Wczorajsza publikacja listy zakwalifikowanych do krajowych eliminacji artystów wywołała wśród fanów konkursu ogromne poruszenie. Czy jest się czym martwić i jakie szanse mają uwzględnieni wokaliści w Lizbonie?
Saszan, Monika Urlik, Isabell Otrębus, Ifi Ude, Future Folk, Gromee feat. Lukas Meijer, Marta Gałuszewska, Pablosson, Maja Hyży i Happy Prince – to dziesiątka szczęśliwców, wybrana z ponad 200 chętnych, która już trzeciego marca powalczy o reprezentowanie Polski w tegorocznym Konkursie Piosenki Eurowizji w stolicy Portugalii. Oczywiście brakuje tu nazwisk wokalistów, o których głośno było w okresie zgłoszeń: m.in. Michała Szpaka czy Sylwii Grzeszczak. Nie oznacza to jednak, że zakwalifikowane utwory prezentują słaby poziom.
Eurowizja jako platforma, która promuje artystów, nie potrzebuje wykonawców uznanych na lokalnych rynkach (oni mają w powszechnym mniemaniu zapewnić stworzenie utworu na wysokim poziomie, zaś nadawcy oglądalność). Przykład ostatnich lat pokazuje, że debiutanci lub artyści niszowi radzą sobie w konkursowych szrankach bardzo dobrze i z powodzeniem mogą walczyć o miejsce w pierwszej dziesiątce, by przywołać Blanche, Salvadora Sobrala, Aminatę, Kristiana Kostova, Laurę Tesoro czy Michała Szpaka (który pokonał przecież dwa lata temu w preselekcjach samą Edytę Górniak!). Ciekawe jest zresztą to, że wśród osób związanych z branżą muzyczną i melomanów stawka tegorocznych krajowych eliminacji nie wydaje się wcale anonimowa. Wręcz przeciwnie: każdy z artystów ma mniejsze lub większe doświadczenie sceniczne i prezentują oni różne style i gatunki muzyczne.
Warto również pamiętać, że w momencie publikacji tego artykułu znane są jedynie cztery piosenki, zatem nawet nie połowa stawki. Jednak już te opublikowane to kompozycje solidne: wyprodukowane profesjonalnie i wpasowujące się w trendy, bądź reprezentujące szeroko rozumianą alternatywę (Ifi Ude). Wiele wskazuje na to, że możemy spodziewać się w tegorocznych preselekcjach poziomu podobnego do tego z 2016 roku i lepszego niż rok temu, zaś na koniec wypada zaznaczyć, że Eurowizja wciąż pozostaje konkursem piosenki, zaś żaden polski artysta nie jest w Europie na tyle popularny, by mogło to zapewnić dodatkowe głosy widzów w maju.
Zachowajmy zatem spokój, czekajmy cierpliwie na publikację reszty konkursowych utworów i oddajmy swój głos trzeciego marca na tę piosenkę, która w naszym mniemaniu może zawojować Europę w maju.
Fot. TVP, Telewizja Polska