisowe sekrety z Sanremo? Kiedy dowiedziałaś się, że to Ty dostałaś bilet do Sztokholmu? Po wygranej zespołu Stadio było niemało zamieszania i przez jakiś czas nie wiedzieliśmy, kto będzie reprezentował Włochy.

Od dawna byłam fanką i śledziłam Eurowizję, dlatego od samego początku powiedzieliśmy RAI, że chciałabym pojechać i reprezentować Włochy, mimo, że nigdy nie spodziewałam się, że mogłabym wygrać Sanremo! Stadio zrezygnowali, ponieważ mieli już zaplanowanych wiele innych występów, zresztą sami nie spodziewali się chyba tej wygranej i być może nie byli na to gotowi? RAI musiała wtedy wybrać ze wszystkich pozostałych 19 artystów i wcale nie było powiedziane, że wybiorą właśnie mnie, dlatego, że zajęłam drugie miejsce. Na nocnej konferencji prasowej ogłoszono, że Stadio rezygnują, a ja dowiedziałam się, że zostałam wybrana następnego dnia po południu. Popłakałam się ze szczęścia!

Od razu po Sanremo ruszyłaś z przygotowaniami do Eurowizji czy dałaś sobie chwilę czasu na odpoczynek?

Tak, można powiedzieć, że zaraz po Sanremo zrobiłam sobie coś w rodzaju siłowni i rzuciłam się w trasę. Zatytułowałam ją Nice to meet you, ponieważ polegała ona na spotkaniach z fanami i akustycznych występach na żywo i była to dla mnie pierwsza taka trasa! Zawsze byłam nieśmiała, ale udział w Sanremo i właśnie ta trasa pozwoliły mi poznać wielu wspaniałych ludzi i przełamać tę nieśmiałość. To była taka siłownia! Tuż po trasie rzuciłam się do powtórki angielskiego i oglądania filmów po angielsku, aby wszyscy mogli mnie zrozumieć. Potem razem z  Nicoline zabrałyśmy się za przygotowanie pięknie oprawionego występu, ponieważ zazwyczaj włoskie utwory nie miały jakiejś specyficznej scenografii i chciałam to zmienić! Jestem z tego bardzo dumna i szczęśliwa, że mogłam otrzymałam taką pomoc przy realizacji tej idei.

(Nicoline Refsing – dyrektor artystyczna, odpowiedzialna m.in. za sceniczny wygląd występów Conchity i The Common Linnets – przyp. red.)

To Nicoline była główną pomysłodawczynią Twojego występu?

W rzeczywistości była to praca zespołowa. Wyjaśniłam jej w szczegółach przesłanie jakie niesie ze sobą mój utwór, a także symbolikę, jaka obecna jest w całym moim dorobku artystycznym, i której najczęściej używam, diamenty, oczy, balony, motyle, a ona zebrała to w całość!

Czy w trakcie pracy nad występem przyszedł Ci do głowy jakiś wyjątkowo dziwny pomysł? Jakie były inne opcje, które rozważałaś?

(Śmiech) We Włoszech kolejnym z moich symboli jest olbrzymi kapelusz i zastanawiałyśmy się, czy zakładać go także na eurowizyjnej scenie, ale stwierdziłam, że skoro nie miałam go na głowie w Sanremo, to zostanę bez niego także w Sztokholmie. Kiedy pojawiasz się w jakimś ważnym miejscu, zazwyczaj zdejmujesz czapkę z głowy, po prostu jako symbol szacunku, dlatego zrezygnowałam z tego pomysłu.

Uchylisz nam zatem rąbka tajemnicy i zdradzisz, co zobaczymy na scenie?

Wszystkiego nie mogę powiedzieć, ale zdradzę, że cała koncepcja ma związek z nasionkami, które rozdjaę w trakcie mojego objazdu po Europie. Kiedyś wykiełkują one razem i wypuszczą korzenie w tej samej przecież ziemi. Związane jest to ze znoszeniem barier i zbliżaniem ludzi do siebie. Zobaczycie zatem, czy coś z tego wyrośnie!

Czy udało Ci się nawiązać jakieś przyjaźnie podczas eurowizyjnych imprez promocyjnych w Londynie i Amsterdamie?

Tak! Poznałam mnóstwo fantastycznych osób, wśród nich także Waszego Michała! Eurowizja, poza konkursem i całą rywalizacją o punkty i uznanie różnych krajów, to także świetna okazja do podróżowania i poznania innych młodych artystów, ludzi zafascynowanych muzyką i dzielenia się z nimi swoimi doświadczeniami. Za pomocą muzyki można zbudować wiele mostów, można być razem i czuć się Europejczykami.

Muszę jednak zadać Ci to niewygodne pytanie, którego nikt nie chce usłyszeć. Z jakiego miejsca w finale byłabyś zadowolona?

No tak… Może odpowiem w taki sam sposób, jak przed występem na Sanremo. To co mnie interesuje, to aby dobrze zaśpiewać, dać widzom ciekawy i piękny występ i dostarczyć im pozytywnych emocji. Chciałabym, aby to co sobie zaplanowałam wypadło dobrze, i wtedy będę z siebie super zadowolona! Wtedy wynik przyjdzie sam, albo i tak nie będzie dla mnie taki znaczący, bo najważniejsze jest przecież być zadowolonym z samego siebie i wiedzieć, że włożyłam w to 100%!

Czy masz jakiegoś osobistego faworyta wśród uczestników? Poznałaś inne utwory startujące w konkursie?

Nie, chyba nie mam jednej ulubionej piosenki. Usłyszymy wiele bardzo różnych utworów, każdy ze swoją własną historią do opowiedzenia, własnym przesłaniem. Podoba mi się to, że jest wiele nieoczywistych utworów, jak chociażby Zoë, z którą spotkałam się wczoraj, a która śpiewa po francusku chociaż reprezentuje Austrię. Ta różnorodność charakterów to naprawdę świetna sprawa, bo jest co odkrywać i co doceniać.

Chciałabyś, aby te eurowizyjne znajomości z artystami z różnych krajów zaowocowały jakimś wspólnym projektem muzycznym? Sądzisz, że to możliwe?

Oczywiście! Bardzo bym chciała, byłabym szczęśliwa mogąc zrobić coś wspólnie z niektórymi europejskimi artystami, także z Michałem Szpakiem! Podoba mi się jego osobowość, mamy podobną historię, ponieważ oboje jesteśmy z X-factora. Odkryłam też, że naszym wspólnym ulubionym utworem jest Hallelujah Leonarda Cohena. Bardzo chciałabym zaśpiewać w duecie z Michałem, mam nadzieję, że w Sztokholmie będziemy mieli taką możliwość!

Których włoskich artystów z eurowizyjną przeszłością lubisz najbardziej?

Poza Marco Mengonim, z którym jestem zaprzyjaźniona, i który dał mi parę rad przed Eurowizją, w tym zwłaszcza abym nie zapominała pokazać prawdziwą siebie, taką jaka jestem, oczywiście Raphael Gualazzi! Był pierwszym, który wystąpił w barwach Włoch po wieloletniej przerwie. Poza tym także Gigliola Cinquetti, pierwsza włoska zwyciężczyni, pochodząca tak jak ja z Wenecji Euganejskiej! Podobało mi się też Il Volo, dali naprawdę dobry występ, zaśpiewali świetnie i pokazali Europie muzykę zainspirowaną włoską tradycją w nowoczesnej odsłonie.

Ostatnie, trudne pytanie! Gdzie widzisz siebie za rok, a gdzie widziałabyś za 20 lat?

Za rok zdecydowanie widzę siebie piszącą i pracującą nad wykończeniem mojej kolejnej płyty, a za 20 lat? Nie wiem! Mam wielką nadzieję, że będę w dalszym ciągu mogła wykonywać ten zawód, bo lubię go najbardziej na świecie!

Dziękujemy Ci za rozmowę oraz życzymy sukcesu i wspaniałej atmosfery w Sztokholmie!

Wywiad przeprowadził Jakub Kasprzyk

(fot. facebook.com/FrancescaCheeks)

Exit mobile version