„Obyśmy w tym roku znów nie byli wyrolowani”

O powrocie Polski na Eurowizji, szczęśliwym losowaniu półfinałów i przyszłym reprezentancie kraju rozmawiamy z Marcinem Mrozińskim, reprezentantem Polski z ESC 2010. 

Marcin Mroziński wygrał preselekcje narodowe w 2010 roku i z utworem „Legenda” reprezentował Polskę w Oslo. Chociaż nie zdobył awansu do finału, to jednak został pozytywnie zapamiętany przez zagranicznych fanów. Wokalista od lat śledzi konkurs i ma na jego temat sporą wiedzę, dlatego postanowiliśmy zadać mu kilka pytań dotyczących tego, co nas wkrótce czeka – półfinału i finału w Kopenhadze oraz udziału polskiego reprezentanta.

Jak zareagowałeś na wieść o powrocie Polski na Eurowizję? Uważasz, że to dobra decyzja?

Jeśli cokolwiek się zmieniło w nastawieniu TVP do konkursu, to jest to bardzo dobra decyzja. Jeśli nadal będzie tak, jak do tej pory, to nie widzę sensu w powrocie na Eurowizję. Ale tego dowiemy się dopiero po konkursie, gdy przyjdzie czas na wyciąganie wniosków i rozliczenie za 2014 rok. Liczę na to, że skoro TVP postanowiła wybrać wewnętrznie reprezentanta, to również dopilnuje wszelkich spraw dotyczących promocji, finansów, przygotowań i wsparcia. Głęboko w to wierzę i z całego serca życzę tego następnemu polskiemu artyście.

Jakie masz rady dla TVP i dla przyszłego reprezentanta Polski?

Rady? A co ja tam mogę wiedzieć? Na Eurowizji byłem tylko raz i do tego jeszcze bez większego sukcesu. Będę trzymać mocno kciuki za to, żebyśmy nie przepadli znów w otchłani bezpunktowej. Będę też wspierać ze swojej strony naszego reprezentanta. Zawsze służę pomocą, jeśli jest to potrzebne. Ale od radzenia powinna być osoba, która świetnie się zna na tym konkursie. Ktoś kto wie więcej o tej międzynarodowej imprezie. Ktoś taki jak np. Szymon Stellmaszyk. On wie, co, gdzie, z kim i dlaczego. To ludzie tacy jak on powinni radzić naszym reprezentantom i być ich doradcami przed i w trakcie konkursu.

Śledziłeś losowanie półfinałów Eurowizji 2014? Co sądzisz o naszych szansach? Co powinno być celem Polski na tegorocznej Eurowizji?

Śledziłem. Zawsze śledzę. Nie mogliśmy chyba lepiej trafić! Do pełni szczęścia brakuje tylko Ukrainy w naszym półfinale, ale i tak jest super. Niemcy, Gruzja, Litwa, Irlandia no i Wielka Brytania, to praktycznie punktowi pewniacy. Sam zresztą będę głosował z UK, gdzie aktualnie mieszkam, oby jeszcze tylko wybrany przez TVP reprezentant dopisał. Myślę, że wejście do finału nie powinno być problemem przy 15tu krajach biorących udział w naszym półfinale z takim możliwym wsparciem polityczno-punktowym. A w finale? To już jedna wielka niewiadoma. Azerbejdżan pewnie znów będzie w TOP3.

Masz jakichś osobistych faworytów jeśli chodzi o reprezentanta Polski? Kogo chciałbyś zobaczyć na eurowizyjnej scenie?

Bardzo ciężko byłoby mi wybrać, kto mógłby reprezentować nasz kraj. Z jednej strony pojawiło się mnóstwo nowych ciekawych twarzy na rynku, z drugiej strony chciałoby się zobaczyć na scenie znanego i szanowanego w Polsce artystę, tylko kto podjąłby się takiego wyzwania. W dzisiejszych czasach to trochę „być” albo „nie być”, gdyż bardzo łatwo jest przykleić łatkę: „przegrany Eurowizji”. Moimi osobistymi faworytami byliby: Maryla Rodowicz – nieważne co robi, a jej charyzma zawsze działa, Kayah – pełna artyzmu, fenomenalna i zniewalająca. A z młodszych artystów, to chyba Sylwia Grzeszczak – choć można nie lubić jej utworów, to nie można odmówić jej talentu i pracowitości.

W tym roku Polska świętuje 20-lecie startów w Eurowizji. Co jest według Ciebie naszym największym osiągnięciem podczas konkursu?

Naszym osiągnięciem na plus jest zdecydowanie Edyta Górniak i jej legendarne i uwielbiane przez eurowizyjnych fanów „To nie ja”. Oraz to, że zrezygnowaliśmy z konkursu na 2 lata, dzięki czemu Europa miała czas się za nami trochę stęsknić, a nasz powrót jest szeroko komentowany. Niestety więcej naszych „osiągnięć” jest niezbyt oszałamiająca. Od szeroko komentowanej negatywnie podczas eurowizyjnych dni byłej HoD, poprzez tragiczne podawanie punktów co roku, nie do końca zrozumiały system walentynkowych koncertów selekcyjnych, braku promocji konkursu przez polskiego nadawcę publicznego i kompletne niezainteresowanie współpracą zagraniczną z innymi krajami, aż do zniechęcania ważnych artystów w kraju poprzez zmniejszanie rangi konkursu i niezainteresowanie promocją konkursu przez nadawcę. Nie wspomnę już o nietraktowaniu zbyt poważnie eurowizyjnych fanów, a to przede wszystkim dzięki nim ten konkurs wciąż trwa i pomaga się integrować Europie. Obyśmy w tym roku nie byli znów wyrolowani i mogli do listy plusów dodać rok 2014.

 

Jakie masz plany na najbliższy rok? Gdzie Cię można usłyszeć, zobaczyć?

Po moich licznych podróżach i życiu na walizkach przez ostatnie 1,5 roku, postanowiłem, ze zadomowię się na jakiś czas w Anglii. Wybrałem Londyn przede wszystkich ze względu na ilość musicali, jakie się tu tworzy oraz język. Pracuję tu też nad swoimi utworami, znalazłem agenta, chodzę na castingi do różnych musicalowych produkcji i powoli zaczynam się tu czuć jak w domu. Ostatnio miałem swój pierwszy koncert w Londynie w legendarnym klubie Scala. Fajnie było wystąpić na tej samej scenie, co kiedyś Robbie Williams, Dido, czy Coldplay. Co jakiś czas przylatuję też do Polski nagrywać program „Jaka to melodia”, ale skupiłem się teraz bardziej na Londynie, gdyż to miejsce wymaga wielu poświęceń, ale ryzyko może się opłaci.

Rozmowę przeprowadził Maciej Błażewicz, fot. Kasper Zborowski – Weychman

Exit mobile version