Po latach eksperymentów i muzycznych podróży przez najrozmaitsze gatunki, w tym roku Gruzja odniosła w konkursie Eurowizji swój największy od lat sukces. Gruzini znaleźli się w wielkim finale pierwszy raz od 2016 roku i odnieśli czwarte już zwycięstwo w dziecięcej odsłonie show.
Media społecznościowe miarą opinii Gruzinów
Gruzińskojęzyczna strona Eurovision Georgia na Facebooku — obserwowana przez 106 tysięcy osób w nieco ponad 3,5-milionowej Gruzji — jest prawdziwą skarbnicą wiedzy na temat postrzegania Eurowizji w tym kraju. Ta liczba robi tym większe wrażenie, jeżeli zestawimy ją z Polską. Pomimo dziesięciokrotnie większej populacji, Eurowizja TVP jest obserwowana przez ponad trzy razy mniej osób. Ponadto, gruzińska strona jest de facto jedynym źródłem wiedzy dotyczącej popularności konkursu. Lokalny nadawca zazwyczaj nie publikuje wyników oglądalności.
Gruzini wylewnie prezentują swoje opinie w komentarzach na wszystkie tematy jakkolwiek powiązane z Eurowizją. Począwszy od gruzińskich i zagranicznych reprezentatów, a skończywszy na wątkach religijnych czy też politycznych. Z racji tego, że prowadzony przez pracowników nadawcy GPB (Georgian Public Broadcaster) fanpage szczegółowo informuje o przygotowaniach do Eurowizji, można zaobserwować zmianę nastawienia Gruzinów na przestrzeni kilku miesięcy: od momentu ogłoszenia reprezentanta, aż do majowego występu, a także w kontekście Eurowizji Junior, która zwyczajowo odbywa się w listopadzie.
Nutsa okradziona z sukcesu?
Artystka od lat przewijała się w komentarzach Gruzinów jako wymarzona eurowizyjna kandydatura. Ogłoszenie udziału Nutsy, a następnie premiera utworu spotkały się z entuzjastyczną reakcją rodaków, co było pierwszą taką sytuacją od lat. Jednakże prawdziwa euforia rozpoczęła się po publikacji pełnego występu Nutsy w półfinale Eurowizji.
Gruzini byli zachwyceni i niezwykle dumni. Pierwszy raz od 2016 w trakcie prezentacji wyników półfinału w końcu usłyszeli upragnione Georgia z ust prowadzącej show. Wprost w komentarzach pisali o tym, że ich reprezentantka była najlepsza, a następna edycja konkursu może odbyć się w Tbilisi. Dyrektor generalna pierwszego kanału GPB, Tinatin Berdzeniszwili stwierdziła, że awans pokazuje, że Gruzja była, jest i będzie wartościowym członkiem europejskiej rodziny. Sama artystka w trakcie konferencji prasowej przyznała, że marzyła o tej chwili.
Jednak już dwa dni później pragnienia Gruzinów zderzyły się z brutalną rzeczywistością. Nutsa Buzaladze zajęła dopiero 21. miejsce, plasując się w najgorszej piątce finału. Wówczas dyskusja o wynikach Eurowizji 2024 została twardo sprowadzona jedynie do aspektów politycznych, a wspólna radość narodowa zniknęła jak kamfora. Rozpoczęło się szukanie winnych, których internauci upatrywali w prorosyjskim rządzie czy też mitycznej ideologii Zachodu rzekomo obecnej na Eurowizji. Było to oczywiście nawiązanie społeczności LGBTQ+ oraz satanizmu, do której Gruzja nie przystaje ze względu na swoje wartości. Udowadniano to sukcesami Nemo oraz Bambie Thug, skupiając się na ich wyglądzie czy strojach, a nie piosenkach i jakości prezentacji artystycznych.
Ponadto, brak punktów dla Gruzji od ukraińskiego jury, podobnie jak w przypadku Polski dwa lata temu, wywołał żywą dyskusję. Ukraińskie flagi powiewają w naszym kraju częściej niż gruzińskie i nie zasłużyliśmy nawet na 1 punkt? – żalił się jeden z komentujących.
Aut vincere, aut mori
Albo zwyciężać, albo umierać – ta łacińska sentencja idealnie obrazuje podejście Gruzinów do swoich reprezentantów w ostatnich latach. Nutsa cieszyła się powszechnym wsparciem rodaków, natomiast inni spotykali się z wieloma nieprzyjaznymi komentarzami. Mogli cieszyć się zdecydowanie mniejszym zainteresowaniem w kraju ze względu na brak szans na zwycięstwo. Większość poprzednich eurowizyjnych propozycji uważano za nie przystające do realiów konkursu i w tym także upatrywano przyczynę tak słabych wyników. Mimo że w wielu przypadkach kibicowano reprezentantom w maju, brak awansu zwykle nie był zaskoczeniem dla widzów.
Innym istotnym aspektem było oskarżanie władz stacji o to, iż w procesie wyboru reprezentanta nie kierują się obiektywnymi kryteriami. Stąd też pojawiało się wiele zarzutów dotyczących nepotyzmu oraz ustawiania konkursów selekcyjnych. Miało mieć to miejsce rzekomo rok temu przy okazji zwycięstwa Iru w The Voice Georgia.
Eurowizja Junior ważniejsza od „dorosłej”?
Eurowizja Junior w Gruzji rządzi się innymi prawami. Zaangażowanie lokalnych widzów w dziecięce zmagania jest duże większe, co może wynikać ze znacznie lepszych rezultatów tego kraju – Gruzini aż cztery razy zwyciężali konkurs. Każdy młoda artysta może cieszyć się olbrzymim wsparciem, a na stronie Eurovision Georgia pozytywnymi reakcjami przebijać lokalną gwiazdę, nawet taką jak Nutsa.
Nawet gdy piosenka konkursowa nie przypada do gustu gruzińskim odbiorcom, to reprezentant jest chwalony za talent i głos. Krytyka spada głównie na autorów utworu czy też krajowego nadawcę. Taka sytuacja miała miejsce w tym roku. To My Mom Andrii Putkaradze określano jako zbyt pogrzebowe i nie pasujące do Eurowizji Junior, gdzie królują głównie radosne utwory. Pomimo pozytywnego nastawienia, Gruzini nie mieli zbyt dużych oczekiwań, spodziewając się wręcz wyniku na dnie stawki. Gruzińska propozycja nie wzbudziła także dużego zainteresowania w Internecie. Mogą o tym świadczyć zasięgi postów i aktywność odbiorców, które były dużo niższe niż w przypadku poprzednich reprezentantów Gruzji w dziecięcej odsłonie konkursu. Wielu reprezentantów Gruzji w dorosłej Eurowizji nie może liczyć na tak łagodne podejście fanów i często muszą mierzyć się bardzo ostrą krytyką.
Niespodziewany sukces
Zwycięstwa 11-letniego Andrii nie spodziewał się absolutnie nikt – ani widzowie, ani fani, ani tym bardziej telewizja GPB. Na specjalne życzenie widzów nadawca przeniósł transmisję meczu Gruzja – Ukraina na główny kanał, a więc Eurowizja Junior 2024 trafiła… na 1TV Sport, czyli niegdyś drugi kanał stacji, zanim poświęcono go wydarzeniom sportowym. Gruzini o swoim zwycięstwie dowiedzieli się post factum, co widać w social mediach. Posty sprzed zwycięstwa mają nieporównywalnie mniejsze zasięgi niż te po prezentacji wyników. Sytuacja przypomina polski przypadek sprzed sześciu lat, kiedy to zwycięstwo Roksany Węgiel na żywo mogli obejrzeć jedynie widzowie TVP ABC, a na Jedynce i Dwójce w pośpiechu wyemitowano skrócone powtórki, nieznajdujące się wcześniej w programie.
Czy ktoś przeszkodzi “Gruzińskiemu Marzeniu”?
Wspomniana wyżej Berdzeniszwili, ogłosiła, że Gruzja jest gotowa, aby – wykorzystując doświadczenia z 2017 – przygotować konkurs drugi raz w historii. Jednakże, wskazuje się wiele potencjalnych problemów, które mogą stanąć na przeszkodzie GPB w drodze do uzyskania praw do organizacji. Jest to przede wszystkim niestabilność polityczna, z jaką mierzy się obecnie Gruzja. Po październikowych wyborach parlamentarnych pojawiły się oskarżenia o fałszerstwo ze strony rządzącej partii Gruzińskie Marzenie. A już niespełna miesiąc później kraj zalały kolejne protesty w związku z zawieszeniem przez rząd negocjacji dotyczących wstąpienia kraju do Unii Europejskiej.
Kwestie bezpieczeństwa mogą być istotnymi przeszkodami, szczególnie biorąc pod uwagę, iż wielu nadawców w obliczu niepewnej sytuacji może zdecydować o rezygnacji. Tak jak miało to miejsce w przypadku niemieckiego nadawcy w 2022. Wówczas Eurowizja Junior gościła w innej kaukaskiej republice – Armenii, która jeszcze niedawno toczyła wojnę z sąsiednim Azerbejdżanem. Mimo że w przypadku Eurowizji Junior zwycięski nadawca z założenia otrzymuje prawo pierwszeństwa w kwestii organizacji widowiska, EBU zaznaczyła, że ostateczna decyzja nie została jeszcze podjęta. Tego, czy dziecięca Eurowizja po raz drugi trafi do Gruzji, dowiemy się zapewne dopiero w przyszłym roku.
Źródła: Eurovision Georgia/Facebook, 1tv.ge, Eurovision.tv, ebu.ch, tre.ge, bsa.ge, afp.com