Holenderska telewizja AVROTROS przyzwyczaiła świat eurowizyjny w ostatnich latach do tego, że dość wcześnie podaje nazwisko swego reprezentanta w Konkursie Piosenki Eurowizji. Dlaczego tym razem wciąż nie poznaliśmy żadnych szczegółów?
O tym, że Waylon będzie bronił holenderskich barw w Lizbonie, dowiedzieliśmy się na początku listopada, zaś wiadomość o udziale żeńskiej formacji OG3NE podczas Eurowizji 2017 dotarła do mediów już pod koniec października 2016 roku. Tymczasem niedługo połowa stycznia, a my nadal nie wiemy, kogo zobaczymy w roli reprezentanta w Izraelu. Skąd to opóźnienie i kto pojawia się na giełdzie potencjalnych nazwisk?
Te pytania przewijają się coraz częściej w lokalnych mediach, a odpowiedź na nie może sprowadzać się do dość prozaicznej przyczyny – nadawca nie znalazł jeszcze nikogo, komu chciałby zaoferować możliwość wyjazdu na konkurs. Brak też konkretnego pomysłu, z jakim utworem można byłby się zaprezentować. Od pewnego czasu krąży pogłoska, że rozważa się współpracę wokalisty lub wokalistki z jednym ze znanych holenderskich dj-ów.
Przypomnijmy, że Holandia ma uznane miejsce w świecie muzyki klubowej a holenderscy dj-e są jednymi z najlepiej opłacalnych i znanych artystów. Żaden inny kraj nie ma aż tylu nazwisk w światowej czołówce. Wśród najpopularniejszych można wymienić m.in. Armina van Buurena, Tiesto, Afrojacka czy Martina Garixxa.
O tym, kto miałby wykonywać partie wokalne, nie mówi się zbyt wiele. Wiadomo jednak, że bardziej skłaniano się ku temu, by była to kobieta. Na giełdzie nazwisk pojawiają się między innymi artystka musicalowa Romy Monteiro oraz zwyciężczyni szóstego sezonu The Voice of Holland Maan van Steenwinkel. Maan jest również najczęściej wspominaną kandydatką, jednak w rozmowie z portalem Shownieuws.nl przyznała, że nie jest pewna, czy Eurowizja to konkurs, w którym by się widziała.
Do niedawna bardzo często mówiło się również o Davinie Michel. Wokalistka zyskała popularność dzięki swojemu kanałowi na YouTube, na którym umieszcza, co tydzień covery znanych przebojów Jej debiutancki singiel Duurt te lang dotarł do czołówki zestawiania holenderskich hitów. W rozmowie z portalem Nu.nl powiedziała jednak, że nie planuje udziału w Eurowizji. Według niej, jej kariera jest na zbyt wczesnym etapie i najpierw pragnie skupić się na odkrywaniu siebie i tego, jaką jest artystką.
Praktycznie co roku wymienia się w Holandii jako potencjalnych reprezentantów grupę Within Temptation (pomimo tego, że wokalistka formacji Sharon den Adel także od lat powtarza, że zespół nie jest zainteresowany udziałem) oraz popularną również w Polsce wokalistkę Caro Emerald, która zawsze mówi, że propozycję ze strony nadawcy o udziale byłaby skłonna rozważyć, ale nigdy takiej nie otrzymała.
Wokół potencjalnego udziału Within Temptation zrobiło się ostatnio głośno za sprawą ich udziału w programie RTL Boulevard, w którym zespół promował swoją najnowszą płytę Resist. Formacja wybiera się na dwumiesięczną trasę po Ameryce Północnej, zaś kolejne plany artyści mają dopiero na lato, co według mediów dałoby dostatecznie dużo czasu na udział w Eurowizji.
W Izraelu na pewno nie zobaczymy natomiast Glennis Grace, która pragnie skupić się na karierze za oceanem i wykorzystać swój udział w ostatniej edycji programu America’s Got Talent. Wokalistce nie udało się wygrać, dotarła jednak do etapu finałowego.
Z nieobecności Glennis Grace mogłaby skorzystać zwyciężczyni trzeciej edycji holenderskiego Idola Raffaëla Paton. Wokalistka wzięła udział w ostatnich otwartych preselekcjach do Eurowizji w 2012 roku z utworem Chocolatte. W Nationaal Songfestival przegrała rywalizację z Joan Franka, która ostatecznie wygrała całość selekcji i reprezentowała swój kraj w Baku. Raffaëla od lat komentuje eurowizyjne utwory w specjalnym majowym programie AVROTROS, jednak szansa na jej wyjazd do Tel Awiwu jest raczej niska. Na liście najczęściej wspominanych nazwisk znaleźć można również czołowych artystów na lokalnym rynku takich jak Nielson, Alain Clark, Dotan. Wymieniani są także raperzy Rappers Lil Kleine i Ronnie Flex.
Od jakiegoś czasu mówi się, że nadawca rozważa zmianę strategii i zamiast najpierw wskazać artystę, który przygotuje utwór na konkurs, w pierwszej kolejności zostanie skomponowana piosenka, a później rozpoczną się poszukiwania artysty, jaki ją wykona. Jak dowiedziała się redakcja programu Shownieuws, zwycięzca ostatniej edycji The Voice Jan van der Zee został nawet poproszony przez komisję AVROTROS o napisanie i przesłanie utworu do nadawcy. Młody artysta skorzystał z propozycji, przygotował utwór o tytule I believe it’s time, jednak telewizja nie udzieliła mu żadnej odpowiedzi.
Jan Smit, wokalista oraz komentator eurowizyjny i członek komisji odpowiedzialnej za selekcję utworu, powiedział niedawno w jednym z wywiadów, że wybór utworu nie został jeszcze dokonany w 100 procentach.
Przesłuchujemy utwory, jakie do nas spływają (…) w połowie decyzja jest już dokonana, ale nie chcemy zbyt wcześnie mówić, że jest ona ostateczna.
W dalszej części wywiadu artysta przypomina, że czas na przedstawienie reprezentanta i utworu nadawca ma do marca.
Nie czujemy tutaj żadnej presji i kiedy będziemy gotowi przedstawić nasz wybór, na pewno to zrobimy.
Według Smita, artysta, który wyjedzie do Izraela, nie musi być pierwszoplanową postacią na lokalnym rynku muzycznym i piękne jest założenie, że każdy utalentowany Holender może reprezentować swój kraj na takim konkursie, jak Eurowizja.
Pozostaje nic innego, jak cierpliwie czekać na oficjalną decyzję nadawcy, co do holenderskiej piosenki na konkurs w Tel Awiwie. Trzeba przyznać, że w tym roku jest więcej niewiadomych niż konkretów. Zdaniem komisji ważniejsze od sposobu wyboru i terminów jest to, aby przedstawić na Eurowizji dobry utwór, opowiadający pewną historię i który da się przedstawić w ciekawy sposób. Miejmy nadzieję, że taka właśnie będzie propozycja z Holandii w tym roku.
źródło: nu.nl; shownieuws.nl; songfestival.nl; eurovision.tv
foto: Instagram