Już ponad tydzień temu, 20 stycznia, odbyły się hiszpańskie preselekcje do Eurowizji. Do rywalizacji wybrano młodych artystów, którzy zdali egzamin wokalny w popularnym pokazie talentów Operación Triunfo (OT). Podczas gali finałowej bronili przypisanych im piosenek. Śledząc wpisy, komentarze i reakcje w Internecie odniosłem wrażenie, że widzowie nie byli przekonani do efektu końcowego oraz prezentacji na żywo. Czy krajowy nadawca, który desperacko próbuje położyć kres słabym wynikom osiągnie wymarzony sukces mimo felernego systemu?
Forma Operación Triunfo przyniósł Hiszpanii sukces na Eurowizji 2002, w postaci 7. miejsca dzięki piosence Europe’s Living a Celebration. Rok później, wierząc mocno w zwycięstwo Hiszpania zajęła 8. miejsce z piosenką Dime. Wykorzystanie tego formatu w 2004 roku ponownie skończyło się miejscem w pierwszej dziesiątce. Jednak przywrócenie tego programu do świata żywych w 2017 roku skończyło się rozczarowaniem. Hiszpania zdecydowała się wysłać najsłodszą balladę Tu Canción (23. miejsce). Nic dziwnego, że po doświadczeniu reprezentantów z Lizbony – Alfreda i Amaii, zawodnicy kolejnej edycji talent show nie chcą uczestniczyć w najważniejszym konkursie muzycznym na świecie. Wejście do konkursu jako debiutujący artyści, w ich ocenie, wiąże się z negatywnymi konsekwencjami dla ich przyszłej kariery. Osobiście uważam, że taki format selekcji nie jest do końca przemyślany. Narzucane artystom utwory, które są nagrywane pod presją czasu i rozmijające się ze stylem z jakim się sami utożsamiają są skazane na porażkę.
W przypadku Eurowizji ryzyko ma duże znaczenie, ale ważne jest aby przedstawić piosenkę zgodną z własną tożsamością, a nie taką która wpisuje się w oczekiwania. Tak jak było w przypadku Tu Canción Amaii i Alfreda w zeszłym roku, która pojawiła się po zwycięstwie Salvadora Sobrala. Z drugiej strony, Aitana i Ana Guerra wyrażały niechęć do swojej piosenki Lo Malo. Według nich nie pasowała do ich stylu i wokalistki nie chciały być utożsamiane z taką muzyką. W końcu obie się przekonały do piosenki, kiedy stała się hitem, a one zdobyły popularność.
W tej edycji, od samego początku stawiano na Maríę Villar. Minutowy fragment Muerdeme zapowiadał się naprawdę ciekawie, a piosenka wygrała internetowe głosowanie oraz stała się hitem na YouTube. Wszystko wskazywało na to, że to jej propozycję zobaczymy w Tel Awiwie. Jednak podczas eurowizyjnego wieczoru jej wykonanie było bez pasji, pożądania, odwracając od siebie zwolenników miejską muzykę. Wśród uczestników, pytanie o Eurowizję nie wykazywało żadnego entuzjazmu. Alba Reche, laureatka 2. miejsca Operación Triunfo 2018, otwarcie mówiła, że jest przeciwna Eurowizji w Izraelu przez co nie trafiła do dziesiątki finalistów. Niektórzy uczestnicy także nie byli tym faktem podekscytowani, w tym Maria, która jasno dała do zrozumienia, że wygrana ucieszyłaby bardziej jej kolegów, bojkotując swoją piosenkę i wspierając Mikiego.
Za to Miki Núñez, który wygrał z piosenką La Venda wykonał swoją piosenkę w prawdziwym stylu porywając wszystkich do zabawy. Tak więc, Miki jedzie na Eurowizję. Moim zdaniem jest to dobry wybór, barwna, optymistyczna piosenka na letnie wieczory może zaskoczyć i zarazić tych, którzy znajdą się w niezwykłym miejscu jakim jest Eurowizja. Teraz Hiszpanio nadszedł czas, aby ulepszyć przede wszystkim inscenizację i dobrze zaprezentować się w tym spektakularnym wydarzeniu.
A co z innymi propozycjami? Famous, zwycięzca OT 2018 i największy fan i entuzjasta Eurowizji nie zbliżył się nawet do najbardziej znaczących piosenek w głosowaniu. Trzecia w typowaniu widzów piosenka, czyli duet Miki i Natalia również mieli szansę na zwycięstwo. Widzom z pewnością spodobał się energiczny występ Natalii z piosenką La Clave. Z radością wysłałbym La Clave na Eurowizję, ponieważ jestem fanem miejskiej muzyki, a Hiszpania ma wiele do powiedzenia w tym gatunku, zwłaszcza w roku międzynarodowych projekcji hiszpańskich artystów takich jak Rosalia, C. Tangana, czy producent Alizzz. Jednak strategia RTVE zawodzi.
Źródło: elpais.com, formulatv.com Zdjęcie: diezminutos.es