Mogło być tak pięknie. Wpadająca w ucho piosenka o miłości, przyjemny wokalista z uśmiechem na twarzy, dobre notowania bukmacherów, wysoka punktacja od jurorów i… ostateczna gorycz porażki przy odczytywaniu wyników głosowania widzów. Jak na 5. miejsce Johna Lundvika zareagowały szwedzkie media?
Tegoroczne finałowe zmagania swojego reprezentanta śledziło 2 mln 566 tys. Szwedów. To niewiele gorszy wynik w porównaniu do ubiegłego roku, gdy walczącego o eurowizyjne grand prix Benjamina Ingrossę oglądało 2 mln 575 tys. osób. Widać jednak tendencję spadkową. Wystarczy przypomnieć, że w latach 2012-2016 przed telewizorami zasiadały ponad 3 mln mieszkańców Szwecji. O ile rok temu budziło to już niepokój dziennikarza Torbjörna Eka, tak w tym roku sytuację określił już jako stabilną.
Szwedzkie media gratulują zasłużonego zwycięstwa Duncanowi Laurence’owi. Przy okazji delikatnie wspominają, że współautorem kompozycji Holendra jest Szwed – Joel Sjöö. Może to właśnie osładza im gorycz porażki Johna?
Jak zwykle przy okazji tematu Eurowizji pojawia się też kwestia języków narodowych, a raczej ich częstego braku podczas konkursu. „Czy już za późno na szwedzki” zapytał Mikael Parkvall w tygodniku Svenska Dagbladet. Autor ubolewa nad wszędobylskim angielskim, który opanował większość krajów startujących w Konkursie Piosenki Eurowizji i krytykuje m.in. Szwedów, którzy nie wysyłają niczego w swoim ojczystym języku.
Portal Expressen postanowił wziąć na warsztat cały finał i pokusił się o małą analizę. Podkreślił, że Eurowizja nie jest typowym konkursem muzycznym, bo też i nie wszystkie kraje podchodzą do niego stuprocentowo poważnie. Uargumentowano to wysyłaniem z niektórych państw amatorów, zamiast gwiazd, które znane są na arenie międzynarodowej. Przy okazji oberwało się też i Madonnie, która gościnnie zaśpiewała podczas finału. Według jednego z artykułów, największym sukcesem jej występu było intro do Like a Prayer, resztę zaś lepiej przemilczeć. Autor materiału Anders Nunstedt postanowił optować za finałem z mniejszą ilością finalistów, zaznaczając, że nadal najlepsza piosenka (jak Arcade) miałaby szansę na wygraną. Podkreślił, że Duncanowi rzeczywiście należało się zwycięstwo, a sam artysta wyszedł swoim utworem poza ramy występów ze zbyta dużą ilością szalonych efektów wizualnych. Szwedzkiemu reprezentantowi Nunstedt nie poświęca zbyt dużo miejsca, dodając jedynie informację o dobrym miejscu Lundvika i o tym, co przez chwilę przeżywał artysta.
Sam Lundvik na swoim profilu instagramowych podziękował wszystkim za wyrazy miłości i wsparcia oraz pogratulował Duncanowi. „Byłeś tego warty, kocham tę piosenkę” – napisał szwedzki artysta. W rozmowach z mediach nie ukrywał jednak delikatnego rozczarowania swoim wynikiem, dodając, że przecież każdy jedzie tam po wygraną. Lundvik nie planuje jednak wchodzić drugi raz do tej samej rzeki. „Na chwilę obecną nie mam ochoty na ponowny start w Melodifestivalen. Nie jako artysta. Ale zdecydowanie tak jako kompozytor” – powiedział Lundvik w rozmowie z Aftonbladet. Dla niego Eurowizja stała się początkiem czegoś nowego i otworzyła jego możliwości na podbój Europy. Być może jest szansa na współpracę ze zwycięzcą Eurowizji – Duncanem Laurence’em. Holender zdradził, że obaj panowie wymienili się numerami telefonów i planują stworzyć coś razem.
Źródło: expressen.se; aftonbladet.se; eurovision.tv; Instagram Johna Lundvika, Svenska Dagbladet.