Stało się. Po tygodniach domysłów dowiedzieliśmy się w końcu, jakich artystów zobaczymy i usłyszymy podczas Melodifestivalen 2018. Czy Christer Björkman, który ma duży wpływ na dobór uczestników, planuje preselekcyjną rewolucję?
To jest komentarz do artykułu: Szwecja odkrywa karty. Margaret w stawce Melodifestivalen 2018 Nie ma co ukrywać, że Melodifestivalen co roku wzbudza sporo emocji pośród eurowizyjnych entuzjastów. Przez jednych krytykowane za pewną powtarzalność, przez innych doceniane za wysoką jakość produkcji. Obydwie grupy łączy jedno – wszyscy z pewną dozą niecierpliwości czekają na oficjalne przedstawienie uczestników. Tym razem nie było zbyt dużych zaskoczeń. Wiele nazwisk pojawiło się już wcześniej w domysłach tygodnika Aftonbladet. Widać, że Christer Björkman chce przyciągnąć przed ekrany telewizorów również i młodych widzów. Stąd też obecność w preselekcjach duetu Samir i Viktor, Benjamina Ingrosso czy chociażby Felixa Sandmana z formacji FO&O. To nie dziwi, wszak młodzi ludzie są przyszłością narodu i trzeba ich zarażać eurowizyjnym entuzjazmem.
Ale, ale, nie dla samej młodzieży przecież jest show. Potrzebni są też artyści bliscy trochę starszemu pokoleniu. Dlatego zobaczymy m.in. Kikki Danielsson, która po wielu latach postanowiła wrócić na preselekcyjną scenę. Jeśli Melodifestivalen, to oczywiście schlager, chociaż jego śmierć była wielokrotnie obwieszczana. Szwedzki schlager żyje i pojawi się dzięki Jessice Andersson – jej piosenka powstała m.in. dzięki Fredrikowi Kempemu. Mamy trochę debiutantów, w tym Edwarda Bloma, któremu bliższe dotychczas były kuchenne przygody aniżeli muzyczne. Są wokalistki zagraniczne (Margaret oraz Kamferdrops) i tradycyjnie już gwiazdę preselekcji, za którą w tym roku można uznać Mariette. Już teraz przez bukmacherów uznawana jest za faworytkę.
Co widać po składzie przyszłorocznego Melodifestivalen? Christer Björkman stawia na sprawdzony, więc bezpieczny, schemat, powielany od ładnych paru latu – zmieniają się tylko artyści. Nie spodziewałabym się nagłej rewolucji (nawet prowadzący jest już sprawdzony i raczej nie wywoła żadnych kontrowersji). Owszem, widać więcej idoli młodzieżowych, ale Christer nie stawia tylko i wyłącznie na nich. Zaskoczyć, oby na plus, mogą jedynie poszczególne utwory, ale i one prawdopodobnie nawiążą konwencją do poprzednich lat. Cieszy mnie natomiast duża liczba piosenek w języku szwedzkim.Co może przynieść Melodifestivalen? Zapewne wiele przebojów, które chętnie będą później puszczane w radiostacjach. Oby nie zabrakło także utworów na naprawdę wysokim poziomie. Z taką nadzieją zasiądę w lutym przed ekranem komputera i będę śledziła uważnie wszystkie półfinały i sam finał.
Foto: Jessica Gow/TT