Władze Kijowa są przekonane, że to właśnie w stolicy odbędzie się przyszłoroczny Konkurs Piosenki Eurowizji. Przedstawiamy trzy możliwe lokalizacje show oraz miasta, które chcą konkurować z Kijowem.
Podczas dzisiejszego spotkania z mieszkańcami i dziennikarzami mer Kijowa Witalij Kliczko podkreślił po raz kolejny, że stolica Ukrainy praktycznie nie ma konkurencji w walce o tytuł gospodarza Eurowizji 2017.
Mamy tylko rok, by przygotować konkurs na przyzwoitym poziomie, a w Kijowie jest wszystko, czego potrzebujemy, m.in. infrastruktura. Poza tym już niejednokrotnie organizowaliśmy różne europejskie imprezy, w tym samą Eurowizję, gdy wygrała Ruslana – przypomina Kliczko w rozmowie z Ukrinform.ua.
Mer Kijowa podał trzy możliwe opcje, które wchodzą w grę, jeśli chodzi o organizację Eurowizji w tym mieście.
- Pałac Sportu – hala widowiskowo-sportowa zbudowana w 1960 roku, w której odbyła się Eurowizja 2005. Obiekt może pomieścić ok. 10 tys. widzów, ma swoją własną stację metra. Organizowano tam również Eurowizję dla Dzieci 2009 oraz wiele koncertów takich gwiazd, jak np. Britney Spears, Christina Aguilera, Depeche Mode czy The Prodigy.
- Stadion Olimpijski – drugi największy tego typu obiekt w Europie Wschodniej (ustępuje jedynie moskiewskiemu stadionowi Łużniki, na którym odbyła się Eurowizja 2009), w 2011 roku przeszedł renowację. Aktualnie może pomieścić nawet do 70 tys. widzów (na potrzeby ESC 2017 byłoby to 40 tys. widzów). Problemem jest brak zamykanego dachu, ale pojawiły się już plany, by te braki wyeliminować i sprawić, że stadion spełni wymogi Europejskiej Unii Nadawców.
- (Kijów) Arena – obiekt aktualnie jest w budowie…od 2013 roku i tak naprawdę niewiele o nim wiemy. Powstaje nieopodal stacji metra Demiivska i centrum handlowego Ocean Plaza, jednak na razie prace stoją w miejscu z powodu braku funduszy. Trwają też poszukiwania sponsora, który nadałby nazwę nowej hali. Ma być to jeden z najnowocześniejszych obiektów w kraju. Kliczko poinformował, że hala może być gotowa nawet w ciągu siedmiu miesięcy i Eurowizja.org, powołując się na zeznania naocznych świadków, informuje, że faktycznie coś się „ruszyło” na placu budowy (przynajmniej wczoraj).
Viktoria Romanova, szefowa delegacji eurowizyjnej Ukrainy poinformowała, że wybór miasta-gospodarza i obiektu ma nastąpić w ciągu najbliższych tygodni, a już na początku czerwca do Kijowa pojadą przedstawiciele EBU, by ustalić wszystkie szczegóły selekcji. Poza stolicą, w walce o organizację show mamy też szereg innych miast.
- Lwów – może być to najpoważniejszy rywal Kijowa i faworyt wielu polskich fanów Eurowizji (według ankiety przeprowadzonej przez Dziennik Eurowizyjny). Miasto stawia na Arenę Lviv, która może pomieścić ok. 35 tys. widzów.
- Odessa – miasto położone nad Morzem Czarnym, do dyspozycji ma stadion piłkarski Chornomorets, ale też bez dachu.
- Dnipro – dopiero od tego roku funkcjonuje pod tą nazwą (wcześniej był to Dniepropetrowsk), miasto położone na obu brzegach Dniepru. Również oferta „stadionowa” – Dnipro-Arena na 31 tys. widzów… i również bez dachu.
- Chersoń – miasto na południu Ukrainy, nieco ponad 300 tys. mieszkańców. Na razie nie wiadomo, z jakim obiektem planuje walczyć o organizację konkursu.
- Czerkasy – jeszcze jedna „skromna” kandydatura, miasto z 300 tys. mieszkańców w centralnej części Ukrainy. Może zaoferować stadion na 1,5 tys. widzów, więc raczej nie ma szans na sukces.
Mer Kijowa uważa, że żaden konkurent stolicy nie może się równać ze stołecznymi możliwościami komunikacyjnymi, w związku z tym władze miasta są niemal pewne, że Eurowizja 2017 trafi w ich ręce. Przypominamy, że wstępny termin przyszłorocznego konkursu to 16-20 maja 2017, a całe to zamieszanie jest związane z triumfem reprezentantki Ukrainy – Jamali, która tydzień temu wygrała finał w Sztokholmie za sprawą utworu „1944”.
Źródło: ukrinform.ua, informacje własne, fot.: alternet.org