Litewski styl: szczyt bezguścia czy wyrafinowania?

„Eurovizijos“ dainų konkurso nacionalinė atranka – pod tą zawiłą nazwą kryje się jedno z najciekawszych zjawisk eurowizyjnego światka selekcyjnego. Dla przeciętnego fana Eurowizji jest ono tak atrakcyjne jak dla miłośnika futrzaków łysy kot. Program ten nie mieści się w standardach typowego widza Melodifestivalen, a jednocześnie przyciąga miłośników dziwnych wrażeń.

https://i.makeagif.com/media/2-12-2018/j0plNM.gif?fbclid=IwAR3Vq_C8FE9bndZN9qnPpvfX9fDsO75zaejoDjyzJWWcMxybqv6OVnGfrVY

Alegoria Litwy w eurowizyjnej rodzinie

Tekst jest drugim odcinkiem cyklu „Śladami Preselekcji” w którym prezentujemy powiązania między społecznymi aspektami, a eurowizyjnymi selekcjami w krajach w całej Europie. Pierwszy odcinek o węgierskim A Dal przeczytać możecie tutaj.

Żyjemy w społeczeństwie, gdzie coraz większe znaczenie znaczenie ma tak zwana „kultura hejtu”. W swoich odmianach przyjmuje ona między innymi formę do zamiłowania do wszystkiego co dziwne, śmieszne, nie mieszczące się w standardach estetyki. Niestety litewskie selekcje, zwane niżej zdrobniale Atranką, jeśli przyciągają przed ekrany komputerów fanów z całej Europy to zazwyczaj dzieje się to dzięki przyklejonej już do nich łatki dziwności.

Najbardziej irytującym fanów elementem składowym Atranki jest długość tego przedsięwzięcia. Trwający często nawet trzy miesiące maraton staje się nie do zniesienia nie tylko dla widzów, ale niejednokrotnie także dla samych wykonawców. Producent Atranki, Aurius Girzadas, broni jednak formatu porównując go to programów typu talent show. Przyznaje, że zgłoszenia nie przechodzą większej eliminacji przed dostaniem się do eurowizyjnych selekcji, a twórcy dają dzięki temu szansę niedoświadczonym wykonawcom okazję do pierwszego kontaktu z telewizyjną sceną. Przesiew odbywa się już publicznie. Przy czym świeżynki sceny muzycznej zamiast walczyć o uwagę widza śpiewając covery – prezentują nowe i oryginalne propozycje. Niestety – brak porządnej eliminacji przed programem skutkuje pojawianiem się tworków, często ośmieszających szczytną przecież ideę! Ajajaj! 

Widzów nie odstrasza jednak tylko dobór kompozycji (który jest bardzo krzywdzący, odwraca bowiem uwagę od naprawdę wartościowych utworów, których w litewskich selekcjach tak naprawdę nie brak!). Często też intryguje strona wizualna występów, a konkretnie dobór kreacji wykonawców. Czy to co mają Atrankowicze na sobie to przykład kiczu? A może jednak jest to przykład wysokiej, niezrozumiałej dla przeciętnego zjadacza kultury, mody?

Połączenie niepokojącego, elektronicznego brzmienia z litewskim designem. 

Litwini swoją odrębność kulturową odczuć mogli już wiele setek lat temu. Sami wyznający pogańską religię której najważniejszym bogiem był Perkun ścierali się raz po raz z państwowościami katolickimi i prawosławnymi. Już od tych dzikich lat gdzieś zaczęła się tworzyć unikalna kultura litewskiego ludu. Przez kolejne wieki Litwini zmuszeni byli przez okoliczności historyczne do integracji kulturowej – czy to z polską Koroną czy potem z Cesarstwem Rosyjskim. Gdzieś jednak udało im się zachować swój język i pewne obyczaje, a do dziś pozostała w nich potrzeba walczenia o odrębność.

Na Litwie sztuka odgrywa olbrzymie znaczenie. Dziś wędrując chociażby ulicami Wilna zaobserwować można, że miasto to jest jedną wielką galerią. Od mozaik na słupach w najbiedniejszej dzielnicy miasta (Śnipiszki), przez uliczne galerie sztuki (Ulica Literacka), kończąc na republice artystów Zarzeczu. Litewski design to już absolutnie, można by wręcz rzec, sztuka nie z tej ziemi. Ktoś kojarzy sowieckie odkurzacze w kształcie Saturna? Tak, to jest właśnie wymysł litewskiej myśli designu!

Dla Litwinów jest on powodem do dumy. Wystawy mu poświęcone tworzone są nie tylko w kraju, sztukę znad Wilii prezentuje się w całej Europie. Poniżej filmik ze Szwecji:

Najbardziej wyrafinowany litewski design z najdroższych sklepów opiera się w dużym stopniu na wykorzystywaniu nieoczywistych materiałów, takich jak chociażby beton z którego wytwarza się nie tylko elementy wystroju wnętrz jak zegary, ale też dodatki: biżuterie czy muszki. Z popularnego zaś ciasta sękacza można zaś stworzyć idealny abażur. Z bardziej oczywistych, a używanych powszechnie w litewskiej modzie, najwyższego szczebla materiałów można wymienić m.in. szkło czy drewno.

O jurorze selekcji litewskich w 2018 roku, Aleksandrasie Pogrebnojuse, mówi się, że jest on pionierem mody inteligentnej w historii litewskiego designu.

Jak łatwo się domyśleć, unikalny gust Litwinów nie mógłby ominąć tak wielkiego wydarzenia, jakim są selekcje do Konkursu Piosenki Eurowizji. W ostatnich tylko latach  z co bardziej kreatywnych elementów strojów obserwować mogliśmy m.in. efektowne skrzydła motylamakijaż sylwestrowy promowany przez TVP czy płonące rogi. Te ostatnie były elementem występu Lolity Zero, czyli tak naprawdę aktora Gytisa Ivanauskasa wcielającego się w tą samą rolę drag queen także w filmie Zero 3, komedii wyśmiewającej świat litewskiej polityki.

Litwini wiedzą, skąd należy czerpać inspirację 😉

Jedne z najbardziej zapamiętywalnych, a jednocześnie kontrowersyjnych strojów w najnowszej historii Atranki zakładała na siebie wokalistka Catrinah w 2016 roku. Zostały one zaprojektowane przez Dariusa Vepštę. Przez niezliczone etapy Atranki mogliśmy wokalistkę oglądać w zbroi, pokrytą lusterkami bądź… w materiale przypominającym olbrzymi worek na śmieci. Z piosenką Be Free wokalistka dotarła do półfinału, co jak na ilość etapów litewskich jest całkiem sporym sukcesem.

Strój bywa też wyrazem buntu przeciwko… samemu systemowi selekcyjnemu. Wielokrotna uczestniczka Atranki, można wręcz powiedzieć, że prawdziwie „zdesperowana Eurowizją” Aistė Pilvelytė mocno krytykowana przez jurorów selekcyjnych za swoje występy w maratonie selekcyjnym w 2016 roku, na finał zdecydowała się ubrać zwykłe dżinsy i top. Jak sama przyznała, skoro nie była doceniana w poprzednich odcinkach w ostatecznej fazie nie ma zamiaru już się starać, a zwyczajny strój miał być pokazaniem przysłowiowego środkowego palca jurorom. Czasem to więc „normalność” może w tym kręgu zostać uznana za… „nienormalną”.

Niesztampowe podejście do sztuki u Litwinów objawia się także w formach muzycznych. Jednym z ciekawszych pod tym względem utworów Atranki jest I Love My Phone w wykonaniu tegorocznej reprezentantki Litwy, Ievy Zasimauskaitė oraz popularnego komiko-muzyka Vidasa Bareikisa. Utwór ten ciężko włożyć w ramy tradycyjnego eurowizyjnego „joke entry”, bliżej mu do pogłębionej w tematyce ironii kabaretowej wzmocnionej chwytliwym brzmieniem.

Mała, biedna i niezrozumiana – w oczach fana Eurowizji Litwa naprawdę nie ma łatwo. Trzeba jednak mieć na uwadze, że nasi północno-wschodni sąsiedzi tak naprawdę są bardzo wrażliwymi na sztukę istotami. Potrafią bawić się utartymi schematami i poszerzać modowe horyzonty. Zanim więc następnym razem wyśmiejecie jakiś występ z Atranki zastanówcie się – czy to jest złe, czy po prostu inne?

Foto: zmones.lt

 

Exit mobile version