Gorycz porażki i… wielkie nadzieje na przyszłość. Grecja w obliczu wyzwania

Grecja po raz drugi w historii nie awansowała do sobotniego finału Konkursu Piosenki Eurowizji, co dla tego śródziemnomorskiego kraju jest ogromnym ciosem. Fani obecni na miejscu w Lizbonie nie kryli rozczarowania wynikiem Yianny Terzi i utworu Oniro Mou. Kibicowali jednak niekwestionowanej gwieździe na lokalnym rynku, Eleni Foureirze, która reprezentowała Cypr w stolicy Portugalii. Czy za rok, by poprawić eurowizyjny rezultat, nadawca ERT wyśle do Izraela pochodzącą z Gruzji Tamtę?

Jedynie 14. miejsce w półfinale i 81 punktów – tyle samo, ile reprezentanci Polski, uzyskała Yianna Terzi i jej mistyczna prezentacja do piosenki Oniro Mou. Tak słaba pozycja to przede wszystkim wynik głosowania jurorów, którzy umieścili grecki utwór dopiero na 16. miejscu na 19 możliwych (w głosowaniu widzów Greczynka uplasowała się na dającej awans, 10. pozycji). Wynik ten potraktowany został w kraju jako porażka tym bardziej, że zaliczana do najbardziej popularnych wokalistek młodego pokolenia w tym kraju Eleni Foureira, reprezentująca Cypr, bez trudu awansowała do sobotniego finału. Gdzie należy szukać przyczyn tej porażki?

Obecni na miejscu dziennikarze i fani niemal jednogłośnie wskazywali na mierny wokal Yianny Terzi, nieco niezrozumiałą prezentację sceniczną (w zamyśle wokalistki miała ona symbolizować dialog między nią i Grecją, być minimalistyczna, teatralna i intymna) i obecną na scenie nudę.

Jeden z kompozytorów Oniro mou podkreślił, że na próbach technicznych wiele rzeczy nie szło po myśli greckiej ekipy. Wskazywano m.in. na brak efektów pirotechnicznych na pierwszej próbie oraz uruchomienie tychże w nieodpowiednim momencie na drugiej, co w Yiannie miało wywoływać negatywne emocje i niepokój oraz odbiło się na jakości scenicznej prezentacji.

„Yianna wzięła wszystko na siebie i to był jej jedyny błąd. Nie pozwoliła nam, osobom, które ją kochają, pomóc sobie. Zrobiliśmy więc krok w tył i pozwoliliśmy jej przejąć dowodzenie”, stwierdził Aris Kalimeris.

Z kolei Yianna po powrocie do Grecji przyznała, że każda próba była w nieprzyjemny sposób rozczarowująca, czego kulminacją była ta jurorska, na której wszystko poszło nie tak, jak powinno.

„Nie wiem, dlaczego popełniono błędy. Nie wiem, dlaczego człowiek, który miał odpalić fajerwerki, nacisnął przycisk dwie minuty wcześniej, mimo że ustalaliśmy to z nim 50 razy. Nie mogę odpowiedzieć, dlaczego tak się stało, nie jestem detektywem. Jestem piosenkarką. Nie mam gotowych odpowiedzi”, wyznała w rozmowie z Fayem Scordą dla Ant1’s Breakfast show.

Dodała także, że na miejscu faktycznie wzięła na siebie zbyt dużo obowiązków, przez co zarówno ona, jak i jej ekipa, popełnili sporo błędów. Przyznała również, że po braku awansu otrzymywała przykre wiadomości od osób postronnych, jednak nie chce się skupiać na tym, co złe, ponieważ „nie ma sensu drążyć, kto jest winny, nie jest to wina tylko jednej osoby”. Podkreśliła, że zarówno organizacja, jak i chęć zrozumienia ze strony osób decyzyjnych zawiodły, zaś ekipie greckiej zabrakło siły, by walczyć o swoje.

„Za bardzo polegaliśmy na tym, co mogą zrobić dla nas organizatorzy wydarzenia, by zrealizować naszą własną koncepcję. Może powinniśmy byli przygotować bardziej dopracowany pakiet tu, na miejscu”, twierdzi Yianna Terzi.

Słaby wynik w Lizbonie przełożył się na to, że telewizja MAD cofnęła zaproszenie dla Yianny, by wzięła udział w najbardziej prestiżowym muzycznym wydarzeniu na lokalnym rynku, rozdaniu nagród tejże stacji, na których m.in. wystąpiła Eleni Foureira i Tamta (o której więcej w dalszej części wpisu) w duecie z Mikolasem Josefem (Czechy 2018). Oczywiście oficjalnie nikt nie potwierdził, że brak zaproszenia dla Yianny miał związek z brakiem awansu do finału, natomiast prawdą jest, że w poprzednich latach reprezentaci kraju na Eurowizji brali udział w tym wydarzeniu.

Nadawca ERT został przy okazji tegorocznej porażki skrytykowany za podejście do Eurowizji w ostatnich latach. Poseidonos Giannopoulos, dziennikarz show-biznesowy specjalizujący się w tematyce konkursowej, nie szczędzi włodarzom stacji gorzkich słów wypominając, że trzy lata z rzędu odrzucali kandydaturę Eleni Foureiry do reprezentowania kraju, zaliczyli dwa braki awansu do finału i jedno słabe, dwudzieste miejsce. Podkreślił jednocześnie, że Yianna Terzi nie ponosi żadnej odpowiedzialności za słaby wynik w Lizbonie.

„Obecnie ERT jest zarządzana przez wielkich cyganów (w tłumaczeniu na język polski bardziej odpowiednie byłoby określenie dinozaury), którzy mają w mózgach tokeny”, grzmi.

Zaznaczył także, ża do Eurowizji należy podchodzić poważnie, ponieważ liczba widzów, która co roku siada przed telewizorami, by śledzić konkursowe zmagania, plasuje ją w ścisłej czołówce wśród najważniejszych wydarzeń telewizyjnych na świecie, zaraz po igrzyskach olimpijskich i mistrzostwach świata w piłce nożnej. W tym miejscu należy dodać, że z wyżej wymienionych jedynie Eurowizja jest organizowana co roku, dzięki czemu stanowi doskonałą platformę do promocji kraju poza jego granicami.

Giannopoulos skrytykował takźe prezentację sceniczną i stwierdził, że utwór Oniro mou był dobrze odbierany przez fanów i dziennikarzy przed konkursem, jednak sposób, w jaki został pokazany na scenie (ciemne barwy świateł, bosa wokalistka) pokazuje, że ERT nie wsparło Yianny w dopracowaniu koncepcji. Odpiera jednocześnie argument o braku środków finansowych jako bezzasadny w obliczu wydawania pieniędzy na inne wydarzenia tego typu. „Nie zrobili dla niej nic”, skonstatował Poseidonos.

Zdanie dziennikarza poparli w części byli reprezentanci kraju, tacy jak Sophia Vossou (Grecja 1991, I anixi to ulubiona propozycja Yianny Terzi w historii startów tego kraju). „Yianna nie trafiała w tonację, myślę, że coś poszło nie tak i się nie słyszała. Plus stres, który było widać gołym okiem. Największym błędem ERT było to, że nie zapewnili jej wsparcia. Kocham tę piosenkę, Yianna ma naprawdę miły głos. Ale to, co widziałam na scenie, nie było dobre”, stwierdziła.

Z kolei Elpida, która śpiewała dla Grecji w 1979 roku hit Sokrates, wini za porażkę kompozycję, w której zabrakło jej elementu wyróżniającego, który zapadłby widzom i jurorom w pamięć. „Utwór nie miał odpowiedniej dynamiki i muzycznej ewolucji, którą trzeba wyróżnić się na scenie eurowizyjnej. Błędy w wykonaniu, które słyszałam, owszem, zdarzyły się, ale nie sądzę, aby odegrały znaczącą rolę. Była to po prostu zła piosenka na nieodpowiedni konkurs. Bardzo mi przykro z powodu Yianny. Rzucili ją nago do winnicy” (w języku polskim zapewne lepiej brzmiałoby określenie: rzucili ją lwom na pożarcie, ew. na zbyt głęboką wodę).

Mniej krytyczna w swojej opinii o występie Yianny jest Evridiki, która trzykrotnie reprezentował Cypr na Eurowizji (1992, 1994 oraz 2007).

„Myślę, że grecka piosenka była bardzo ładna. Yianna jest znakomitą piosenkarką, dała na scenie 100% siebie, mimo że wcześniej spotkała się z wieloma przeciwnościami i przyjęła na swoje barki cały ciężar odpowiedzialności. Reprezentowała Grecję godnie, wszyscy powinni być z niej dumni. Wynik w tym wypadku nie ma dla mnie znaczenia”, podkreśliła.

Członek grupy, która reprezentowała Grecję w 1977 roku z utworem Mathima Solfege, nie ma wątpliwości, że odpowiedzialność za wynik ponoszą ci, którzy nie wsparli odpowiednio Yianny Terzi.

„Wady prezentacji były ewidentne i widoczne gołym okiem. Nie było żadnej choreografii. Pozostawili tę dziewczynę samą sobie, na łaskę Boga. Gianna wykonywała klimatyczny utwór, lubię ten styl, ale nie był on odpowiedni na Eurowizję”, tłumaczy Robert Williams.

Mimo braku awansu do finału reprezentantki Grecji, finał tegorocznej Eurowizji był najchętniej oglądanym od 2015 roku. W sobotni wieczór przed telewizorami zasiadło 1 854 000 million Greków. Było to o 40 tys. więcej niż rok temu, gdy Helladę w Kijowie reprezentowała Demy oraz aż o 800 tys. więcej w porównaniu z 2016 rokiem. To oczywiście zasługa popularności w tym śródziemnomorskim kraju Eleni Foureiry.

Co dalej z udziałem Grecji w Eurowizji? W ostatnich tygodniach pojawiła się plotka, że nadawca ERT negocjuje udział w przyszłorocznej edycji wydarzenia z Tamtą, która brała udział w preselekcjach 2007 z piosenką With Love (zajęła wówczas 3. miejsce) i która w 2015 roku chciała zgłosić do selekcji utwór Unloved, jednak z powodu problemów z terminarzem nigdy nie dotarł on do siedziby publicznego nadawcy. Trzeba również dodać, że obok Eleni Foureiry była ona przez ostatnie lata najcześciej wymieniana jako potencjalna reprezentantka Grecji na Eurowizji. W tym roku cypryjski nadawca, po odrzuceniu propozycji przez Helenę Paparizou, zwrócił się właśnie do niej, by w Lizbonie wykonała hitowe Fuego. Jednak po nagraniu wersji demo propozycję tę odrzuciła i wtedy zaproszono do rozmów Eleni Foureirę.

„Tamta jest kolejną osobą, którą rozmawia z ERT o udziale w Eurowizji. Osoby z nią współpracujące chcą, żeby pojechała do Izraela. Próbowała już dwa lata temu i wysłała świetną piosenkę, która z powodu problemów z terminarzem nigdy nie dotarła do ERT. Tamta poważnie tę propozycję rozważa”, zdradził Giannis Poulopoulos, reporter telewizyjny.

Greccy fani studzą zapał zwolenników tego rozwiązania i podkreślają, że ani nadawca publiczny, ani Tamta nie odnieśli się do tych słów w żaden sposób, co więcej ERT nie potwierdziło nawet udziału w przyszłorocznym konkursie! Jakby tego było mało, według INFE Greece, telewizję czekają w najbliższym czasie liczne zmiany personalne. W związku z wprowadzeniem zmian w strukturze organizacyjnej, nadawca rozpisał konkurs na stanowiska nowych dyrektorów departamentów ERT. Proces ten potrwa przynajmniej do końca czerwca. Tym samym, na razie nie ma nawet osoby, która byłaby odpowiedzialna za przygotowania do przyszłorocznej Eurowizji. Nowi dyrektorzy zajmą stanowiska dopiero w lipcu, zatem wybór Tamty na reprezentantkę Grecji w Izraelu jest wciąż wielką niewiadomą.

Fot. Andres Putting dla Eurovision.tv

Źródło: Zappit.gr, fthis.gr, queen.gr, madata.gr, infregreece.gr, Eurovoix.com, Escxtra.com. Za pomoc w tłumaczeniu z greckiego dziękuję Justynie Mielniczuk

Exit mobile version