Melodifestivalen 2020: nasi redaktorzy podsumowują finał

Dotter na scenie Melodifestivalen (fot. SVT)

Dotter na scenie Melodifestivalen (fot. SVT)

Za nami jubileuszowa edycja Melodifestivalen. Zwyciężczyniami 60. odsłony szwedzkich preselekcji do Eurowizji okazały się The Mamas z utworem Move. Jak tegoroczny konkurs oceniają nasi redaktorzy?

Niecałe 24 godziny temu poznaliśmy reprezentanta Szwecji na 65. Konkurs Piosenki Eurowizji w Rotterdamie. Na scenie w Holandii wystąpią The Mamas z utworem Move. Tym samym dobiegła końca jubileuszowa 60. edycja Melodifestivalen. Nie obyło się bez nostalgicznych podróży przez historię szwedzkich preselekcji. Z tej okazji powstała nawet Galeria Sław. Mieliśmy także okazję przypomnieć sobie najbardziej kultowe występy z Melodifestivalen. Postanowiliśmy zapytać o opinię nasze koleżanki i kolegów, którzy są redakcyjnymi opiekunami Szwecji.

Gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta

Krzysztof Stefaniak: Od samego początku stawka MF 2020 wzbudzała raczej negatywne odczucia wśród fanów i obserwatorów. Próbowałem ostudzić te emocje jeszcze w listopadzie, sugerując, aby z jej oceną poczekać na utwory. Nie myliłem się w dużym stopniu. Ostatecznie poziom finałowej dwunastki był dobry, a zwycięzca do końca nieoczywisty. Czy oznacza jednak, że całość szwedzkich preselekcji można ocenić pozytywnie? Jako wielki fan MF muszę przyznać, że i mnie w tym roku poziom większości propozycji rozczarował. Szczególnie na wymazanie z pamięci zasługują dla mnie dwa ostatnie półfinały.

Z powrotami weteranów eliminacji nie mam problemów pod warunkiem, że stoi za nimi solidna piosenka. Tego niestety nie mogę powiedzieć o Mariette i Hannie Fern, które dla mnie są największym rozczarowaniem Melodifestivalen 2020. Na pochwałę na pewno zasługuje, jak co roku, produkcja: minimalistyczna, ale dobrze przemyślana scena oraz ciekawa realizacja niektórych występów. Największym zaskoczeniem dla mnie jest Dotter, która wróciła do rywalizacji po dość sromotnej porażce w 2018 roku. Bulletproof to naprawdę chwytliwy numer z dużym potencjałem. Jeszcze lepszy okazał się sam występ. Świetny pomysł z „świetlnymi” pociskami i kultową już choreografią (a właściwie hairografią). Sam zwycięzca? No cóż. Po raz kolejny sprawdziło się powiedzenie „gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta”.

Szwecja dopóki nie zaliczy porządnej klęski, nie obudzi się z letargu

Emil Batko: Tegoroczne Melodifestivalen uważam za najsłabsze od lat. Większość piosenek mieści się w kategorii „dla wszystkich i dla nikogo”. Jest to tendencja, która nasila się co najmniej od roku 2018. Dodatkowo duże zastrzeżenia mam do sceny i prezentacji scenicznych. Nie było nic, co by mnie zaskoczyło lub wywołało opad szczęki, jak bywało w latach wcześniejszych. Nawet (najlepszy wg mnie) występ Dotter to ulepszona wersja występu Raiven w EMA 2017. Sceny Melfestu ceniłem za ciekawe i nieoczywiste wykorzystanie przestrzeni – tegoroczna przypominała bardziej Selecţia Naţională w Rumunii, a co jak co: od Szwecji można wiele wymagać. Prowadzący również nie wyróżniali się w żaden sposób, brakowało osobowości na miarę Sarah Dawn-Finer. Największym zaskoczeniem i jednocześnie rozczarowaniem jest dla mnie przegrana Dotter, której piosenka jako jedna z niewielu była „jakaś”. The Mamas są świetne wokalnie i mają masę pozytywnej energii, ale bolączką jest utwór. Z jednej strony łatwo wpada w ucho, z drugiej brakuje tu pazura, większej gospelowej mocy – jest to dalej zachowawcza Szwecja.

Jestem niezwykle rozczarowany faktem, że moje ulubione preselekcje stają się mi zupełnie obojętne, a z dużo większą przyjemnością śledziłem chociażby wybór Litwy – tam widać kreatywność i chęci. Szwecja, dopóki nie zaliczy porządnej klęski, nie obudzi się z letargu.

Koniec dominacji Melodifestivalen

Maciej Sychowiec: Pochwała poprawności – tak należy określić Melodifestivalen. Od kilku lat stopniowo decyzyjność od Christera Björkmana przejmuje Karin Andersson. Jej zasada: „dostarczyć piosenki, które spodobają się wszystkim” powoduje, że Melodifestivalen staje się platformą dla bezpiecznych i uśrednionych utworów. Ta edycja była tego kolejnym dowodem. Nawet ostateczne wyniki pokazują, że w Szwecji docenia się najbardziej nijakie wybory. Brak ryzyka i różnorodności to moje stałe uwagi do szwedzkich selekcji, które są wielbione siłą rozpędu przez fanów. Skończyły się czasy, kiedy Melodifestivalen dominowało również produkcyjnie nad innymi krajami. Ten dystans w ostatniej dekadzie się zdecydowanie skrócił. Warto podać przykład chociażby Litwy, która z obskurnych selekcji, produkcyjnie w tym roku nie ustępowała krajom nordyckim. Niestety, pomimo powszechnej opinii, samo szwedzkie widowisko również nie zachwycało. Na szczególną krytykę zasługuje scenariusz. Chociażby żarty prowadzących były finezyjne jak cegła.

https://www.youtube.com/watch?v=KVAyFB-ULwY

Dość wyrównana stawka nie zachwycała

Patrycja Pajor: Jako wieloletnia fanka Melodifestivalen jestem trochę zawiedziona tegoroczną edycją. Show oczywiście pod kątem produkcyjnym wypadło rewelacyjnie, chociaż mam zastrzeżenia co do samej sceny – brak LED-ów dał się mocno we znaki i odbił się na bezpośrednim wizualnym odbiorze piosenek. Nie obyło się bez drobnych wpadek na żywo, ale nie były one rażące. Bywały też problemy z aplikacją do głosowania – podczas finału był problem z zapisem typowania i poprawnym wyświetlaniem typowań znajomych. Natomiast nie był to żaden dealbreaker jak w przypadku Norwegii, gdzie jury musiało zdecydować o dalszych losach uczestników. Nie mam większych zastrzeżeń co do prowadzących – nie spodobał mi się w tej roli jedynie David Sundin. Jego żarty nie były śmieszne, pytania w green roomie również.

Śladami preselekcji: Melodifestivalen. Hela Sveriges Fest

 

Selekcyjna stawka w tym roku była dość wyrównana, ale przez to również nie zachwycała i ciężko było mi znaleźć faworyta, a co dopiero utwory, które będę z chęcią słuchać. Wyróżniało się tylko parę propozycji, w tym Dotter, która była idealną kandydatką na reprezentantkę. The Mamas, które wygrały zaledwie jednym punktem, mają utwór wzorujący się na gospelu, niestety tego gospelu nawet nie dotykając. Mam na myśli to, że gospel jest muzyką uduchowioną, a nie do robienia pokazówki. Tutaj niestety mamy taką sytuację. Osobiście mi się to nie podoba, ale to tylko moje zdanie.
Moja ocena tej edycji: 6/10

Exit mobile version