Naviband o Eurowizji, językach narodowych i wolnej Białorusi – wywiad

Foto: Naviband

Zapraszamy do lektury wywiadu z zespołem Naviband. Dzięki tej rozmowie dowiecie się, co może dać wykonawcy Eurowizja, a także co można zrobić, by pomóc Białorusinom w obecnym kryzysie politycznym.

Naviband, czyli Arciom Łukianienka i Ksienija Żuk, to duet, który reprezentował Białoruś na Eurowizji 2017 w Kijowie. Nie tylko wywalczyli dla swojego kraju bardzo przyzwoity wynik (17. miejsce w finale), ale przede wszystkim jako pierwsi w historii zaprezentowali europejskim widzom utwór w języku białoruskim.

Zespół do dziś aktywnie działa na rzecz promocji białoruskiej kultury, a w ostatnim czasie także zaangażował się w protesty prowolnościowe we własnym kraju.  W najbliższym tygodniu muzycy Naviband zagrają koncerty w Polsce. Z tej okazji zgodzili się na rozmowę dla portalu eurowizja.org.

Wkrótce miną cztery lata od Waszego udziału w Konkursie. Co Eurowizja wniosła w Wasze życie, co w nim zmieniła?

Arciom: Był to jeden z najcenniejszych momentów w życiu, to była bardzo interesująca historia dla nas, historia naszego życia (Story of My Life – tytuł eurowizyjnej piosenki, przyp. red.). Mamy teraz wielu przyjaciół, odwiedziliśmy sporo festiwali.

Ksenija: Poznaliśmy wiele osób w całej Europie, które znają nas dzięki Eurowizji. Pokazuje to, że czasami język nie jest najistotniejszy przy słuchaniu muzyki. Kiedy śpiewamy wytwarzamy energię, dobrze się bawimy, jest to wyczuwalne. Każdy rodzaj muzyki może stać się popularny. To jest niesamowite.

Tak jak mówicie – każdy rodzaj muzyki, niezależnie od języka, może być popularny. Śpiewanie nie po angielsku nie jest już problemem. Czy rekomendujecie sięganie po języki ojczyste innym eurowizyjnym wykonawcom?

A: Tak, oczywiście. W roku, kiedy występowaliśmy na Eurowizji, hasłem było konkursu „Celebruj różnorodność” („Celebrate Diversity”). Żeby to robić, trzeba pokazywać swój język, swoją kulturę. Myślę, że właśnie dlatego lubili naszą piosenkę i zwracali na nią uwagę zarówno dziennikarze, jak i widzowie.

K: Myślę, że to ważne, by śpiewać we własnym języku. Wszyscy znamy angielski, słyszymy go w radiu, w telewizji, wszędzie. Jednak narodowa kwestia jest ważna. Poznawanie innych kultur, języków jest bardzo interesujące. Gdy byliśmy na Eurowizji, nagraliśmy kilka filmików, gdzie śpiewaliśmy w innych językach, np. ormiańskim czy greckim.

Czy po konkursie wciąż utrzymujecie kontakt z innymi eurowizyjnymi artystami bądź członkami delegacji?

K: Tak, mamy trochę eurowizyjnych przyjaciół, np. reprezentanta Norwegii, JOWST-a. Obserwujemy się w mediach społecznościowych z Nathanem Trentem z Austrii. Czasami też spotykamy eurowizyjnych wykonawców, np. w Polsce widzieliśmy się z Kasią Moś. Po konkursie wielu reprezentantów nie chce utrzymywać tych relacji, ale moim zdaniem dobrze jest nawet śledzić nawzajem swoje profile w mediach społecznościowych, czasem napisać wiadomość lub polubić coś. To bardzo fajne, że z JOWST-em udało nam się coś razem nagrać, stworzyć kolaborację. Uważam, że to dużo bardziej interesujące niż po prostu wzięcie udziału w Eurowizji. Życie po konkursie może przynieść dużo ciekawych rzeczy, takich jak wspomniana kolaboracja. To spora rzecz.

To prawda, Eurowizja jest nie tylko dla widzów i fanów, ale także dla artystów biorących udział. Chciałbym się teraz zapytać co Białorusini powinni zaprezentować na Eurowizji? Czy Waszym zdaniem jacyś artyści szczególnie warci są pokazania Europie? Może jakieś szczególne gatunki muzyczne?

K: W tym roku na Eurowizji zaśpiewać mieli nasi przyjaciele, zespół VAL, jednak nadawca (BTRC – przyp. red.) zadecydował o niekontynuowaniu współpracy z nimi z przyczyn politycznych. VAL to bardzo fajni i interesujący ludzie. Starają się robić coś więcej niż tylko muzykę, sięgają po folk. Uważam, że to świeże i pokazuje naszą białoruską mentalność muzyczną. Mieli też tak naprawdę bardzo dobry występ! Mam nadzieję, że będą mieć możliwość, by pojawić się na Eurowizji, ponieważ reprezentują obecne białoruskie podejście do muzyki.

Faktycznie, można było wyczuć, że ich piosenka (Da Vidna) jest reprezentatywna dla białoruskiego rynku muzycznego.

K: Tak, muzyka folkowa, piękni ludzie, myślę, że w przyszłości mają szanse na świetny występ.

Mówiąc o Eurowizji, nie możemy zapomnieć o kwestiach politycznych. Na Białorusi problemem jest to, że nadawca odpowiedzialny za Eurowizję jednocześnie popiera politykę Łukaszenki. Czy artyści powinni wykorzystać konkurs jako platformę do protestu. Być może powinni aktualnie zrezygnować z możliwości reprezentowania kraju na rzecz zaznaczenia swoich poglądów?

K: Myślę, że najważniejsi muzycy Białorusi aktualnie nie mają zamiaru wybierać się na Eurowizję ze wsparciem „rządowej” telewizji. Aktualnie nie chodzi o pasję, nie chodzi o kulturę, ludzi, nie chodzi nawet o muzykę. Chodzi o politykę. Myślę, że liczący się Białoruscy wykonawcy chcą pojechać na Eurowizję ze wsparciem nowej delegacji z nowego kraju. Uważam, że to ważne, by pokazać, żeby pokazać się jako wspaniałych ludzi. Bo tacy jesteśmy! W naszych duszach i sercach jest mnóstwo życia. Teraz wszystko kręci się wokół polityki. Nasi eurowizyjni reprezentanci chcą wspierać ludzi, nie rząd. Wspierają protesty muzyką, piosenkami, poezją i innymi rodzajami sztuki. Co możemy zrobić my, ludzie kultury? Możemy dać co najlepsze w tym co robimy. Jeśli jestem wokalistką, to powinnam śpiewać, używać swojej pozycji, mojej wrażliwości muzycznej. Jest to bardzo ważne. Dlatego uważam, że w przyszłym roku, jeśli sytuacja się nie zmieni, żaden ważny wykonawca nie będzie chciał pojechać na Eurowizję. Nie wiem, co organizatorzy Eurowizji postanowią w sprawie naszego kraju, ale myślę, że bojkot politycznej telewizji jest słuszny.

Co sądzicie o obecnej sytuacji na Białorusi? Jaki obrót przyjmą sprawy Waszym zdaniem?

A: Jest to oczywiście straszne, nie popieramy tego co się wydarzyło (ponowny wybór Łukaszenki na prezydenta i brutalne tłumienie protestów – przyp. red.), mówimy o tym głośno, dzięki naszej muzyce, ale też postom w mediach społecznościowych, na naszych występach. To naprawdę okropne, chcemy wreszcie coś zmienić, robimy co możemy dzięki muzyce i jest to najlepsze co możemy zrobić. Poprzez śpiewanie chcemy zrobić cokolwiek, by nastały zmiany.

Jest to zrozumiałe. Z kolei Wasza piosenka, Diewoczka w Biełom, stała się jedną z najważniejszych piosenek protestów na Białorusi. Opowiedzcie o tym utworze.

K: Ta piosenka przyszła do mnie w bardzo specyficznym momencie. Widziałam wiele kobiet na ulicach, wiele zdjęć na których noszą one białe stroje przystrojone kwiatami. Piękne dziewczyny, kobiety, mamy, babcie, nie była to tylko jedna grupa naszej płci. To były przedstawicielki wszystkich białoruskich kobiet. Były silne, twarde, jednak nie w stylu feministycznym. Mamy głos, a nasi mężczyźni bardzo nas wspierali. Widziałam bardzo wiele zabawnych memów, na których widać dziewczyny z protestów z dopiskiem „O Boże, chcę ją poślubić”. Wiele takich się pojawiło. Nasze kobiety zachowały się naprawdę niesamowicie. Kiedy zobaczyłam co się dzieje, kiedy poczułam tę energię, Arciom powiedział mi „Ksenija, pomyśl o tym, jak możesz wyrazić siebie i obecną sytuację poprzez muzykę, poprzez piosenkę. Dziewczyno, co myślisz, czujesz?”. Tak naprawdę napisałam tę piosenkę w 10 minut. Ponieważ miałam już w sobie mnóstwo odczuć, wszystko po prostu uleciało ze mnie dzięki temu utworowi. To jest niesamowite i to moje wielkie podziękowanie dla tych wspaniałych, silnych kobiet, które wspierają nasz naród dla naszego kraju, dla nowej przyszłości. Tak jak wcześniej wspomniałam, to wszystko, co mogę zrobić – myśleć i śpiewać w moim języku, moimi emocjami. Cieszę się, że ta piosenka budzi energię i może Ty także po usłyszeniu jej to poczułaś siłę.

https://www.youtube.com/watch?v=Sjc2FfjTCZM
Jako kobieta zdecydowanie mogę poczuć jej przekaz. Jako rodzice syna, jaką przyszłość chcecie dla niego? Co chcecie uczynić poprzez muzykę i swoje działanie by uczynić swój kraj i świat lepszymi?

K: Będziemy wspierać nasz naród, kraj, język. Będziemy się starać podtrzymywać nasze tradycje folkowe. Cały czas myślimy o kolaboracjach z białoruskimi muzykami. Chcemy pokazać całej Europie i światu, że my na Białorusi także mamy świetną muzykę, że już mamy genialnych artystów. Chcemy pokazać, że są warci słuchania, zapoznania się z ich twórczością, przekazać jak najwięcej informacji na ich temat. Dlatego teraz nasi wykonawcy starają się grać jak najwięcej koncertów online. Na przykład w Mińsku wielu ludzi robi własne, małe koncerty przy swoich domach. Staliśmy się jedną wielką rodziną. Wielu znaczących muzyków także koncertuje w ten sposób i to jest wspaniałe. Tak właśnie obecnie funkcjonują social media, dzięki nim jest sposób by pokazywać, że jesteśmy razem, a nasza muzyka będzie żyła wiecznie, a wraz z nią nasz naród i nasi muzycy.

Czy Waszym zdaniem chociażby my, Polacy, możemy coś zrobić, by pomóc w walce o Wasze prawa?

A: To trudne pytanie, sam nie wiem jak na nie odpowiedzieć. Ludzie starają się pomóc poprzez internet. Mogą nas wspierać przychodząc na nasze koncerty. To wszystko teraz jest bardzo trudne dla Białorusinów, wielu nie ma pojęcia co robić. Kontynuujemy jednak protesty. To co się dzieje nie jest normalne, widzieć te wszystkie straszne rzeczy w tych czasach. Chcemy być wolni i będziemy.

Trzymam kciuki za Was i za Białoruś.

A: Dziękujemy!

W najbliższym czasie będziecie mieć koncerty w Polsce. Przypomnijcie proszę gdzie i kiedy się odbędą?

K: Będziemy grać już tak naprawdę w nadchodzącym tygodniu: 20 października we Wrocławiu, 21 października w Krakowie oraz 22 października w Warszawie. Możecie nabyć bilety poprzez linki w naszych mediach społecznościowych. Odbędzie się spotkanie z Białorusinami mieszkającymi w Polsce, mamy nadzieję, że Wy, Polacy i inni również się stawią. Wiemy, że mamy mnóstwo przyjaciół w Polsce. Dzięki koncertom chcemy pokazać, że wspieramy swój kraj i dziękujemy naszym rodakom mieszkającym tutaj, którzy mogą przyjść na nasz koncert i popierają protesty. To jest nasza forma wsparcia. Wielu Białorusinów, którzy mieszkają poza krajem czuje się źle, ponieważ są z dala od tego co się dzieje. Chcemy pokazać, że nie ma znaczenia gdzie się jest. Tak czy siak czujemy ich energię i wsparcie, nawet pomimo tysięcy dzielących nas kilometrów. Wszyscy Białorusini są teraz razem, jesteśmy jedną wielką rodziną. Dlatego chcemy, by ten koncert był przytulny, piękny, dający siłę. Chcemy śpiewać razem, rozmawiać, może nawet zobaczyć wzajemne uśmiechy, poczuć ciepło. Będziemy niezwykle szczęśliwi, jeśli też przyjdziecie na nasz koncert. Będziemy na Was czekać i mamy nadzieję, że Wam się spodoba!

Mam nadzieję, że wielu naszych czytelników przyjdzie na koncerty Naviband! Dziękuję serdecznie za wywiad i życzę zarówno Wam jak i Waszemu krajowi wszystkiego co najlepsze. Mam też nadzieję, że już wkrótce będziemy mogli zobaczyć reprezentantów wolnej Białorusi na Eurowizji.

K: Tak dokładnie! Dziękujemy bardzo.

Exit mobile version