Siódma odsłona cyklu „5 piosenek, które…” można nazwać dość kontrowersyjną. Przy pomocy członków oficjalnej grupy eurowizja.org na Facebooku wybraliśmy te, które nie koniecznie zasłużyły na tak wysoką pozycję w ostatecznym rozrachunku konkursu. Czy słusznie?
Na początku tygodnia poprosiliśmy członków grupy Warsaw Calling o wskazanie tych utworów, które według nich nie zasłużyły na wynik w Top 10. Pojawiło się mnóstwo utworów, także tych zwycięskich, a te, które uzyskały największą liczbę reakcji, umieściliśmy w ankiecie. Oto pięć utworów, na które padło najwięcej głosów.
Sprawdźcie naszą playlistę piosenek, które „wylądowały za wysoko”!
Salvador Sobral – Amar Pelos Dois (Portugalia 2017)
Jedni go kochają, inni nie darzą go zbyt wielkim uczuciem. Niektórzy uważają, że swoją konkursową propozycją podniósł jego poziom, kolejni uznają jego zachowanie za „czysty PR”. Być może prawda leży po środku. Jedno jest pewne – Salvador wygrał konkurs w Kijowie z rekordową obecnie ilością punktów! Oczywiście, jego ekspresja sceniczna jest dość osobliwa, ale przecież to tylko dodaje mu autentyczności. Należy też zaznaczyć, że nawet gdyby wówczas nie wygrał Eurowizji, należałoby się mu, niejako, miano bohatera: ostatnia obecność Portugalii w finale miała miejsce w 2010 roku. Utwór Salvadora napisała jego siostra Luisa, która zastępowała chorego brata podczas pierwszych prób na scenie i towarzyszyła mu w wykonaniu piosenki już po ogłoszeniu Portugalii zwycięzcą. Odmienne opinie o Sobralu z pewnością będę jeszcze długo wybrzmiewać: „najlepszy zwycięzca Eurowizji”, „siostra byłaby lepsza”, „Salvador powinien być na ostatnim”. Ale dzięki temu fani Eurowizji tak szybko o nim nie zapomną!
Isaiah – Don’t Come Easy (Australia 2017)
Podczas gdy w 2017 roku Salvador osiągnął najlepszy wynik w historii eurowizyjnych startów dla Portugalii, o tyle reprezentujący Australię Isaiah Firebrace osiągnął najgorszy. Swoją drogą chciałbym, żeby dziewiąte miejsce było traktowane w Polsce jak swego rodzaju porażka… Młodemu wokaliście zarzucono tuż po pierwszym półfinale, że absolutnie nie powinien uzyskać awansu. Dlaczego? Otóż przy wykonywaniu wokalizy coś mu nie poszło. I zabrzmiało komicznie. A przeróbki tej wpadki hulają po odmętach internetu… W finale już było lepiej, a jurorzy ustawili go na czwartym miejscu. Telewidzowie jednak tak łatwo nie zapomnieli mu tego fałszu, przyznając aż dwa punkty. Australijczyk jednak się nie poddał, nadal wydaje piosenki i bierze udział w różnych programach telewizyjnych. Jego wynik nie jest już jednak najgorszym – rok później Jessica Mauboy zajęła „dopiero” 20. miejsce w finale.
DoReDos – My Lucky Day (Mołdawia 2018)
Po sukcesie formacji Sunstroke Project w 2017 roku (trzecie miejsce), przed reprezentantami Mołdawii (albo jak woli ją nazywać Artur Orzech – „Mołdowy”) stanęła wysoko zawieszona poprzeczka. Tuż po wygraniu narodowych selekcji ich sytuacja była nieciekawa – bukmacherzy raczej nie dawali im szans na finał. Niedociągnięcia piosenki (którą wielokrotnie nazywano „kiczem” czy „piosenką o niczym” z „przaśnymi wstawkami”) nadrobiono występem. Pomysł wykorzystania „dublerów” oraz wielkiej ściany (przypominającej automaty do wysyłki paczek pocztowych pewnej prywatnej firmy) się opłacił i trio przebojem wdarło się do czołowej dziesiątki.
Ilinca & Alex Florea – Yodel it! (Rumunia 2017)
Kolejna już piosenka z „drugiej kijowskiej” Eurowizji. W okresie selekcyjnym plotkowano, że Rumunia może pożegnać się ze swoją stuprocentową skutecznością w awansach do finału. Piosence Yodel it! zarzucano, że piosenka jest infantylna, a wstawki jodłowania Ilinci w refrenie pasują do rockowego wokalu Alexa jak pięść do nosa. Także po zobaczeniu co przygotowała delegacja rumuńska na scenie uznano, że piosenka ma szanse odpaść już w półfinale. Kolorowy (dla niektórych niewątpliwie „kiczowaty”) występ i niecodzienne połączenie dwóch, a nawet i trzech gatunków muzycznych (w końcu jodłowanie i rockowy wokal spotkały się w popie) zadziałały na publikę, która w drugim półfinale przyznała im trzecie miejsce. To wystarczyło, mimo dopiero 15. miejsca u jurorów, do awansu. Działania diaspory? Na pewno Ilince i Alexowi one nie zaszkodziły. Był to jednak ostatni raz gdy zobaczyliśmy Rumunię w finale. Swoją „stuprocentową skuteczność” stracili bowiem już rok później występem The Humans, a i w tym roku Ester Peony nie udało się wywalczyć awansu do sobotniego finału.
Ell & Nikki – Running Scared (Azerbejdżan 2011)
I kolejna zwycięska piosenka! Azerom zarzucano niemal wszystko: fałszowanie, przekupstwo, przerost formy nad treścią czy po prostu „nudę”. Trzeba przyznać rację, że idealnie czysto piosenka nie była zaśpiewana, że może niektórych nudzić jako „stereotypowa ballada”, a działania Azerów w sferze głosowania często są przedmiotem dyskusji. Mimo wszystko to właśnie ten duet pokonał „szwedzkiego Justina Timberlake’a” czy włoskiego jazzmana w walce o trofeum. Rok później Ell współprowadził Eurowizję w Baku, natomiast kariera Nikki… mocno przygasła.
Źródła: własne