Muzyka ponad polityką

Filip Kirkorov opowiada o projekcie związanym z „Shine” i ma nadzieję, że Europa oceni rosyjską piosenkę, a nie polityczne decyzje tego kraju.

W wywiadzie dla MK producent rosyjskiego utworu „Shine” – Filip Kirkorov – zdradził jak wyglądały kulisy powstania piosenki dla bliźniaczek Tolmachev. Przyznał, że nie wie, dlaczego nigdy wcześniej nie pomagał Rosji na Eurowizji – zaangażował się w przygotowania niektórych reprezentantów Białorusi, Ukrainy czy Azerbejdżanu, ale nigdy nie poproszono go (lub on sam nie chciał) o udział w projekcie rosyjskim. Teraz jest świadom, w jak trudnym położeniu jest jego kraj, dlatego nie mógł odmówić – uważa, że jest to dla niego niezwykle interesujące zadanie, bo chce udowodnić, że gdy gra muzyka, milkną armaty. Nie ukrywa, że zadziałały tu względy patriotyczne ale i fakt, że Tolmachevy same zasygnalizowały, iż chciałyby z nim współpracować.

W celu przygotowania utworu Rosji na Eurowizję 2014 Kirkorov stworzył tzw. dreamteam składający się z ekspertów z Anglii, Cypru, Szwecji czy Grecji, bo jak twierdzi, to idealnie pokazuje zaletę Eurowizji jaką jest jednoczenie ludzi z całego kontynentu. Podkreśla, że jest to dla niego niezwykle ważne zadanie, bo pełni funkcję szefa całego projektu – jako producent i kompozytor. Nie chce na razie myśleć o wyniku, jaki osiągnie, bo zależy mu najbardziej na dostojnym reprezentowaniu kraju – tak by nikt później nie mówił, że to był zły utwór czy zły występ.

Pierwotnym planem było stworzenie kompozycji w stylu „Shady Lady” (Ukraina 2008), ale później Kirkorov wpadł na pomysł by połączyć trendy muzyki lat sześćdziesiątych z młodymi wokalistkami. Kompozytorzy i autorzy tekstów ze Szwecji, Malty i Wielkiej Brytanii wspólnymi siłami stworzyli muzykę i słowa do utworu, ale najważniejszymi nazwiskami są Kirkorov i Dimitris Kontopolus. Filip podkreśla, że ten sam team pracował przy piosenkach „Work your magic” (Białoruś 2007) i „Shady Lady”.

Ze względy na dość burzliwe dzieje tegorocznych preselekcyji rosyjskich, które ostatecznie nie odbyły się w formie, w jakiej były zapowiadane, media lokalne sporo pisały o przygotowaniach kraju do Eurowizji. Producent „Shine” przyznaje, że tego nie śledził, ale docierały do niego pogłoski np. dotyczące faktu, iż Sergey Lazarev chce jechać na Eurowizję i przygotował utwór właśnie z Kirkorovem. Oczywiście okazało się to nieprawdą, a Lazarev  skontaktował się z Kirkorovem po to, by przygotować kilka nowych utworów na swój album. Nie miało to żadnego związku z Eurowizją. Dopiero gdy Filip zaangazował się w projekt z bliźniaczkami, zaczął na nowo interesować się konkursem. Przesłuchał np. „Children of the Universe” z Wielkiej Brytanii i uważa, że jest to poważny kandydat do zwycięstwa. Obawia się jednak, że wynik Rosji może być zaskoczeniem, chociażby dlatego, że w tym roku z Eurowizji zrezygnowały kraje, które zazwyczaj przekazywały Moskwie wysokie noty – Bułgaria („drugi dom” Kirkorova), Serbia, Turcja, Cypr. „Tracimy 48 punktów” – narzeka.

Kirkorov ma jednak nadzieję, że Eurowizja nadal jest konkursem piosenki, a nie polityki. Uważa, że najbardziej obiektywny będzie głos widzów, bo jurorzy mogą np. otrzymać odgórne zarządzenie by nie głosować na Rosję ze względów politycznych. Wspomina rok 2007, kiedy jechał na Eurowizję z białoruskim wokalistą Dimą Koldunem, reprezentującym „ostatnią dyktaturę w Europie”. Pomimo agresywnej kampanii przeciwko Białorusi i Łukaszence, Koldun odniósł ogromny sukces, co pozwala Filipowi wierzyć, że ostatecznie wygrywa muzyka, a nie polityczne slogany. „Mam nadzieję, że muzyka wyprze politykę, gdy na scenę wejdą te dwa małe anioły – Nastya i Masha” – mówi.

Źródło: ESCkaz, fot.: Ria Novosti

 

Exit mobile version